Ocena końcoworoczna

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

barto125
Posty: 3
Rejestracja: 2010-05-24, 15:18
Kto: rodzic
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: barto125 » 2010-05-31, 23:00

vuem pisze:Nauczyciel twierdzi? Wcześniej pisałeś tak, jakby to był przyjęty w szkole wymóg...stąd te 3 strony dyskusji :wink:

Zresztą nie ma znaczenia.

Wg mnie.
Gdyby pierwszy semestr zaliczono "ledwie" na dop, a drugi był totalna klęską, to rozumiem ndst na koniec.

Jeśli pierwszy semestr zaliczono na 4 (pomijając, że to dość wysoko postawiona poprzeczka do 90%), a drugi poległ, to pomimo tego stawianie na koniec ndst jest chore.
Nie można zignorować w ocenie rocznej połowy tego roku, dobrej pracy ... "większej połowy" roku szkolnego.
No właśnie. Czy jest na to jakiś paragraf, który mówi, że na ocenę końcoworoczną składają się oceny z całego roku i drugi nie musi być zaliczony?[/quote]

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-05-31, 23:06

Nie. Nauczyciel decyduje o ocenie i może takie wymagania postawić.

malgala pisze:Wszystko zależy od specyfiki przedmiotu. W przypadku mojego przedmiotu, braki w wiadomościach z drugiego półrocza uniemożliwiały właściwe przyswojenie materiału w klasie programowo wyższej.


Nie wziąłem tego pod uwagę, mea kulpa :oops: , bo fakt faktem może to mieć sens.
Choć z mojego punktu widzenia (pomijając irracjonalność sytuacji zaliczenia czegoś na 90%, a potem polegnięcie na całej linii) to sytuacja niemożliwa.

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: malgala » 2010-05-31, 23:22

barto125 pisze:Czy jest na to jakiś paragraf, który mówi, że na ocenę końcoworoczną składają się oceny z całego roku i drugi nie musi być zaliczony?

Paragrafu nie ma. Ocena roczna, jak sama nazwa wskazuje, jest za cały rok, ale u mnie musi umieć również to, co było po klasyfikacji śródrocznej.
Nie postawię pozytywnej oceny rocznej uczniowi, który na początku roku nawet ładnie pracował, a potem sobie bimbał. Po to mam określone szczegółowe wymagania na każdą ocenę z każdego działu, że jak chce mieć pozytywną, to w tym zakresie musi mieć wszystkie działy opanowane.
Jak sobie bumelował w drugim półroczu, to niech się przyłoży w wakacje i zda egzamin poprawkowy.
Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku uczniów, którzy nałapali ocen niedostatecznych, bo na przykład mają sporo usprawiedliwionych nieobecności, głównie z powodu choroby. Z takimi pracuję dodatkowo, materiał rozkładam na mniejsze części i stopniowo go zaliczają. Organizuję im również pomoc koleżeńską. Tylko jest pewna istotna różnica. Ci uczniowie zdają sobie sprawę ze swoich zaległości i zależy im na opanowaniu i zaliczeniu tej części materiału.
Uczeń, który jest przekonany, że promocję ma w kieszeni, bo w klasyfikacji śródrocznej dobre oceny uzyskał, często jest niemile rozczarowany brakiem takiej promocji w czerwcu.

Gdyby oceny z drugiego półrocza nie miały znaczenia, to może lepiej skrócić rok szkolny do połowy dla chętnych? Ocenę roczną wystawić im w końcu stycznia, załóżmy o jeden niższą od tej śródrocznej i niech mają spokojnie długie wakacje. A frajerzy i tak do końca roku szkolnego do szkoły chodzić będą. Mało tego, oni na dodatek będą się uczyć.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-05-31, 23:29

malgala pisze:Gdyby oceny z drugiego półrocza nie miały znaczenia


W opisanej sytuacji raczej nie chodzi o to, że oceny z drugiego półrocza nie miały by znaczenia, przecież obniżyłyby drastycznie ocenę.

