Za namową kuratorium (choć i bez tej namowy) od lat w pierwszym tygodniu ferii prowadzimy za friko zajęcia dla dzieciaków. Troche przymusowo, a troche dobrowolnie. Kilka godzin, żeby z nudów nie zdechły, a my mamy czas na to by wypisać arkusze.
Nie miałem pojęcia, ze się sami tak trochę w konia robimy.
Choć akurat dwa dni po 4 godziny nie jest jakimś szczególnym obciążeniem dla mnie i chętnie przychodzę by np pograć z uczniami w siatkę albo poczytać bajki maluchom.
Ciekawostka jest, ze do takich zajęć namawia KO. Choc akurat nie podaje w jaki sposób ma być to rozwiazane organizacyjnie. hmmmm