malgala pisze:Bez zgody rodziców tego nie zrobisz.
Oczywiście, stąd pojawił się wątek. czy brak ich zgody ma być "hamulcem" dla mnie i mam porzucic jakiekolwiek działania?
malgala pisze:To leży w gestii dyrektora.
Dyrektor o niczym się nie dowie bez informacji od nauczyciela, bo on stoi "na pierwszej linii frontu" i bez jego lub wspólnej sugestii, by takowa procedurę uruchomić sprawa zostanie zapomniana.
A jeśli argumentować będziemy pozostawieniem jedynie dziecka na drugi rok, to obraz problemu zostanie wypaczony.
Pytaniem ten argument zakończę.
Czy brak postępów i walenie w gacie to jest problem,czy też symptom problemu?
malgala pisze:No, może jemu uda się skłonić dyrekcję do zgłoszenia sprawy do sądu? Jednak wątpię.
Malgalo, wielu uważa mnie za utopistę, niepoprawnego optymistę, czy bufona. Mam to w dupie, ale chcę powiedzieć, że jeśli wątpić będziemy we wszystko,co można zrobić, by temu młodemu człowiekowi pomóc, to ... ja bym nie widział sensu swojej pracy.
Bo jej istotą nie jest ocenianie. Ocena jest jedynie pewną konsekwencją wykonania tej pracy.
malgala pisze:A czy możesz udzielać im informacji na temat nie ich własnego dziecka?
To Malgalo o proboszczu, czy szefie mafii to oczywiście był żart. Powaznie mówiąc powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy.
malgala pisze:która jedynie zakaże wystawiania ocen niedostatecznych!
W tym konkretnym wypadku tak się stało. Ale to nie wyznacza normy postępowania dyrektorów.
twój zrobiłby to samo?
Wśród moich kilku dotychczasowych też bym takiego wskazał, ale i takich, co zrobią co trzeba, więc trzymam sie zasady,że nienormalny normy nie stanowi
malgala pisze:Tylko bez postraszenia rodziców, a nawet drastycznych posunięć nikt temu dziecku nie będzie mógł pomóc.
Malgalo, wytłumaczę jeszcze raz. Nie wykluczam pozostawienia na drugi rok. W pewnych warunkach to nawet może być nie kara dla ucznia,ale dobrodziejstwem.
Rodzicom też uważam należy się dobrać do tyłków -stąd biorę pod uwagę procedury sądowe.
Ja - powtarzam - jedynie kwestionowałem stwierdzenie Miwuesa, które sugerowało,że żadne działania wspomagające nie mają sensu, bo poradnia, ani sąd nie pomogą, należy po prostu zostawić dziecko na drugi rok.
miwues pisze:Też miałem to wszystko na uwadze, gdy pisałem swój pierwszy post.
W takim razie zakładasz działanie nauczycieli i wypełnianie ich roli wychowawczej, zakładałeś działania mające na celu niesienie pomocy temu uczniowi,a nie tylko "ukaranie,czy postraszenie rodziców za pomocą nie udzielenia promocji".
Jeśli użyłeś niefortunnego skrótu myślowego, trzeba było to powiedzieć, oszczędzilibyśmy trochę klawiatury
