
Wcisnęli nam karcianki, wcisnęli całą tę ewaluację i biurokrację, tyle rzeczy robimy już bez sensu, teraz od dwóch lata mamy "dyżury" (wcześniej jakoś problemu z tym nie było), wcisnęli nam IPETy....Ile jeszcze ?????
Mieliśmy prowadzić dzienniczki z zapisem godzin pracy. Chciałam taki dzienniczek prowadzić. I co? Jakoś ucichło, ciekawe, czemu.
Właśnie na takich forach jak to powinno się o takich rzeczach mówić. W szkołach nauczyciele często są ofiarami mobbingu i zwyczajnie się boją o pracę, utratą której są straszeni w razie "nieposłuszeństwa". Gdzie mamy wylewać swoją frustrację i gniew na ten stan rzeczy? W szkole każe mi się "robić dobrą minę do złej gry". Wszyscy udają, że jest OK, a jak ktoś się wyrwie, to reszta się od niego odwraca ze strachu o swój tyłek. Dlatego rada potulnie wszystko robi, co każe dyrekcja. Niestety, w pojedynkę zaszkodzę tylko sobie, a doskonale wiem, że sama jedna niczego nie zmienię. Duszę to w sobie całymi latami. Tak, podchodzę do tego "emocjonalnie", bo nie wyrabiam. Dużo się mówi o wsparciu dla uczniów, psychologach dla uczniów, sztuce motywacji uczniów. A nauczyciel traktowany jest jak śmieć, ale ma mieć zapał, ma być zaangażowany i twórczy. Można tak pociągnąć nawet kilkanaście lat, ale w końcu się człowiek wypali. Trzeba o tym mówić głośno, bo środowiskach nauczycielskich dzieje się źle. A ja wiem, może ktoś to przeczyta? Może się wreszcie przejmie (ktoś decyzyjny)? Mała kropla drąży skałę...