Ocena końcoworoczna

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-05-27, 10:57

miwues pisze:Ok, zacznę od innej strony.

vuem pisze:Co do zapytania naszego rodzica, to po prostu z niego wynika, że w szkole ustalono próg "zdawalności" na poziomie 31%, wymagając przy tym, by II semestr był również zaliczony.

Na jakiej Twoim zdaniem podstawie prawnej szkoła (rozumiem, że w wso) może sobie "ustalić" próg zdawalności na poziomie 31% i wymogi odnośnie zaliczenia II semestru.
Innymi słowy na jakiej podstawie szkoła (nie nauczyciel) ustala kryteria dotyczące treści oceny?


OK, teraz rozumiem o co Ci chodziło.

A jakiś przepis tego zabrania? Czy nauczyciele danej szkoły łamią prawo, jeśli wspólnie i jednogłośnie ustalają taką zasadę dla wszystkich przedmiotów?
Jeśli wprowadzają regulamin oceniania zakładający przeprowadzenie testów semestralnych, czy rocznych, to też robią to niezgodnie z przepisami?

Autonomia nauczyciela chyba nie jest naruszona, jeśli godzi się on solidarnie przyjąć wspólne dla wszystkich przedmiotów reguły.

Zakładam, że zapytanie autora wątku nie dotyczy sytuacji, gdy nauczyciel jest skłonny dać ocenę pozytywną, a dyrektor mu tego zabrania z uwagi na narzucony wbrew jego woli przepis.

Wracając jeszcze do cytowanego przez Ciebie fragmentu
Szczegółowe warunki i sposób oceniania wewnątrzszkolnego określa statut szkoły, z uwzględnieniem przepisów rozporządzenia.


Wynika z niego na mój gust, że kolejnym po rozporządzeniu w hierarchii ważności dokumentem jest regulacja szkolna (statut, wso), a potem dopiero nauczyciel (pso), który notabene ten nadrzędny przepis tworzy wspólnie z innymi nauczycielami.

Mam wrażenie jakbyś chciał usilnie oddzielić nauczyciela od RP, której jest członkiem.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: edzia » 2010-05-27, 12:14

vuem pisze:Jakie zapisy o takiej średniej i gdzie umieszczone masz na myśli?
Jakie? A choćby takie, jak w pierwszym poście tego tematu. I temu podobne.

Gdzie? Więc albo w statucie (WSO), co - chyba się zgodzisz - ogranicza n-la, albo w PSO. W PSO też ogranicza, bo oceniany uczeń to nie przedmiot, który można z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku ocenić (zważyć, zmierzyć). Zawsze dojdą jeszcze czynniki niemierzalne, których nie sposób przewidzieć. Musi być, choćby i w PSO, jakiś margines na swobodne działanie n-la.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-05-27, 15:56

@edziu

WSO w jakiś sposób krępuje nasze ruchy, ale tylko w obrębie zapisów, z którymi się nie zgadzamy - ile ich może być zakładając, że my i nam podobni nauczyciele kolektywnie podejmują w tej kwestii decyzję?

Czy są WSO, które w dokładny sposób rozpisują jak przeliczać oceny cząstkowe z poszczególnych przedmiotów? Moim zdaniem nie. Ten dokument zazwyczaj ogranicza się do przepisów ogólnych typu terminy, sposoby poprawy, skala ocen itp.
Szczegóły, to już decyzja nauczyciela.

PSO nie ogranicza wcale, pod warunkiem, że nie ściągnęliśmy gotowca z internetu, tylko stworzyliśmy własnoręcznie dokument na miarę swoich specyficznych wymagań, przekonań i preferencji.


@miwuesie

miwues pisze:Właśnie dlatego pytałem, jak rozumiesz słowa z uwzględnieniem przepisów rozporządzenia. Bo niedawno rozmawiałem na ten temat ze specjalistą i - trzeba trafu ;) - okazuje się, że specjaliści rozumieją to inaczej niż nauczyciele, dyrektorzy, wizytatorzy. :twisted:


Nie wiem jak inaczej można taki zapis rozumieć, skoro hierarchia dokumentów jest oczywista. Statut nie może po prostu wprowadzać zapisów niezgodnych z rozporządzeniem.
Może to problem specjalisty, a może jam za głupi :wink:

miwues pisze:Kto wprowadza i w jakim trybie?

miwues pisze:A jeśli głosuje przeciw? Albo zatrudnia się w danej szkole później?


