Poproszę o poradę

rady, wskazówki, wymiana doświadczeń

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

mniewi
Posty: 28
Rejestracja: 2009-02-03, 06:32
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: lubuskie

Poproszę o poradę

Postautor: mniewi » 2009-09-02, 17:29

Witam.

Chciałbym poprosić o poradę. Jestem nauczycielem języka polskiego z kilkunastoletnim stażem zawodowym. Obecnie uczę dzieci z klas IV-VI w małym miasteczku.

W sierpniu zdawałem egzamin na nauczyciela mianowanego. Egzamin przebiegał w sposób dla mnie nieprzyjemny z racji (eufemistycznie pisząc) niekonwencjonalnego zachowania jednej Pani Ekspert. Osoba ta zadawała pytania skonstruowane ze zdań wielokrotnie złożonych, z naruszeniem zasad jasności, prostoty i zwięzłości stylu, mówiła szybko, agresywnym tonem, unikała kontaktu wzrokowego, przerywała mi w pół zdania. Miałem kłopot ze zrozumieniem tego, o co jej chodzi, a jeśli już metodą prób i błędów udawało mi się rozpoznać jej intencję, to kobieta nie pozwalała mi się do końca wypowiedzieć, przerywała i zadawała kolejne, równie zawiłe pytanie. Pytała głównie o kryteria oceniania i interpretację przepisów. Oczywiście, moja interpretacja rzadko pokrywała się z interpretacją pani egzaminator. Odniosłem wrażenie, że bardzo chciała zdemaskować moją niekompetencję, do tego stopnia, że negowała ewidentnie poprawne odpowiedzi. Za błędną uznała odpowiedź, że przy ocenie prac pisemnych stosuję przynajmniej dwa stałe kryteria, a z kolei moje zalecenie prowadzenia literackich blogów internetowych uznała za zamach na prawa ucznia. "Teatralne ciskanie się" - tak poetycko określiła postawę Pani Ekspert koleżanka, która zdawała przede mną.

Przeszedłem już kilkadziesiąt egzaminów na moich pierwszych i drugich studiach magisterskich, na studiach podyplomowych, ale z żadnego nie wyszedłem tak upokorzony i zniesmaczony. Oczywiście zdałem, ale wszelką satysfakcję na dłuższy czas szlag trafił.

Pani Ekspert jest pracownikiem Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli. Dyrektor naszej szkoły zaprezentował dziś dziś ofertę WODNu. Najważniejszy (zalecany) kurs dla polonistów dotyczy oceniania umiejętności wypełniania testów sprawdzających umiejętność ich wypełniania, czyli tego, w czym braki usiłowała mi wykazać Pani Ekspert na egzaminie. Podobny kurs przechodziła parę lat temu opiekunka (była) mojego stażu. W oparciu na tym, czego się tam nauczyła, mamy w szkole skonstruowane kryteria oceny, uwzględnione w PSO i od kilku lat praktycznie wykorzystywane. Dyrektor (naoczny świadek moich egzaminacyjnych mąk) zasugerował, że może wziąłbym udział w tym szkoleniu. Sugestia to chyba nie polecenie służbowe? Odpowiedziałem, że wolałbym wziąć udział w innym kursie (gdyż uważam to za stratę czasu), ewentualnie w takim samym kursie, lecz w innym ośrodku.

Jak przekonać Dyrektora i w ogóle - co byście zrobili na moim miejscu uwzględniając fakty:
- kurs jest w moim subiektywnym mniemaniu niepotrzebny, tzn. udział w nim nie poprawiłby jakości mojej pracy,
- złudzenie mojej egzaminacyjnej niefachowości wynika głównie z mojego gapiostwa (czyli nieumiejętności odgadywania cudzych życzeń) oraz złej woli i braku kompetencji psychologicznych Pani Ekspert,
- podobne szkolenie nie jest organizowane w żadnym innym ośrodku w Polsce,
- kurs jest odpłatny, ba, najdroższy z całej oferty ODNu (chociaż aspekt finansowy niekoniecznie jest w tym przypadku ważny),
- kurs organizuje i prowadzi Pani Ekspert z mojego egzaminu.

