
- niedotrzymanie terminu powiadomienia o rozmowie kwalifikacyjnej (liczy się data odbioru pisma),
- niewłaściwy skład komisji (u mnie brak nauczyciela edukacji dla bezpieczeństwa)
- niewłaściwe uzasadnienie odmowy akceptacji (komisja zarzuciła mi, że powtórzyłem niektóre działania w różnych punktach)
- brak możliwości skopiowania protokołu prac komisji kwalifikacyjnej i potwierdzenia zgodności z oryginałem
Odwołanie zostało uwzględnione przez Ministra Edukacji i sprawa została przekazana do ponownego rozpatrzenia. Kolejna rozmowa kwalifikacyjna odbyła się niedawno i tym razem uzyskałem akceptację komisji. Jaki jest morał z tej historii? Po pierwsze nie bójmy się walczyć o swoje - wiem, że wiele osób "odpuszcza" - moim zdaniem niepotrzebnie. Po drugie komisja kwalifikacyjna ma pracować zgodnie z prawem - nie wolno robić jej nic ponad to co wynika z przepisów (a komisje nagminnie przekraczają swoje uprawnienia). Po trzecie skład komisji ma odpowiadać wymaganiom określonym w przepisach (a jak widać nie zawsze tak jest).
Postanowiłem, że napiszę o swoich "przygodach" z awansem bo może komuś to się przydać (czego oczywiście nikomu nie życzę). Jeśli ktoś chciałby pomocy w podobnej sytuacji - niech pisze PW - postaram się pomóc. Moim zdaniem trzeba przywrócić sytuację, gdy nauczyciel będzie traktowany poważenie i z szacunkiem a nie jak kolejny uciążliwy petent (tak byłem potraktowany za pierwszy). Wszystkim starającym się o awans na dyplomowanego życzę powodzenia.