Doskonale rozumiem Twoje kłopoty - borykałam sie z podobnymi przez znaczną cześć semestru , to kłopot wielu początkujących nauczycieli. Tysiące razy zadawałam sobie to samo pytanie, setki razy byłam skłonna zrezygnować i szukać pracy gdziekolwiek
Sytuacja jest niełatwa - po pierwsze uczysz młodzież gimnazjalną, która wychowawczo jest niezwykle trudna , sprawę komplikuje to...że pojawiłaś sie w trakcie roku szkolnego ..trafiając do klas w jakiś sposób już były ukształtowane, wypracował sobie metody działania "klasowego" i szalenie trudno wprowadzić teraz Twoje ustalenia i zasady. Nowy nauczyciel jest testowany , próbowany "ile możemy" ..
Powolutku uczyłam się stanowczości, egzekwowania, postawy - nazwijmy ją "nie dyskutuj ze mną"...Boleśnie przeżywałam konfrontacje : moja wizja uczniów którzy za szacunek i uwagę odwdzięczą mi sie tym samym a rzeczywistością, która czasami jest taka - że uczniowie wcale nie pragną ode nie postawy pełnej dobroci i zrozumienia

a wręcz przeciwnie wykorzystają moją postawę do własnych celów.
Podjęłam wiele działań ratunkowych - przeorganizowałam lekcje na takie w których oni mają nieustannie - zadania, prace, ćwiczenia, czytanie - okazało sie bowiem, że (i okazuje nadal ) że statyczne fragmenty lekcji, kiedy to ja zaczynam mówić - powodują wybuch nieuwagi i dekoncentracji = hałas na lekcji. Nadal obserwuje, że jeśli mam lekcje drobine gorzej przygotowaną to mam na lekcji szum.
W pewnym momencie zaproponowałam im też, podpisanie kontraktów - w których , określiliśmy co wolno a czego im nie wolno - i stale sie teraz do tych kontraktów odwołuje.
Musiałam poważnie popracować nad konsekwencją - kiedy mówię zaraz spotka Cię, kara, nagana, dodatkowe zadanie - to nie kończy sie na mówieniu a rzeczywiście to egzekwuje.
I przyznam sie, że mimo wszystko mam czasami koszmarne problemy z dyscypliną. Ale jest odrobinę lepiej

i czasami zaczynam mieć poczucie, że jestem na swoim miejscu i że sie nadaje, że robie to o czym marzyłam.
Wiec ...absolutnie ..nie wmawiaj sobie : nie nadaje sie , testuj siebie dalej i próbuj
A co do hospitacji ...zwykle autorytet dyrektora działa tak, że są cichutko jak myszki, aniołki - wiec tym sie nie martw
Powodzenia życzę i Tobie i sobie - bo musimy sie jeszcze wiele nauczyć