Z drugiej strony można zapytać, czy oceny z pierwszego półrocza nie miały znaczenia, dobre zaliczenie innych działów? To może zacznijmy ocenianie od stycznia :wink:

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: malgala » 2010-05-31, 23:35

Z drugiej strony można zapytać, czy oceny z pierwszego półrocza nie miały znaczenia, dobre zaliczenie innych działów? To może zacznijmy ocenianie od stycznia

Jeżeli uczeń nie opanuje pewnych słówek, czy części gramatyki z języka obcego, to w końcowym efekcie na ocenę pozytywną wybrnąć nie jest mu trudno. Ale jeżeli nie ma opanowanego nawet jednego działu matematyki, to te braki cały czas będą wychodziły i nie pozwolą mu opanować nawet w minimalnym stopniu kolejnego działu.

A po co ocenianie? Może lepiej wprowadzić egzaminy końcowe w każdej klasie z każdego przedmiotu? Na ile zda, taka ocena na świadectwie i po kłopocie.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-05-31, 23:44

Oj to by nam życie ułatwiło, co? :wink:

Nie neguję Malgalo, po przeczytaniu Twojego wcześniejszego posta przyznałem, że nie wziąłem pod uwagę pewnych niuansów przedmiotowych. W języku tez nie jest zresztą tak, że bez problemów można pobimbać ze 2 miesiące i wrócić do "obiegu".

Jedynie, chodzi mi o to, że w opisanej sytuacji ucznia, którzy dobrze naprawdę radzi sobie w pierwszym semestrze, a z jakichś powodów zawala drugi nie sposób przekreślić jego dokonań zupełnie.
Może te braki będą wychodziły...ale może też nie przeszkodzą w opanowaniu choćby częściowym kolejnych działów?

Trudno teoretyzować ... tak ogólnikowo

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: edzia » 2010-05-31, 23:45

barto125 pisze:Czy jest na to jakiś paragraf, który mówi, że na ocenę końcoworoczną składają się oceny z całego roku i drugi nie musi być zaliczony?
Zbyt dużą wagę przywiązujesz do statystycznego wyliczenia oceny za pomocą średniej. A statystycznie, jeśli idziesz z psem na spacer, to macie średnio po 3 nogi. ;)

Ucznia ocenia NAUCZYCIEL, a nie jakiś tam wzór, czy algorytm, choćby i najtrafniej ułożony i dopieszczony. I to nauczyciel stawia wymagania. Nauczyciel też ocenia. Robi to m.in. na podstawie otrzymanych ocen cząstkowych, ale również na podstawie obserwacji ucznia w ciągu całego roku, jego systematyczności, staranności, zdyscyplinowania i wielu, wielu innych czynników niemierzalnych, często niedostrzeganych na co dzień, a składających się na tzw. CAŁOKSZTAŁT.

@vuem, wracając do celowości zapisywania w WSO tych różnych progów zdawalności i limitów na poszczególne oceny - oprócz braku podstaw prawnych jest jeszcze kolejny argument, by ich jednak nie zapisywać w WSO: otóż unikasz wówczas podobnych, jak w tym wątku, pytań rodziców i uczniów, którzy, jako nienauczyciele, nie rozumieją istoty oceniania i wydaje im się, że najsprawiedliwsze na świecie jest wystawienie oceny za pomocą wzoru i trzymanie się ustalonych dla całej szkoły jakichś progów i limitów.

barto125 pisze:hipotetyczna sytuacja, uczeń ma oceny za semestr pierwszy (...) ocena 4. Semestr drugi: (...) ocena niedostateczna, z całego roku wychodzi 60% czyli ocena 3
Okazuje się, że już nauczyciel nawet jest niepotrzebny, by ocenić. Ocena już "wychodzi". Rodzic ją ustalił. ;)

jednak nauczyciel twierdzi, że uczeń powinien dostać na koniec roku ocenę niedostateczną ze względu na brak oceny pozytywnej za semestr 2.
Byłaby to dla ciebie i dla ucznia sytuacja jak najbardziej NORMALNA i OCZYWISTA, gdyby nie te popier*****ne progi. Otumaniły cię i przestajesz myśleć.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-06-01, 00:07

