ja mam taka koleżankę z którą dzielę etat... obie mamy umowy na rok i... ta kobieta mnie irytuje i wprowadzanie z jej strony głupiej rywalizacji (chociażby w przypadku, gdy mamy organizować wspólnie akcję... to ona ją zaczyna za moimi plecami a potem do kierowniczki i mojej opiekunki stażu gada, że ja się tym nie interesowałam niby...), docinki w moja stronę w obecności dzieci "co Ty taka nerwowa, daj tym dzieciom spokój!" - a ja po prostu mam zasady i się ich trzymam, moim zdaniem to jej zachowanie było niepedagogiczne.
No ale... ja postanowiłam być taka jaka jestem i tyle

jak skakać z dziećmi to skakać, jak się złościć bądź być zadowolonym to okazywać to. Ja nie muszę nikomu wchodzić w pupkę, żeby "wyjść przed szereg". Mi sprawia satysfakcję to, że...wchodząc do świetlicy dzieciaki biegną do mnie, gdy mijają mnie na schodach to się uśmiechają, zagadują.
Umowa się skończy, mogę przegrać walkę o etat, bo nie umiem tak dobrze "lizać"...ale będę miała satysfakcję, że byłam sobą
ps ostatnio na kursie pani profesor powiedziała, że nauczyciele niestety, ale nie są zgrani, że nie stanie jeden za drugim w obronie...prędzej jeden drugiego podkopie. I chyba to się sprawdza częściowo.