malgala pisze:Mnie to denerwuje, mówię mu, że nie ma tak robić, że w innych klasach tam siedzą i nie narzekają
I już stawiasz się na pozycji przegranej.
Po co tłumaczysz, że w innych klasach tam siedzą i nie narzekają. Usiądź na tym miejscu i sprawdź. Czasami faktycznie ze skrajnego rzędu trudno jest zobaczyć napis na tablicy oświetlonej słońcem. Jeżeli tak jest faktycznie, to i tak każdą taką próbę wstania i podchodzenia do tablicy bym przerwała.
Poleć mu usiąść i powiedz, że będzie mógł podejść do tablicy tylko wtedy, gdy o to poprosi i mu na to pozwolisz.
Jak przerwać każdą próbę wstania? Jak powiem, że może wstać jak mu pozwolę to mi się tylko w twarz roześmieje i będzie wstawał jeszcze częściej.
nauczycielmatematyki, mam wrażenie, że nie potrafisz wydawać poleceń. Zamiast krótkiego "siadaj" (a czasami te krótkie polecenia są potrzebne), tłumaczysz uczniowi, że nie powinien chodzić po klasie. Zamiast "nie życzę sobie, abyś używał wulgarnego słownictwa" tłumaczysz, że tak nie można. Uczniowie odbierają to jak byś się przed nimi usprawiedliwiała ze swoich decyzji.
Po wydaniu krótkiego polecenia i wyegzekwowaniu jego wykonania dobrze jest zostawić ucznia na przerwę i przeprowadzić z nim rozmowę. Tak musisz tą rozmową pokierować, aby uczeń sam stwierdził, co w jego zachowaniu było złe i przeprosił.
Ja zobowiązałabym go jeszcze do przeproszenia wszystkich na następnej lekcji za to, że wczoraj przeszkadzał.
Początki możesz mieć trudne. Musisz wykazać dużo zdecydowania i pewności siebie. Jeżeli Ci się to uda (a wierzę, że tak będzie), to potem wystarczy tylko spojrzenie, żeby ucznia do porządku przywołać.[/quote]
Czytam Twoje posty i jestem przekonana, że jesteś nauczycielem z powołania ale ja sobie nie wyobrażam takich sytuacji. Tobie to przychodzi łatwo, a ja tylko się ośmieszę.
Pewnie mogę wydawać tylko polecenia. Starałam się dziś, bo wczoraj do późna czytałam to forum ale często "siadaj" nie oznacza, że uczeń usiądzie i co wtedy!!!
Rozmowa indywidualna. Miło wspominam pracę w pewnym gimnazjum. Tam sprawa wyglądała inaczej. Ciężko było ale o tyle lżej, że byłam wychowawcą jednej klasy i z tą klasą miałam lepszy kontakt niż z innymi. Przeprowadzałam rozmowy indywidualne z pewnym uczniem, który uważany był za łobuza. Bardzo mnie to dziwiło, bo jak dla mnie ten uczeń był naprawdę świetny. Po pół roku uczenia go podwyższył oceny prawie ze wszystkich przedmiotów. Stał się innym chłopakiem.
Ale tam miałam olbrzymie wsparcie pedagoga, nie w sprawie tego chłopaka ale innych.
Jak taką rozmowę przeprowadzić, co mówić, o czym rozmawiać.
Tu pedagoga jakby nie ma.