Wprowadza RP, decyduje większość, nie spotkałem się z sytuacją, gdy ktoś totalnie okoniem stawał.
Musiałby być to wniosek z kosmosu zupełnie.
Oczywiście można sobie również wyobrazić po prostu zarządzenie dyrekcji, jako pracownik polecenie powinienem wykonać, chyba, że jest niezgodne z prawem.

Co do egzaminów, to jeśli ktoś jest w 100% przekonany o tym, że to skórka za wyprawkę i nie ma sensu przeprowadzać go w jego przedmiocie, to nie ma problemu. Nikt nie robi sesji egzaminacyjnych, tylko sprawdziany z kluczowych przedmiotów...no a tu nie wyobrażam sobie, by nauczyciel przedmiotu obowiązkowego na maturze, czy zdawanego jako wybrany przez danego ucznia udowadniał, że taki sprawdzian byłby szkodliwy.

Zdarzało mi się wchodzić w nowe dla mnie grono, które miało już jakieś ustalone procedury, naturalne dla mnie było, że się dostosowuję, choć i swoje zdanie oczywiście swobodnie moglem wypowiadać.


miwues pisze:Czy Twoim zdaniem można w statucie regulować kwestie, które nie są rozwinięciem i uszczegółowieniem przepisów rozporządzenia? Czy można w statucie regulować kwestie, na regulowanie których rada pedagogiczna nie otrzymała delegacji wynikającej z ustawy bądź rozporządzenia?


Zakładam, że wciąż rozmawiamy o ocenianiu tylko i wyłącznie.

Tak więc RP i poszczególni nauczyciele otrzymali z mocy tego rozporządzenia tę delegację, by szczegółowo regulować zasady oceniania uczniów.

miwues pisze:No i tu się mylisz.


Fakt, dochodzi do ... swego rodzaju klinczu prawnego, no ale nadal twierdzę, że Rada Pedagogiczna to nauczyciele.

Tak więc oni własnoręcznie, z własnej nieprzymuszonej woli, swoje własne ustawowe prawa gwałcą.

Taki prawny samogwałt :mrgreen:


miwues pisze:Bo to są dwa różne, niezależne od siebie podmioty prawne, każdy z nich ma odmienne ustawowe uprawnienia.


No z prawnego punktu widzenia, znów masz rację, ale schizofrenią byłoby, gdyby moja samodzielna decyzja różniła się od tej podejmowanej jako członek RP.
Tak więc nauczyciela-członka RP od niej samej oderwać nie sposób.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-05-27, 18:12

miwues pisze:No widzisz i rozumiesz źle, zbyt wąsko. :twisted:


Szeroki jestem w pasie, to wystarcza :twisted:

A tak poważnie, to wg takiej wykładni nie można wprowadzić żadnego progu minimalnego np. na poziomie 30%, bo to będzie wprowadzeniem "nowego tematu", bo rozporządzenie minimalnych progów nie wspomina?
Nonsens.

Według takiego rozumowania, to należałoby unieważnić wszystkie regulaminy oparte na dowolnej ustawie, czy rozporządzeniu.

Ono mówi:
3) ocenianie bieżące i ustalanie śródrocznych ocen klasyfikacyjnych z obowiązkowych i dodatkowych zajęć edukacyjnych oraz śródrocznej oceny klasyfikacyjnej zachowania, według skali i w formach przyjętych w danej szkole;


§ 13. 1. Oceny bieżące i śródroczne oceny klasyfikacyjne z zajęć edukacyjnych ustala się według skali określonej w statucie szkoły.


Co oznacza, że szkoła właściwe formy i skalę może wg własnego uznania tworzyć, zachowując tak naprawdę jedynie formę oceny, tj. od 1 do 6, bo chyba tylko o tym rozporządzenie wspomina. I to są te "granice nakreślone rozporządzeniem".

Gdyby było inaczej, to zgodnie z litera prawa, każdy uczeń mógłby żądać promocji, bez względu na uzyskane noty.


miwues pisze:Czyli mogą być osoby głosujące przeciw. Nie może być tak, że RP wbrew woli danego nauczyciela ustala mu progi procentowe z jego sprawdzianów, ingeruje w treść ocen, ustala liczbę dozwolonych uczniom nieprzygotowań itp. A właśnie to oznacza Twoje: decyduje większość.