Wspólne progi mogą mieć swoje plusy, przecież z drugiej strony unikamy dyskusji na temat tego, dlaczego uczeń Kowalski może umieć mniej niż uczeń Nowak, by dostać tę sama ocenę.
Zakładając, że nie rozumiemy specyfiki przedmiotu, wyobrażamy sobie, że czy to fizyka, czy to angielski umieć połowę, to znaczy osiągnąć 50% na teście. I nijak nie wytłumaczysz, że wysiłek jaki jest potrzebny do osiągnięcia tych 50% na tym przedmiocie może być taki sam jak osiągnięcie wyników sprawdzianów na poziomie 80% na innym.
Rozumiana w pewien sposób sprawiedliwość społeczna nakazuje im rozumieć, że 50% to jest 50%.

Nie mam zapisanych w WSO żadnych progów, poza testami semestralnymi i rocznymi, jednak to jedyne przyjęte zunifikowane rozwiązanie. Ocena jest wystawiana przez nauczyciela, wg jego wymagań, tyle, że przy uwzględnieniu wyników tych testów.

Nawet w zakresie tego samego przedmiotu różnimy się...no jeśli mamy dokładnie takie same grupy, to podobieństw w ocenianiu więcej niż mniej... :wink:

edzia pisze:Okazuje się, że już nauczyciel nawet jest niepotrzebny, by ocenić. Ocena już "wychodzi". Rodzic ją ustalił. ;)


Z powodu opisanego przez Ciebie trochę wyżej.

Jednak zwróć tez uwagę, że jest to dość niecodzienna sytuacja, by zaliczyć pierwszy semestr na 4, a na koniec dostać lufę...stąd rozdrażnienie rodzica, Ty byś się nie zdziwiła, gdyby o Twoje dziecko chodziło?

Ilu uczniów, czwórkowych w pierwszym semestrze, a niedostatecznych w drugim, zmusiłaś do poprawki? Malgala wspomniała o jednych...chociaż miał w sumie na semestr dost.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: edzia » 2010-06-01, 00:36

vuem pisze:Ilu uczniów, czwórkowych w pierwszym semestrze, a niedostatecznych w drugim, zmusiłaś do poprawki?
To dość nienormalna sytuacja, wskazująca np. na niesystematyczność pracy ucznia albo na trudniejszy do opanowania/zrozumienia materiał w II półroczu, a tym samym wyższe wymagania. Jeśli to pierwsze (a tak jest, podejrzewam, w opisanym przypadku), to nie czas na szukanie teraz haka na nauczyciela w postaci wertowania regulaminów i wyliczania średnich, tylko na zaufanie do nauczyciela, właśnie dla dobra dziecka.

vuem pisze:stąd rozdrażnienie rodzica, Ty byś się nie zdziwiła, gdyby o Twoje dziecko chodziło?
Zapędziłabym je do nauki. A rozdrażniona byłabym, ale z jego powodu. :twisted:

vuem pisze:Wspólne progi mogą mieć swoje plusy, przecież z drugiej strony unikamy dyskusji na temat tego, dlaczego uczeń Kowalski może umieć mniej niż uczeń Nowak, by dostać tę sama ocenę.
A może umieć mniej, by dostać tę samą ocenę? ;) I, mówisz, że to dzięki "progom"? Hmm... :mrgreen:

vuem pisze:Rozumiana w pewien sposób sprawiedliwość społeczna nakazuje im rozumieć, że 50% to jest 50%.
W dość pokraczny sposób, przyznasz...

