Witam! Proszę o pomoc i rady, bo już nie wiem co mam robić.Pracuję w szkole podstawowej. Jestem polonistą i bibliotekarzem. To mój 4 rok pracy w tej szkole, a mimo tego nie mam umowy na czas nieokreślony. Myślałam, że dostanę taką, kiedy zrobię staż, ale nic z tego. W tej chwili mam drugą umowę o pracę, a w niej zapis "na czas zastępstwa za....", bez określenia czasu. Wspomnę, że godziny biblioteki mam za Dyrekcję, która zostawiła sobie furtkę, w przypadku gdyby nie wybrali jej na kolejną kadencję. Dzisiaj usłyszałam, że nie mam co liczyć na umowę na czas nieokreślony, bo ona nie może pozwolić sobie na to, by w razie czego nie miała gdzie wrócić. I tu moje pierwsze pytanie? Czy tak można?
Poza tym mam jeszcze inny problem. Od przyszłego roku szkolnego nadarza się okazja bym miała cały etat j. polskiego(koleżanka idzie na urlop zdrowotny). Nie ukrywam, że bardzo mi to pasuje, ale dziś dyrekcja oznajmiła mi, że muszę się zastanowić, bo w takim wypadku zerwana zostanie aktualna umowa, a kolejna będzie na rok. Gdybym po tym roku chciała wrócić do biblioteki, to może się okazać, że będę musiała mieć przerwę w umowach, bo kolejne powinny być na czas nieokreślony, a ona mi takiej dać nie może. Czy Ktoś z Was słyszał o czymś takim? Sama już nie wiem, czy zostać w tej bibliotece i się męczyć, czy zaryzykować. Co mogę w tej sytuacji zrobić?
dodam tylko, że umowy nie są wynikiem niezadowolenia dyrekcji ze mnie jako pracownika, a wręcz przeciwnie, jestem chwalona. O co tu może chodzić?