Przyznaję, że jestem trochę wzburzony i nie chciałbym podejmować pochopnej decyzji. Jeśli ktokolwiek chciałby się w tym temacie wypowiedzieć, może liczyć na to, że jego odpowiedź zostanie uważnie przeczytana. Pozdrawiam, :wink:

mniewi
Posty: 28
Rejestracja: 2009-02-03, 06:32
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: lubuskie

Re: Poproszę o poradę

Postautor: mniewi » 2009-09-02, 21:09

Dziękuje za zainteresowanie się tematem.
Pewnych spraw nie da się dostatecznie wyjaśnić nie odwołując się do czynników subiektywnych, dlatego nie szukam obiektywnej sprawiedliwości i poniekąd kary dla osoby, która w taki sposób korzysta z przywileju bycia "ekspertem".
Skargi nie złożyłem, bynajmniej, rozpamiętywanie i jątrzenie wszelkich krzywd uważam za toksyczny i autodestrukcyjny sposób reagowania. Zresztą obiektywnie rzecz biorąc - wszystko skończyło się dobrze, egzamin został zdany, eksperci wzięli, co im się należało i sprawę można było uznać za zamkniętą.

Pytasz o szczegóły. Jeśli chodzi o pierwsze pytanie PE, to było ono zadane w sposób metaforyczny, niezrozumiały i dotyczyło ogólnie kryteriów oceniania. Okazało się, że Pani Ekspert inaczej niż ja rozumie pojęcie kryteria i nie wyjaśniwszy mi swojego punktu widzenia, zadała kolejne dotyczące kryteriów oceniania prac pisemnych ile ich jest, czy są stałe, czy zmienne. Postanowiłem odpowiadać jak najogólniej licząc na jakąś nić porozumienia. Odpowiedziałem, że jest ich przynajmniej dwa i są stałe (każdy polonista ocenia prace pisemne pod kątem treści i formy). Pani Ekspert wrzasnęła - NIEEE! - bo jest ich dwadzieścia i największym grzechem polonistów jest nieróżnicowanie kryteriów, przez co dzieci nie rozróżniają opisu od opowiadania. Zacząłem podejrzewać, że do końca będzie negować cokolwiek powiem, bo przy pytaniach, na które można udzielić nie jedną, lecz kilka odpowiedzi, egzaminujący może robić różne rzeczy.

Zarzut łamania przeze mnie prawa został umotywowany jakimś przepisem, że wystarczy jakoby uczeń na ocenę celującą opanował 100% materiału objętego programem nauczania. Nie pozwoliła mi się odnieść do tej rewelacji, oddała głos przewodniczącej. Dalej egzamin poszedł gładko.

Powtarzam, że sprawę można byłoby uznać za zamkniętą, gdyby nie to, co miało miejsce dzisiaj - dyrektor powiedział mi wprost, ze jego sugestia wiąże się z sugestią Pani Ekspert na jaką pozwoliła sobie po moim egzaminie. Otóż, zasugerowała, że dobrze byłoby, aby jego pracownicy douczyli się na kursie prowadzonym przez nią, albowiem koń jaki jest - każdy widział.

Gdybym tego egzaminu nie zdał, a Pani Ekspert wprost zażyczyłaby sobie udziału w korepetycjach prowadzonych przez siebie, sprawa wyglądałaby dwuznacznie pod względem etycznym. Teraz jest kryta, cały problem kryje się w sugestiach. Dla mnie sprawa jest jednak jasna - mam świadomość, że razem z Dyrektorem mojej szkoły staliśmy się marionetkami w subtelnym planie marketingowym Pani Ekspert i nie bardzo wiem, jak się zachować.

koma
Posty: 2552
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Poproszę o poradę

Postautor: koma » 2009-09-02, 21:37

miwues pisze:Cytat:
wystarczy jakoby uczeń na ocenę celującą opanował 100% materiału objętego programem nauczania

Osobiście się z interpretacją pani "ekspert" nie zgadzam.

Oczywiście, że ta pani nie ma racji!! Podobnie - nie rozumie pojęcia formy.
Nie widzę powodu, aby ulegać sugestiom dot. szkolenia. Chce zarobić? Niech zbiera makulaturę. Zniesmaczyła mnie...Na szkolenie nie idź! Dla zasady. Powiedz dyrektorowi, że sam sie poduczysz, a jego poprosisz o konsultacje. :))


Wróć do „Awans zawodowy nauczyciela”