Cytryn pisze:Wściekła jestem na tę całą reformę. Załatwili mnie...Do tej pory wszystko robiłam, kiedy była taka potrzeba( a robiłam sporo). A teraz, kiedy mam mieć "ustawowo" godzinę karcianą w tygodniu, to dzieciaki mają chodzić, czy trzeba czy nie( na dodatkowe zajęcia muszą mieć dodatkową motywację- jakiś konkurs , koncert- a jak nie ma tej motywacji, to nie chce im się chodzić. Każde oczekiwanie na karcianą to duży stres: przyjdą dziś, uciekną...? Boże , wykończę się...). Nauczyciele "podbierają" mi uczniów. W zasadzie wyrywamy sobie ich nawzajem. Bo mało jest godzin, gdzie można te karciane urządzić
( szkoła gminna, gimbus 15.00 i szlus). I co...kolejna fikcja na papierze będzie?!
To jakiś koszmar

Wyrywać sobie nawzajem dzieciaki? Bez histerii, proszę
Przecież nie zmusisz uczniów, żeby dodatkowo w szkole siedzieli, jak nie chcą?
A jeśli w Twoim wypadku nie znajda się chętni, to przecież nie Twoja wina?
I niech jakiś dyrektor spróbuje Ci z tego jakiś zarzut zrobić
Ja wymyśliłam, że u mnie uczniowie będą na tej godzinie nadrabiać zaległości - np. pisać zaległe sprawdziany i klasówki, które wg. PSO muszą u mnie zaliczyć, żeby potem nie mieć problemów na koniec semestru / roku. Więc pewnie na brak "chętnych"

nie będę narzekać.
Poza tym problem sal u nas w szkole też jest nie do przeskoczenia. Do 15 nie ma w ogóle nic wolnego ( łącznie ze świetlicą, czytelnią i stołówką), więc w grę wchodzą tylko zajęcia popołudniowe. Już widzę te tłumy dzieciaków i młodzieży ( w mojej szkole sporo dojeżdżających z okolicznych wiosek) jak tłumnie zostają po lekcjach, żeby później czekać do wieczora na autobus do domu
Ktoś, kto to wymyślił nie zna w ogóle realiów pracy w szkole w małym miasteczku lub na wsi.
Więc ta dodatkowa godzina będzie niestety w wielu przypadkach fikcją, jakich zresztą w szkole wiele.
No chyba, że to przymiarka do tego, aby zwiększyć nam pensum, co wydaje mi się najbardziej prawdopodobne. Nie zdziwiłabym się, gdyby w przyszłym roku wrzucili nam te dwie godziny normalnie do etatu.
Cytryn pisze:Czy nie dałoby się jakoś uzmysłowić "górze", że ten pomysł głupi jest?
"Góra" "dołu" nie słucha, o czym wiadomo nie od dziś, więc radzę wziąć coś "na wstrzymanie" i po prostu przeczekać i robić swoje