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-06-01, 00:55

edzia pisze:To dość nienormalna sytuacja, wskazująca np. na niesystematyczność pracy ucznia albo na trudniejszy do opanowania/zrozumienia materiał w II półroczu, a tym samym wyższe wymagania. Jeśli to pierwsze (a tak jest, podejrzewam, w opisanym przypadku), to nie czas na szukanie teraz haka na nauczyciela w postaci wertowania regulaminów i wyliczania średnich, tylko zaufanie do nauczyciela, dla dobra dziecka.


No dokładnie, nienormalna, choć teoretycznie możliwa.

I skoro nie jest to czas na szukanie na nauczyciela haka, a zaufanie mu, dla dobra dziecka...to może też czas na zastanowienie się co sie stało i danie mu tej szansy, by nie negować jego pracy od A do Z.

Poza tym, nie oczekuj, że rodzic dla dobra dziecka zaakceptuje lufę i nie będzie walczył.

Ty byś tego nie zrobiła?

No i nie odnoszę wrażenia, by ten rodzic tu wpadł "szukając haka", nie krytykuje przecież, nie opiniuje nawet samego nauczyciela, tylko zastanawia się, zadaje pytania, raczej szukając pomocy dla swojego dziecka.

edzia pisze:Zapędziłabym je do nauki. A rozdrażniona byłabym, ale z jego powodu. :twisted:


Gdyby moje dziecko nagle z dobrego ucznia stało sie leserem, to po pierwsze bym się zmartwił, że problem jest o wiele poważniejszy niż lenistwo.

I na pewno nie ograniczyłbym swojego działania do "zagonienia' do nauki :wink:

edzia pisze:A może umieć mniej, by dostać tę samą ocenę? ;) I, mówisz, że to dzięki "progom"? Hmm... :mrgreen:


Nie edziu.

Wyobrażam sobie punkt widzenia rodzica. Wydawało mi się, że to widać.

"Zakładając, że nie rozumiemy...itd"

Rodzic wiedząc, że u pani X wystarczy 30% na dop, a u pani Y potrzeba 50% nie domyśli się, że jedna pani może stosować inne metody oceny, że może mieć inne wymagania, że ponieważ uczy innego przedmiotu, to i różne progi mogą być naturalną koleją rzeczy.

Rodzic patrzy na te sprawy inaczej moim zdaniem.


edzia pisze:W dość pokraczny sposób, przyznasz...


Być może edziu, ale czy i my, gdy próbujemy podjąć decyzję o wybraniu banku, gdzie chcemy zaciągnąć kredyt, nie kierujemy się przynajmniej w pierwszym odruchu bardzo uproszczonym kryterium nominalnego oprocentowania? :wink:

My ludzie lubimy sprawy proste i/lub w prosty sposób przedstawione, może to stąd wynika.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: edzia » 2010-06-01, 01:24

vuem pisze:to może też czas na zastanowienie się co sie stało i danie mu tej szansy, by nie negować jego pracy od A do Z.
Jest dopiero koniec maja. Nie wierzę, że uczeń nie dostanie od nauczyciela szansy na poprawę tej (proponowanej chyba na razie) "lufy". Chyba, że inną szansę masz na myśli?

vuem pisze:Poza tym, nie oczekuj, że rodzic dla dobra dziecka zaakceptuje lufę i nie będzie walczył.
Niech, broń Boże, nie akceptuje tej lufy i niech walczy, ale nie szukając haka na n-la. Oczekuję, że w takiej sytuacji będzie współpracował z nauczycielem. A jeszcze trochę czasu pozostało, by uratować sytuację.

vuem pisze:zastanawia się, zadaje pytania, raczej szukając pomocy dla swojego dziecka.
No nie jestem tego taka pewna:
barto125 pisze:jednak nauczyciel twierdzi, że uczeń powinien dostać na koniec roku ocenę niedostateczną ze względu na brak oceny pozytywnej za semestr 2.


vuem pisze:I na pewno nie ograniczyłbym swojego działania do "zagonienia' do nauki
A co jeszcze byś zrobił? Sprawdził, czy aby na pewno został "sprawiedliwie" i zgodnie z procedurami oceniony? ;)

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-06-01, 10:46

Edziu,

Oboje teoretyzujemy, bo opis sytuacji jest lakoniczny.

