Chodzi o powrot do pracy po urlopie macierzyńskim - jestem nauczycielem w szkole podstawowej, stopień mianowany.
W pazdzierniku skończył mi się macierzyński, odebralam zalegly urlop i wracam od końca stycznia. Przed wakacjami dowiedzialam sie ze dyrektor musi (jest mu latwiej) zatrudnic kogoś za mnie na caly rok szkolny a nie na semestr wiec mialam wrocic do świetlicy. No spoko uznałam, niech juz bedzie. Tu popełniłam błąd bo sie z dobrego serca zgodziłam, żeby im zamieszania nie robic.
A dzisiaj PRZEZ PRZYPADEK się dowiedzialam ze nie ma dla mnie godzin na pelny etat. Jako nauczyciel pracowalabym 18godzin, wracam na swietlice wiec etat tam to 26godz. A teraz sie okazalo ze wracam.na 20. Brakuje mi az 6 do pelnego etatu.
Najlepsze jest to ze dyrekcja wiedziala od dawna o cięciu godzin a ja sie dowiedzialam od kogos innego. Gdybym.do niej nie poszla na rozmowe to pewnie bym sie dowiedziala w dniu powrotu do pracy.
Czy w ogole moze tak byc? Myslalam ze mam gwarancje powrotu na pelny etat skoro taki mialam od zawsze i w dniu pojscia na macierzyński..

Dziękuję za odpowiedzi.