haLayla pisze:Dalej nie rozumiesz o czym pisze, a w dodatku wyciągasz dziwne wnioski. Przedstawię sprawę jasno, ostatni raz. Jeden z uczni nie uczestniczy w wigilii klasowej, z powodów światopoglądów. Jak rozwiązujesz ten problem?
Wigilia klasowa, która organizuję, przebiega tak, że nie może być nazwana spotkaniem kościelnym, mszą, rekolekcjami, wspólna modlitwą, ceremonią, wyznaniem wiary itd.
Tak więc jedyny przypadek jaki mogę założyć, to taki, że rodzice lub sam uczeń reaguje jak byk na płachtę słysząc, że przed świętami organizujemy "klasowa wigilię".
Wyjaśniam, zachęcam.
Musiałem to zrobić tylko raz, tzn. odpowiedzieć na pytanie rodzica "czy dziecko nie będzie się czuło niekomfortowo, skoro nie jest z rodziny katolickiej. Krótkie wyjaśnienia wystarczyły.
Problem "obrazy uczuć religijnych" nie istnieje w przypadku dekoracji (sławetna choinka, czy inne elementy ozdobne), nie istniej w przypadku nazwy spotkania (to tylko semantyka).
Dziecko tak samo czuje się podczas tego spotkania, jak i każdego dnia, gdy idzie na etykę zamiast na religię, gdy inni idą na rekolekcje, gdy opowiadamy o spędzaniu świąt, czy niedziel, gdy wspólny wyjazd obejmuje zwiedzanie starego kościoła, a kilkoro z uczniów ma ochotę się pomodlić ... czy jak to się raz zdarzyło, gdy uczestniczyliśmy wszyscy w pogrzebie, kościelnym ma się rozumieć.
Co bym zrobi, gdyby jednak ktoś się uparł i pomimo tłumaczenia z mojej strony, że nie ma o co się martwić, oczywiście uszanowałbym decyzję o nie przychodzeniu do szkoły.
Po prostu - nie i koniec, bo to urąga ich przekonaniom - to nazywam niedorzecznością - to trudno.
Przecież nie odwołam czegoś, czego oczekuje 99% klasy.
haLayla pisze:Tylko nie pisz znowu o atmosferze, czy o niedorzeczności ludzkich poglądów.
Ale właśnie nie mogę rozważać takiej sytuacji ignorując te elementy, bo to by oznaczało bezosobowe, teoretyczne traktowanie czegoś, co dla mnie jest doświadczeniem bardzo personalnym i konkretnym.
Jeśli chcesz takiego "książkowego" suchego jak krótka definicja wytłumaczenia, to oczywiście, żadne dziecko nie może być zmuszane do stosowania praktyk religijnych wbrew swoje, czy rodziców woli.
Tyle, że to nie ma zastosowania w sytuacji, która opisuję.
Tak więc po raz ostatni tłumaczę

Moja wigilia klasowa nie jest utożsamiana z obrzędem religijnym. Stąd nie powoduje sprzeczności ze światopoglądem dziecka, czy jego rodziny.
Kolęda? Jeśli chcą, śpiewają - wspomniany wcześniej uczeń nawet się uśmiechał, nie uciekł.
Opłatek - jeśli ktoś chce. Mam uczniów z rodzin ateistycznych, nie widza w tym problemu. Jeden nie użył, złożył życzenia, inny użył, jakoś go nie palił.
Wystrój? klasy? wszyscy biorą udział w jego zorganizowaniu, tak jak wszyscy np. na plastykę, czy informatykę mogą świąteczna kartkę przygotować.
Nie ma problemu ... rozumiesz?