Zazwyczaj zgodnie przyjmuje się minimalny próg zdawalności. Nie znam przypadku, w którym byłoby to problemem i w związku z tym dyrekcja zmuszałaby nauczyciela do czegokolwiek.

Czy Ty, gdy przyjęto by w Twojej szkole minimum na poziomie 30% postawiłbyś ocenę niedostateczną za 45%, bo wg Ciebie 50% jest absolutnym minimum?

Większość decyduje o bardzo ogólnych zasadach, jak taki próg, natomiast co należy zrobić, by go przekroczyć, to już Twoja i tylko Twoja sprawa.


miwues pisze:Dyrekcja nie ma prawa wydać zarządzenia naruszającego autonomię nauczyciela. Czy dyrekcja może "kazać" Ci sprawdzić obecność dokładnie zaraz na początku lekcji, czy też Ty jako nauczyciel decydujesz o przebiegu zajęć, czyli co w którym momencie?


Nie może, kiedyś zresztą miałem rozmowę na ten temat, w pierwszym roku pracy, gdy jedynym zarzutem było rzekome niesprawdzenie obecności i pan dyrektor kręcił nosem na wyjaśnienie, że gdy mam na sali 20 uczniów z 21 i wiem kogo brakuje, to nie muszę czytać listy obecności :wink:

miwues pisze:Z uwzględnieniem przepisów rozporządzenia, czyli w jego granicach i ani kroku dalej. :twisted:


Zacytowane przeze mnie fragmenty wyraźnie wskazują, że wszystko co dotyczy warunków uzyskania ocen od 1 do 6 (a więc tych tych określonych rozporządzeniem i w związku z tym niemożliwych do modyfikacji - tylko na razie nie pytaj co sądze w związku z tym o ocenach typu 4- :wink: ), czyli progi procentowe i inne warunki oceniania są w jego granicach.


miwues pisze:Dość naturalne jest, że kiedy wbrew większości głosujesz przeciw, Twoja samodzielna decyzja będzie się różnić od tej podejmowanej przez organ kolegialny, bo zostaniesz przegłosowany.


Przepraszam, miało być o wypowiadanej opinii, a nie podejmowanej decyzji.

I wtedy, gdy opinia większości nauczycieli z osobna, jako nauczycieli tylko i wyłącznie staje się opinią, a w konsekwencji decyzją tychże nauczycieli kupą, czyli RP. :mrgreen:

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: edzia » 2010-05-27, 18:16

vuem pisze:Co oznacza, że szkoła właściwe formy i skalę może wg własnego uznania tworzyć, zachowując tak naprawdę jedynie formę oceny, tj. od 1 do 6, bo chyba tylko o tym rozporządzenie wspomina. I to są te "granice nakreślone rozporządzeniem".
Szkoła może utworzyć sobie skalę ocen np. od 1 do 10 albo, jak proponujesz w %. Granice od 1 do 6 dotyczą oceny rocznej - ocena roczna musi być właśnie w takiej skali.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: haLayla » 2010-05-27, 18:29

Tak, z ciekawości, bo śledzę ten wątek. Szkoła mogłaby utworzyć skalę ocen np. od A do F, bądź od 0 do 1 (z ułamkami po drodze), nie wnikając w utylitarność tejże metody, pod warunkiem przeliczenia tego na oceny od 1-6 na koniec roku? Czy źle rozumuję?
<3

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: edzia » 2010-05-27, 19:54

haLayla, dobrze rozumujesz. :)

vuem pisze:Zazwyczaj zgodnie przyjmuje się minimalny próg zdawalności.

Więc jeszcze dopowiem, bo przedtem nie miałam czasu, że Rada Pedagogiczna ma kompetencje, by wymyślić choćby i najdziwniejszą skalę ocen, ale nie ma kompetencji, by ustalać np. "próg zdawalności". Jeśli RP wymyśli jakąś skalę i zapisze ją w statucie, to wszyscy nauczyciele, choćby i wtedy głosowali przeciw, choćby i później zaczęli pracę w tej szkole, muszą się dostosować. Zaś tzw. "próg zdawalności" to kompetencja nauczyciela, nie Rady.

vuem pisze:Gdyby było inaczej, to zgodnie z litera prawa, każdy uczeń mógłby żądać promocji, bez względu na uzyskane noty.
Promuje się wyższymi od niedostatecznych ocenami rocznymi, a te muszą być w skali od 1 do 6.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-05-27, 21:36

Szkoła może utworzyć sobie skalę ocen np. od 1 do 10 albo, jak proponujesz w %. Granice od 1 do 6 dotyczą oceny rocznej - ocena roczna musi być właśnie w takiej skali.


