Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
miwues pisze:Ja szanuję nauczycieli, którzy trzymają dyscyplinę. Więc teoretycznie powinna mi twoja postawa imponować. No ale jakoś do tej pory nam ten wzajemny szacunek nie bardzo wychodziłaania84 pisze:na lekcjach innych nauczycieli uczniowie robią rzeczy, na które ja im nie pozwalam
Adriannn pisze:Natomiast po pracy, nauczyciel ma prawo odpocząć, tak jak każdy inny człowiek. Wtedy rodzice i uczniowie mogą zwracać się o pomoc w rozwiązywaniu jakichś ich problemów życiowych np. u miejscowego cukiernika, księdza, weterynarza, tynkarza. Nie rozumiem dlaczego miałby się tym zajmować nauczyciel języka angielskiego albo WOSu.
aania84 pisze:Poza tym właśnie te aspekty, o których pisze Malgala mnie osobiście wcale nie kręcą.
aania84 pisze:Te sukcesy wychowawcze są kompletnie niewymierne,
aania84 pisze:A w innych dziedzinach sukces jest wymierny, mogę powiedzieć: tak, to moja zasługa, tego, że dobrze to zrobiłam, tego, że się starałam. Własny dom z ogródkiem, udane małżeństwo, skończone studia, certyfikat językowy, dobrze wyszkolony pies - w wypadku każdej z tych rzeczy mogę powiedzieć, że osiągnęłam je własną pracą.
aania84 pisze:Tylko widzisz, dla mnie sukces architekta jest wymierny. Konkretny produkt: most. Mariana też: 5 żyć ludzkich. A nauczyciel? Jaś zdał maturę z niemieckiego. Miał korki. Jaś jest zdolny, bo ma zdolnych rodziców. Konkretny produkt: zdana matura. Czyj sukces? Jasia, bo się uczył, rodziców, bo mają dobre geny, korepetytora, bo wiedział co z nim powtórzyć, nauczyciela, bo dobrze wyłożył materiał itd. itp. Jak widzisz w tym sukcesie mój udział jest niewielki.
aania84 pisze:Co więcej, gdyby nauczyciel nawalił to i tak byłaby szansa, aby Jaś dzięki pozostałym czynnikom zdał maturę.
aania84 pisze:Dlatego nie potrafię odbierać sukcesów szkolnych jako własnych.
aania84 pisze:Ale np. to, że Jaś przestał bekać. Może byli nauczyciele, którzy na bekanie nie reagowali, a kiedy Jaś w końcu przestał, uznali to za swój sukces wychowawczy? Bo takie postawy też znam, niestety.
aania84 pisze:Natomiast nie widzę możliwości ocenienia mojego wkładu w sukces ucznia.
aania84 pisze:Kiedy mój mąż bierze udział w jakimś projekcie, potrafi konkretnie powiedzieć, co mu się udało. Która część projektu jest jego dziełem. Jeśli uznamy, że matura to taki projekt, to czy mogę powiedzieć, jaki procent tego projektu jest moją zasługą? Albo czy w ogóle mam w tym jakiś udział? Nie.
Adriannn pisze:
Natomiast po pracy, nauczyciel ma prawo odpocząć, tak jak każdy inny człowiek. Wtedy rodzice i uczniowie mogą zwracać się o pomoc w rozwiązywaniu jakichś ich problemów życiowych np. u miejscowego cukiernika, księdza, weterynarza, tynkarza. Nie rozumiem dlaczego miałby się tym zajmować nauczyciel języka angielskiego albo WOSu.
aania84 pisze:Jolly, a dlaczego zakładasz, że to dlatego, że boimy się porażki?
aania84 pisze:Te sukcesy wychowawcze są kompletnie niewymierne, bo nigdy nie wiem, jak ukształtowałby się uczeń bez mojego udziału i na ile jego dobre postawy są wynikiem mojej pracy.
aania84 pisze:A jak uczeń, dajmy na to, zachoruje na anoreksję, to również za to odpowiadam? Jak za jego sukces?
aania84 pisze:To jest ciekawe, że jak Jaś zda maturę, to nauczyciel widzi w tym swoją zasługą, jak nie zda, to nie widzi w tym swojej winy.
aania84 pisze:Jak most się zawali to architekt idzie siedzieć, a jeśli nie architekt (bo projekt był dobry) to kierownik budowy, bo źle go zrealizował.
aania84 pisze:A jak uczeń matury nie zda? Pociągają nauczyciela do odpowiedzialności?
aania84 pisze:To nie jest taki zawód jak inne pod tym względem.
aania84 pisze:To jest różnica, jaki procent sukcesu to stanowi.Bo 5% a 85% to chyba co innego?
aania84 pisze:Co do Kowalskiej, która upatruje swoich zasług w niebekającym już Jasiu. Nigdy nie przyszło Ci do głowy, że jesteś taką Kowalską? A przynajmniej bywasz? Nadymasz się z dumy, a tak naprawdę krzty Twojej zasługi w tym nie ma?
aania84 pisze:A 40 lat to niby wiek młodzieńczy? Bo pęknę.....![]()
Ty braków edukacyjnych nie masz, ode mnie najzdolniejsi z klasy też szli na pedagogikę wczesnoszkolną. 0,2 kandydata na miejsce i egzamin wstępny z klaskania do rytmu. Zazdroszczę wybitnych osiągnięć edukacyjnych.
Ja to bym nawet nie miała nic przeciwko, żebyś moje dzieci uczyła. Ty czy inna pani "zintegrowana", co za różnica....