Co oznacza, że różne wersje można brać pod uwagę, różne mogą być powody tej sytuacji...


...tylko, czemu prezentując jakąś wersję wydarzeń łatwiej jest założyć, że to wina ucznia, a rodzic wpada tu, by szukać haków? Brak wiary w uczciwe intencje?

Czemu "nie jesteś pewna", że rodzic ten zamiast po prostu szukać informacji, przepisów i rady, "szuka haka"? Łatwiej uwierzyć w te negatywne intencje?
A złych intencji jesteś pewna? Jeśli nie, to czemu o nich tylko wspominasz, a innych nie, choćby jako jednej z możliwości? :roll:

Wyobraźmy sobie, że ocenę wystawiono niezgodnie z przepisami. Czy nie jest to wina nauczyciela i jego grzech, a rodzic dowiadując się tego i ujawniając, jak również w swej interwencji wykorzystując nic złego nie robi?


Jeśli postarać się obiektywnie podejść do sprawy, to można dojść do wniosku, że jest również możliwa sytuacja, że jest (też) to wina nauczyciela.

Wyobrażając sobie ucznia dobrego i tak ocenionego na I semestr nie wyobrażam sobie dopuścić do sytuacji, by ten sam uczeń nagle zawalił wszystko.
To tak jak z frekwencją, gdy uczeń przestaje do szkoły przychodzić, to czy nie interesujemy się jego sytuacją?

Ile ocen średnio w semestrze stawiamy? Od kilku do kilkunastu załóżmy.

Więc, co? Uczeń zawala pierwszy sprawdzian - OK, każdemu może sie zdarzyć.

Zawala drugi - moja lampka alarmowa się zapala - muszę się zainteresować przyczyną, postarać się pomóc.

Dostaje trzecia lufę - no, chyba nie można tego ignorować?



A w jaki inny sposób można semestr zawalić?
Główne opcje moim zdaniem są takie:

1. Uczeń olał nagle wszystko - zakochał się, "zapisał" do punków, wpadł w narkotyki itd - nauczyciel ma obowiązek się zainteresować i pomóc (wraz z innymi pracownikami szkoły, rodzicami itd.), również w kwestii nauki i ocen.

2. Uczeń "zgłupiał" i po prostu zlekceważył wszystko, przestało mu na szkole zależeć, jest leniem, głuchym na motywację, zachętę, groźbę - nauczyciel ma obowiązek się sprawa zainteresować i uczniowi pomóc (wraz z j.w.).

3. W drugim semestrze był jeden obszerny i niezmiernie ważny dział, bez którego o pracy w kolejnych latach nie ma mowy - przypadek opisany przez Malgalę. Nauczyciel powinien dać możliwość poprawy, może nawet na niestandardowych warunkach, skoro od jednej oceny, od jednego testu, jednego dnia tak wiele zależy - nie mamy póki co studenckiego systemu...choć i na studiach niekiedy zaliczać można kilkakrotnie.

4. Uczeń w drugim semestrze uzyskał kilka ocen z rożnych działów, ogólna ocena tego semestru budzi wątpliwości nauczyciela - nie powinien może jednak przemyśleć sprawy zanim zakomunikuje o braku szans na ocenę pozytywną, choćby to była tylko ocena proponowana, a nie wystawiona?

5. Można pewnie coś jeszcze dopisać...nie chce mi się wymyślać

Generalnie rzecz biorąc sytuacja, gdy 4-owy uczeń zawala II semestr i oświadcza mu się, że nie otrzyma promocji jest chora.


edzia pisze:A co jeszcze byś zrobił? Sprawdził, czy aby na pewno został "sprawiedliwie" i zgodnie z procedurami oceniony? ;)


Zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, by dziecku pomóc, zajmując sie nie tylko powodami tej sytuacji, ale również rozwiązaniem, czyli zmotywowaniem, stworzeniem warunków do bardziej wytężonej pracy, jeśli taka potrzeba itd.