No tak, cały czas mówimy o ocenie rocznej, wszak autor wątku o to pytał.


edzia pisze:Zaś tzw. "próg zdawalności" to kompetencja nauczyciela, nie Rady.


No OK, w pewnym momencie pisałem o zgodnej decyzji, co do ustalenia takiego progu przez RP, czyli poszczególnych nauczycieli, raczej w sensie, że im to wolno zrobić, anie że mają taki obowiązek, czy prawo narzucania poszczególnym nauczycielom woli innych.

Podobnie jak w kwestii egzaminów semestralnych, czy rocznych, jako elementu takiej oceny.

edzia pisze:Promuje się wyższymi od niedostatecznych ocenami rocznymi, a te muszą być w skali od 1 do 6.


Zwróć uwagę na kontekst tej wypowiedzi.

By zdecydować o promocji, trzeba wystawić ocenę dopuszczającą.

By ja uzyskać, uczeń musi spełnić określone warunki, które muszą być ustalone.

Miwues cytował opinię, że statut, czy uchwała RP może rozwijać jedynie przepisy uwzględnione przez rozporządzenie, a ono nie wspomina o minimalnych progach, czyli statut szkoły nie może takich progów ustalić.

Czy to oznacza, że w tej samej szkole na jednym przedmiocie uzyskuje się ocenę dopuszczającą za osiągnięcie 30%, a na innym za 50%?

A jeśli nie, to czy szkoły, które ustalają taki próg wspólny dla wszystkich przedmiotów lamią prawo?

Czy w Twojej szkole są różne progi minimalne w przypadku różnych przedmiotów?

Awatar użytkownika
Witold Telus
Posty: 616
Rejestracja: 2008-03-07, 17:53

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: Witold Telus » 2010-05-27, 22:42

Tak się zastanawiam...

Rada Pedagogiczna przegłosowuje i zapisuje w Statucie próg zdawalności sprawdzianu (powiedzmy ponad 30% punktów)
Ja zaś robię sprawdzian, gdzie uczeń nie otrzymuje punktów, tylko literalnie ma określone:
"Dopuszczający - zrób to..to.. i to, na dostateczny - zrób jeszcze dodatkowo to...i tamto, na czwórkę rozwiąż dodatkowo to..i to, a na piątkę to jeszcze to."
Czy ustalając taki system oceniania (powiedzmy - kompetencyjny) łamię postanowienie Rady?

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: edzia » 2010-05-28, 00:27

Witold Telus pisze:Czy ustalając taki system oceniania (powiedzmy - kompetencyjny) łamię postanowienie Rady?
Literalnie to pewnie łamiesz. Ale myślę, że miałbyś od miwuesa błogosławieństwo na takie łamanie. ;)

Zresztą chyba właśnie tak - kompetencyjnie, a nie procentowo - powinny być określone wymagania. :)

vuem pisze:Czy to oznacza, że w tej samej szkole na jednym przedmiocie uzyskuje się ocenę dopuszczającą za osiągnięcie 30%, a na innym za 50%?
Tak.
vuem pisze:Czy w Twojej szkole są różne progi minimalne w przypadku różnych przedmiotów?
Tak. Z tego, co wiem, ale niespecjalnie mnie to interesuje, to angliści dają dopa za 30%, ja i wielu innych n-li za 50 % (czasem i więcej, zależy, jaki sprawdzian), a matematyk kiedyś chcąc zróżnicować jedynki (bo tylko takie były wyniki ze sprawdzianu), zmienił próg zdawalności na 20%. Wolno mu. :)

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-05-28, 06:48

Witold Telus pisze:Czy ustalając taki system oceniania (powiedzmy - kompetencyjny) łamię postanowienie Rady?


