edzia pisze:Mnie tylko uczyć się od Ciebie.
Nareszcie doszłaś do słusznych wniosków

Tylko apolityczność nie ma tu nic do rzeczy, ludzie obiektywni mogą mieć określone poglądy polityczne.
edzia pisze:Pamiętaj jednak, że pomiędzy wiarą w czyste intencje i zaufaniem do rozmówcy a naiwnością czasem jest śliska granica
Wolę w sumie wyjść na naiwniaka niż kogoś niesłusznie posądzić.

edzia pisze:Sprawiedliwość w sensie…?
Np. jeśli ustalając zasady oświadczam, że każdy oblany test może być w takim a takim terminie poprawiony i Jasiowi Kowalskiemu tego prawa odmawiam, bo mnie wkurzył i za łobuzerkę zrobię wszystko, by mu ocenę obniżyć.
Czy niesprawiedliwych nauczycieli nie ma na tym świecie?
Zadałem Ci to pytanie Edziu już raz i...? Wiem, wiem, napiszesz, że oczywiście, że są.

edzia pisze:Mało kreatywna widać jestem, bo nie potrafię wyobrazić sobie innego powodu, dla którego rodzic interesuje się bardziej procedurą wystawiania ocen, niż rzeczową rozmową z nauczycielem przedmiotu.
I tu jest sedno.
Nie chodzi o to, że procedurą, czy przepisami się interesuje bardziej niż rzeczowa rozmową z nauczycielem - bo my nie wiemy, jak rozmowa wyglądała, o ile była.
Sęk w tym, że z zasady zakładasz, że tak jest.
Wiem, to bywa odruchowe, mnie też się zdarza, ale po co tak mocno bronić się przed innymi opcjami?

edzia pisze:I właśnie postuluję, by od rozmowy z nauczycielem zacząć. On ma za zadanie wyjaśnić rodzicowi jego wątpliwości i uzasadnić ocenę. Tyle.
Dokładnie popieram to samo... i jeszcze to, by z góry nie zakładać, że gdy rodzic zaczyna sie interesować prawną strona naszej pracy, to znaczy, że węszy, by zdradziecko nóż w plecy wbić.
Więcej wiary w ludzi...nawet za cenę rozczarowania.
Amen:)