Na ostatniej wywiadówce zapytałam rodziców, jakie tematy chcielby aby, były poruszane na godzinach wychowawczych.
"Przeciez znacie państwo swoje dzieci lepiej ode mnie"- ośmieliłam się bąknąć-
"na pewno będziecie mogli coś mi podpowiedzieć".
Zapadła cisza, że ostatnie muchy było słychać.
"A może- niesmiało kontynuowałam- "porozmawiać o wzajemnych relacjach? Wiecie panstwo, oni tak się nawzajem wyzywają, przepychają...".
"Tak, tak"- rodzicie się wyraźnie ożywili na 5 sekund. Poniewaz później znów było cicho, rzekłam :"a może tak o relacjach dziewczynki- chłopcy...bo chyba jest jednak jakiś problem...zauwazyliście państwo?"
"O, tak" odparli zadowoleni rodzice.
"No i"- parłam dalej -"może by tak o paleniu...chyba dwóch uczniów , jak nie więcej ma ten problem...prawda?"
"Oj, prawda, prawda"- odprężyli się całkiem rodzice.
I tak "wspólnie", krok po kroku "ustalaliśmy z rodzicami" plan wychowawczy na ten rok.
Na koniec zapytałam, czy chcą zobaczyć sprawdziany swoich radości. Przerażeni rodzice odkrzyjęli "alez nie, to dopiero wrzesień!".
Na koniec pan, któremu syn-pijak zostawił wspadku troje dzieci, w tym ucznia mojej klasy, głośno zaczął:
"bo kiedyś to było lepiej, o! Nauczyciel mógł po pysku dać, ojciec poprawił i dobrze było. A teraz co, palcem pani nie wolno , co nie?!"(a kiedy zaproponowałam kiedyś, żeby ukarał jakoś dziecko, np. poprzez utrudnienie dostępu do komputera, zażywny staruszek odrzekł, że nie może, bo mu dwunastolatek zabije młodszego brata albo coś spaskudzi w domu...).
Ech, rodzice...
Ankietę kiedyś w klasie zrobiłam, dzieci szczerze pisały- telewizja do 24.00( w tym mnóstwo programów dla dorosłych), kilka godzin przed komuterem(gry), żadnej kontroli ze strony rodziców( ktorzy nawet raz nie zajrzą do zeszytu dziecka) ...
No i ci rodzice, którzy -kiedy dziecko zagorożone oceną niedostateczną- po poradniach biegają, żeby jakieś zaświadczonko zdobyć...mamusie, ktore twierdzą, że jak dziecko dyslektyk, to ja m u s z ę przepuścić z polksiego dalej, choćby ono nic cały rok nie robiło...a jak dyskalkulik, to tak samo z matematyki nie wolno zasłużenie pały postawić...
Co z tym zrobić? Sama już nie wiem. Szkoda tych dzieci, ale siebie samej też już zcazyna mi być szkoda.