A czemu? Przeciez jest to tylko kwestia ewentualnego przeliczenia "to...to i to" na 30%, a "dodatkowo to" na 50% na ten przykład :wink:


edzia pisze:Zresztą chyba właśnie tak - kompetencyjnie, a nie procentowo - powinny być określone wymagania. :)


Edziu, procentowo, to są określone oceny sprawdzianów, czy wyniki klasyfikacji, a nie wymagania, co trzeba przyswoić, by taki rezultat na sprawdzianie osiągnąć :wink:
Te wymagania potem przyporządkowujemy ocenom 1-6, A-E, chmurkom ... czy procentom.



edzia pisze:Tak. Z tego, co wiem,


No OK, jeśli taką czujecie potrzebę, Wasza decyzja, a jeśli w innej szkole dochodzi się do ustaleń, że mamy taki sam próg minimalny we wszystkich przedmiotach? Chodzi mi o oceny w klasyfikacji śródrocznej, czy rocznej, nie o cząstkowe oceny.

Moim zdaniem to jest lepsze, choćby w przypadku problemu z uzyskaniem promocji.

Można uniknąć jęków/złorzeczeń/itp gdy uczeń uzyskuje ndst za wyniki sprawdzianów, za które u innego nauczyciela miałby dopuszczający z palcem w... :wink:


To daje takie ... pseudo poczucie sprawiedliwości uczniom, unikamy niepotrzebnych dyskusji, a jeśli nauczyciel ma nieco inne wymagania, co do jakości, czy ilości wiedzy na ocenę dopuszczającą, to może to osiągnąć modyfikując stopień trudności sprawdzianu.

Wiem, że nie wszędzie tak jest, w szkołach, w których pracowałem/uję również, nie każdy podziela to zdanie.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: edzia » 2010-05-28, 10:12

vuem pisze:No OK, jeśli taką czujecie potrzebę, Wasza decyzja, a jeśli w innej szkole dochodzi się do ustaleń, że mamy taki sam próg minimalny we wszystkich przedmiotach? Chodzi mi o oceny w klasyfikacji śródrocznej, czy rocznej, nie o cząstkowe oceny.
Ale jak wyobrażasz sobie transponowanie ocen cząstkowych ustalonych wg progu zdawalności, załóżmy, 50 % na oceny klasyfikacyjne wg progu zdawalności 30 %? Czyli w ocenianiu bieżącym dopuszczasz różne progi zdawalności u różnych n-li, a w ocenianiu klasyfikacyjnym - już jednolite u wszystkich?

vuem pisze:w pewnym momencie pisałem o zgodnej decyzji, co do ustalenia takiego progu przez RP
A wszyscy zgodziliby się? U nas ja zgodziłabym się tylko pod warunkiem, że ten próg wynosiłby co najmniej 50 %. ;) No, ale wówczas anglistki nie zgodziłyby się.


vuem pisze:procentowo, to są określone oceny sprawdzianów, czy wyniki klasyfikacji, a nie wymagania, co trzeba przyswoić, by taki rezultat na sprawdzianie osiągnąć
A czyż w praktyce nie jest właśnie tak, że układamy sprawdzian tak, by sprawdzić nim wszystko to, czego od ucznia wymagamy i nie zastanawiamy się zbytnio nad tym, czego tak naprawdę oczekujemy na dopuszczający, czego na dostateczny, dobry, bardzo dobry? A przy ocenianiu sprawdzianu zdobyte punkty jedynie przeliczamy na jakieś tam procenty? I z tego właśnie, a nie ze sprostania określonym wymaganiom - wychodzi ocena. Jak to się ma do ewentualnych planów wynikowych?

Chyba warto założyć nowy wątek do tej dyskusji.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-05-28, 11:12

miwues pisze:Dlaczego nonsens? O wymaganiach i treści oceny decyduje nauczyciel.


miwues pisze:Właśnie tak, takie mam prawo.


Dokładnie, ale również RP jeśli podejmie zgodnie decyzję o ustaleniu kolektywnie (bez sprzeciwu) takiego samego progu, to chyba nie jest w tym nic złego, ani niezgodnego z interpretacja rozporządzenia, co mam wrażenie sugerujesz.


miwues pisze:Nie. Zapis z uwzględnieniem przepisów rozporządzenia dotyczy nie jednego paragrafu rozporządzenia, lecz całości oceniania w szkole. Statut może tylko dookreślać przepisy rozporządzenia, nic więcej, żadnych nowych treści.


Chcesz udowodnić, że RP nie ma prawa ustalać progów wspólnych dla wszystkich przedmiotów, możliwa jest jedynie "cicha" umowa między nauczycielami, gdyby chcieli zunifikować takie wymagania, tak?

