No to powiem tak.
Lubię uczyć. Lubię tworzyć i wciągać do tego młodzież. Spełniam się w tym. Lubię dzieci i młodzież- przynajmniej większość( sa tacy, któych nie lubię). Cieszy mnie, kiedy widzę efekty swojej pracy- ze kogoś czegoś nauczyłam, pomogłam. łezka mi się w oku kręci, jak piszą do mnie moje byłe- dorosłe już uczennice- na portalu "nasza klasa" dziękując za wspólne lata. To miłe wiedzieć, że wyszły na ludzi.
Nie lubię tego systemu, w którym tkwię. Głupich szkoleń, z ktorych zadne nic nie wnosi, bo w kółko to samo gadają albo bzdury nieprzystające do rzeczywistosci. Nie lubię przegadanych rad i spotkań, bo to marnowanie czasu. Nie lubię tej całej idiotycznej papierologii, kiedy to samo trzeba przepisywać w wielu egzemplarzach, tylko zmieniają się nagłówki. Nie lubię stawiać ocen. Nie lubię sztucznych badań( ankiety, ankiety, ankiety..) bo przecież i tak wiadomo, że nic z tych badań wiarygodnego nie wynika( sztuka dla sztuki...?). Mdli mnie od artykułów w prasie, jak to kolejne szkoły się chwalą "osiągnięciami", gdzie pisze się tylko w stylu "och" i "ach" , a prawdę zamiata pod dywanik.
Za mało w ogóle prawdy w tym wszystki, otwartości, a za dużo gry, układów, obmowy, obłudy. Ale cóz. Taki jest świat. Taka jest więc szkoła- tak ogólnie- oświata. Jak wszędzie.
Zatem- nie lubię za bardzo tego świata, jego grzeszków, półprawd, kłamstw, niesprawiedliwości. Jakoś nie z tego świata jestem...