Również sprawdziłbym sprawiedliwość oceny. (bez puszczania oczka)


A co niesprawiedliwych nauczycieli nie ma? :roll: Edziu...



Reasumując, jeśli na podstawie tak oszczędnego opisu miałbym swoje zdanie prezentować, to uważam, że winą za tę sytuację można obarczyć: obie strony, ucznia tylko lub tylko nauczyciela. Wszystkie 3 opcje są równie możliwe, więc za niewłaściwe uważam optowanie tylko na jedna z zasady i traktowanie takiego zapytania rodzica od razu z podejrzeniem niecnych intencji.

Bo nawet, gdyby po to tu przyszedł, by sprawdzić "legalność" tej oceny, to ani przepisów, ani nawet zasad dobrego wychowania nie złamał - ma prawo do tego, ocena musi być jawna i wystawiona zgodnie z przepisami.

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: malgala » 2010-06-01, 12:09

Gdyby moje osobiste dziecko nagle tak w nauce się opuściło, to po pierwsze rozmawiałabym z nauczycielem. I nie czekałabym z taką rozmową do końca roku prawie, tylko reagowała odpowiednio wcześniej.
Nie wierzę, że nie było wcześniej żadnego zebrania, na którym rodzice otrzymali informacje o ocenach bieżących.
A jak bym rozmawiała? Zwyczajnie. Jak z partnerem, któremu w takim samym stopniu zależy na wynikach dziecka.
Nie sPoprosiłabym o pokazanie sprawdzianów. Nie w celu kontroli prawidłowości oceniania, tylko dla własnej orientacji jaki zakres materiału dany sprawdzian obejmował. Porozmawiałabym na temat możliwości poprawienia tych sprawdzianów. Potem przycisnęłabym własne dziecko. Pomogła mu uzupełnić zaległości. Jeżeli nie sama, to tej pomocy bym poszukała. Następnie wysłałabym dziecko na rozmowę z nauczycielem. Niech opowie o własnej pracy nad uzupełnieniem zaległości i poprosi o danie dodatkowej szansy na poprawienie oceny.

Na pewno nie szukałabym przepisów gwarantujących w takiej sytuacji pozytywną ocenę roczną.
Gdyby zagrożenie oceną niedostateczną wynikało jednak z czystego lenistwa i lekceważenia obowiązków przez moje dziecko, sama byłabym za tym, aby poniosło odpowiednie konsekwencje, na przykład w postaci egzaminu poprawkowego.

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: vuem » 2010-06-01, 13:05

malgala pisze:Na pewno nie szukałabym przepisów gwarantujących w takiej sytuacji pozytywną ocenę roczną.


A są takie w sytuacji, gdy ocena negatywna wynika z zaniedbania ucznia, nie uzyskania pozytywnych ocen zgodnie z przewidzianym regulaminem oceniania?


Chodzi mi jedynie o to, że teoretycznie jest możliwe, by nauczyciel był niesprawiedliwy, czy postąpił niezgodnie z zasadami oceniania, choćby i sam je ustalił.

I dlatego postuluję, by w przypadkach teoretyzowania na takie tematy, nie zakładać od razu niecnych zamiarów rodzica, chcącego znaleźć "hak" na nauczyciela, by zmusić do wystawienia oceny pozytywnej w sytuacji, gdy uczeń zawinił i ocena ndst jest zasłużona.

Świadomość jakie są przepisy dotyczące oceniania, jakie zasady ustalił nauczyciel i czy zgodnie z nimi dokonał oceny jest prawem ucznia i jego rodzica.

Piszesz, że nie szukałabyś przepisów, ale ...napisałaś to zaraz po zaprezentowaniu działań, jakie byś podjęła wcześniej i przy założeniu, że miałaś sygnały wcześniej (czyli nauczyciel się ze swojego obowiązku alarmowania o sytuacjach niepokojących wywiązał).