Jeśli nawet w taki sposób należałoby rozporządzenie rozumieć, to byłby martwy przepis, który praktyki szkolnej nie zmienia.
Bo jaka różnica w tym, czy podejmujemy uchwałę, czy tez kolektywnie i zgodnie stosujemy pewne zasady jako pojedynczy autonomiczni nauczyciele? Żadna.

miwues pisze:Mącisz. Opinia RP jako organu kolegialnego wyraża się w postaci uchwały (głosowanie, wola większości). Nie musi być ona tożsama z opinią poszczególnych członków organu kolegialnego.


Pisałem o nauczycielach, których decyzja jako jednostki i jako członka RP jest tożsama.

Nikt nie będzie mnie zmuszał, bym stosował w ocenianiu taki a nie inny próg zdawalności testów, czy narzucał mi wymagania na dana ocenę.

Mówię o sytuacji, gdy kolektywnie szukamy rozwiązania i dochodzimy do konsensusu, który jest akceptowany przez wszystkich.

Jeśli się ktoś z wolą większości nie zgadza i nie potrafi przekonać do swoich argumentów, to pozostaje mu ( w granicach swej autonomii) zachować własne odrębne zasady.
Jednak, gdy ustalimy wolę przeprowadzania testów semestralnych i rocznych, to wtedy wspólny mianownik powinniśmy znaleźć. I w moim miejscu pracy, to się udało.


miwues pisze:Nie bardzo rozumiem. Wolno im to zrobić, co nie znaczy, że mają takie prawo?? To chyba jakaś wewnętrzna sprzeczność.


Chciałem powiedzieć, że w kwestiach, które są autonomiczne dla poszczególnych nauczycieli mogą oni kolektywnie przyjąć wspólne zasady - mają do tego prawo.

Nie mają obowiązku takich kolektywnych decyzji (w ramach tychże autonomicznych rozwiązań.

Nikt nie ma prawa narzucania swojej woli.


miwues pisze:Każdy nauczyciel może mieć swoje własne wymagania.


Może.

Ale jeśli zechce, wraz z pozostałymi, przyjąć wspólne zasady, to mu wolno, prawda?

miwues pisze:"No ale nie jesteś, dziecko, u innego nauczyciela, tylko u mnie. Czy ja jestem podobny do innego nauczyciela?""


Zgadza się i często takie tłumaczenia używam gdy taka sytuacja ma miejsce.

Co nie zmienia faktu, że niekiedy łatwiej jest zaakceptować zmianę swoich zasad - jeśli nie dotyczy jakichś fundamentalnych, kluczowych spraw - i uniknąć takich pretensji ze strony uczniów, czy ich rodziców, gdy takie argumenty do nich nie trafiają.

Jeśli uznasz, że zmiana np. tego progu z 50% na 40%, czy odwrotnie nie jest dla Ciebie problemem, bo przecież jeśli chcesz być bardziej lub mniej wymagający, to podnosisz lub obniżasz poprzeczkę w kwestii skali trudności na ten przykład, a wtedy i wilk syty i owca cała.

Wychodzę z założenia, że należy swoje życie ułatwiać, eliminować pewne problemy wszelkimi sposobami, zamiast twardo, ale bez zrozumienia ze strony uczniów,czy ich rodziców, stać na swoim stanowisku, choćby było one poparte niezaprzeczalnymi prawami.
Oczywiście nie wyobrażam sobie, by to zrobić w niezgodzie z własnym sumieniem.


miwues pisze:Ja wolę dawać uczniom rzeczywiste poczucie sprawiedliwości, nie pseudo. Jesteś u mnie, mnie podlegasz i obowiązują cię moje zasady. Moje zasady mają być sprawiedliwie, zasady innych mnie nie interesują


To dotyczy Twoich zasad w kwestii oceniania, czyli uzyskiwania określonego poziomu oceny, bez względu na to, czy jest to 30%, czy 50% na ocenę dopuszczającą.

Natomiast ja piszę o sytuacji, gdy uczeń, czy jego rodzic nie rozumie tego, że jeden nauczyciel może mieć inne wymagania od drugiego.


edzia pisze:Ale jak wyobrażasz sobie transponowanie ocen cząstkowych ustalonych wg progu zdawalności, załóżmy, 50 % na oceny klasyfikacyjne wg progu zdawalności 30 %? Czyli w ocenianiu bieżącym dopuszczasz różne progi zdawalności u różnych n-li, a w ocenianiu klasyfikacyjnym - już jednolite u wszystkich?