W tej sytuacji nic o tym nie wiadomo, więc gdy teoretycznie analizujemy sytuację nie możemy tylko i wyłącznie zakładać winy ocenianego i złej intencji rodzica.

A gdybyś doszła do wniosku lub choćbyś miała tylko podejrzenie, że nauczyciel był niesprawiedliwy w swej ocenie, też byś nie interweniowała?


Mówię to nie tylko jako nauczyciel... a może głównie jako rodzic, który dzieciom od początku wpaja/jał zasadę, że jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Że same odpowiadają za swoje wyniki i jeśli coś zawalą, to nie ma przeproś i żadnego jęczenia nie chcę słyszeć. Że nie mogą liczyć na żadną pomoc, gdy gorsza ocena wynika z ich zaniedbania.

Ale interweniowałem dwa razy w swoim życiu. Po pierwsze wychowawca zignorował wyraźne oznaki złego traktowania przez innych uczniów (chodziło o inne, nie moje dziecko), głównie dlatego, że doradziłem swojemu, by zasygnalizowała sytuacje wychowawcy, poprosiła o pomoc. Gdy wkroczyłem, nagle można było coś w tej sprawie szybko zrobić.
Bez interwencji, bez tego rodzicielskiego "wtrącania się " kto wie, do czego to biedne dziewczę by doprowadzono.

Po drugie, doszło moim zdaniem (co zresztą w rozmowie nauczyciel przyznał) do niesprawiedliwego potraktowania przy ocenianiu. Ale spokojnie, była rzeczowa partnerska rozmowa, uśmiech i uścisk doni. Nie przyznałem się, że też jestem nauczycielem, więc źle pojęta solidarność w grę nie wchodzi :wink:

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Ocena końcoworoczna

Postautor: edzia » 2010-06-01, 18:19

@vuem, jesteś dla mnie niedoścignionym wzorem bezstronności, obiektywizmu, wręcz apolityczności. :mrgreen: Mnie tylko uczyć się od Ciebie.

Pamiętaj jednak, że pomiędzy wiarą w czyste intencje i zaufaniem do rozmówcy a naiwnością czasem jest śliska granica. Jako doświadczony nauczyciel wiesz, że często istotne jest właściwe rozpoznanie sytuacji (niekoniecznie wg nakreślenia nadawcy). Często od szybkiego i właściwego zidentyfikowania intencji nadawcy zależy rozsądne rozwiązanie problemu. Naiwne brnięcie w jakieś wyimaginowane teorie jest nieprofesjonalne i bez sensu.

Przy tym wszystkim zgadzam się, że trochę teoretyzujemy.

vuem pisze:Wyobraźmy sobie, że ocenę wystawiono niezgodnie z przepisami.
W zasadzie nie ma takiej opcji, więc co masz na myśli?

Również sprawdziłbym sprawiedliwość oceny. (bez puszczania oczka)
Sprawiedliwość w sensie…?

za niewłaściwe uważam optowanie tylko na jedna z zasady i traktowanie takiego zapytania rodzica od razu z podejrzeniem niecnych intencji
Mało kreatywna widać jestem, bo nie potrafię wyobrazić sobie innego powodu, dla którego rodzic interesuje się bardziej procedurą wystawiania ocen, niż rzeczową rozmową z nauczycielem przedmiotu.

Co do Twoich interwencji w szkole:
- tę w sprawie wychowawczej - popieram,
- tę w sprawie niesprawiedliwego potraktowania przy ocenianiu – w zasadzie też (choć szczegółów nie znam), ale sam piszesz:
Po drugie, doszło moim zdaniem (co zresztą w rozmowie nauczyciel przyznał) do niesprawiedliwego potraktowania przy ocenianiu. Ale spokojnie, była rzeczowa partnerska rozmowa, uśmiech i uścisk doni.
I właśnie postuluję, by od rozmowy z nauczycielem zacząć. On ma za zadanie wyjaśnić rodzicowi jego wątpliwości i uzasadnić ocenę. Tyle.


Wróć do „Prawo oświatowe”

cron