Miałem na myśli testy semestralne o których pisałem wcześniej, a napisałem o klasyfikacji. Szybko i burzliwie dyskusja się toczy. Sorry.

Oczywiście byłoby to trudne. Dlatego najprościej by było, gdyby kryteria dotyczące skali ocen były takie same w całej szkole, jeśli w klasyfikacji uwzględnia się takie testy lub w skali przedmiotu, gdy naucza go kilku nauczycieli.


edzia pisze:A wszyscy zgodziliby się? U nas ja zgodziłabym się tylko pod warunkiem, że ten próg wynosiłby co najmniej 50 %. ;) No, ale wówczas anglistki nie zgodziłyby się.


Miałem ten sam problem, ale jako członek społeczności mam na celu zgodę, a nie konflikt. Tak więc, gdy nie udało mi sie przekonać innych przyjąłem ich zasady.
Drobna kosmetyka w moich wymagania pozwala mi jednocześnie być w zgodzie z podjętą wspólnie zasadą (chciałem w tej wspólnej decyzji uczestniczyć, nie byłem zmuszany :wink: ) i pozostać wymagającym.

Anglistki się nie zgodziły ... no jestem anglistą, który prędzej zrozumie matematyka, że 30% mu wystarcza, ale biorąc pod uwagę specyfikę własnego przedmiotu, stosowanych sprawdzianów i testowanych umiejętności, to 50%, a nawet 60% powinno być progiem minimalnym pozwalającym uznać umiejętności i wiedzę za wystarczającą dla uzyskania oceny pozytywnej.
Zresztą próg 60% procentowy z powodzeniem stosuje w szkole językowej.


PS. Jestem tu biednym Pudzianem okładanym przez co najmniej dwóch Silvów, więc wybaczcie, jeśli w ferworze pisaniny trochę kręcę :wink:

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-05-28, 19:19

miwues pisze:Jest. RP może działać tylko na podstawie i w granicach prawa, nie dotyczy jej zasada: Co nie jest zabronione, jest dozwolone. Nauczyciele mogą umówić się między sobą co do określonego sposobu postępowania, nie można tego formalizować w postaci uchwały RP.


Wierzę, ale nie ma to praktycznego znaczenia. Przynajmniej w moim przypadku nigdy nie miało.

miwues pisze:Jest kolosalna. Umówić to ja się z innymi mogę, ale nie muszę - wtedy inni sobie robią po swojemu, ja po swojemu. A kiedy zostaję przegłosowany, to nie mam nic do powiedzenia.


Cały czas mówię, że mam na myśli sytuacje w której kolektywnie/jednogłośnie dochodzimy do jakiegoś konsensusu bez przymusu ale z chęci.

Nie przypominam sobie sytuacji, w której różnice zdań między mną i moimi kolegami stawiały sprawę na ostrzu noża, bez możliwości dojścia do porozumienia.

Stąd może moje przekonanie. :wink:


To jaka wg Ciebie jest możliwość usankcjonowania decyzji o powszechnym progu minimum, testach semestralnych lub rocznych, czy w końcu tego, od czego zaczęła się ta dyskusja, czyli obowiązku zaliczenia obu semestrów na określone minimum "w naszej szkole"?

Po drugie, napisałeś na początku, że w przeciwieństwie do nauczycieli, dyrektorów, czy wizytatorów specjaliści tak rozumują.

Jacy specjaliści?

Ciekawi mnie, bo skoro tylu mądrych ludzi widzi to inaczej... :mrgreen:

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: edzia » 2010-05-28, 21:07

vuem pisze:Cały czas mówię, że mam na myśli sytuacje w której kolektywnie/jednogłośnie dochodzimy do jakiegoś konsensusu bez przymusu ale z chęci.
Chodzi o to, że możecie sobie pogadać między sobą o "progach zdawalności", możecie nawet i drogą dyskusji wypracować jakieś wspólne stanowisko, ale nie możecie - jako Rada Pedagogiczna - głosować nad tym. ;) A już tym bardziej zapisywać to w statucie jako coś "obowiązującego" wszystkich.

A z ciekawości: to na jakim poziomie "uchwaliliście" w waszej szkole ten próg zdawalności?


Wróć do „Prawo oświatowe”