A w ogóle to wszystko opiera się jedynie na "gadaniu". Nauczyciel nagada uczniom. Potem pedagog nagada uczniom. Policjant przyjdzie i...nagada uczniom. A oni się tylko śmieją. Kiedyś w gimnazjum ktoś próbował "scenki dramowe" poprowadzić. Ludzie, ale uczniaki miały ubaw z prąwadzacego! Po pachy!
Acha- i jeszcze kasety video(płyty) im puszczamy( ktore przesypiają albo przegadają) i gazetkę ścienną zrobimy. Ew. konkurs na "najładniejszy prospekt przeciwnarkotyczny" czy jakoś tak. I to się nazywa , że się "program zrealizowało", a szkoła "promuje zdrowie i bezpieczeństwo" ble, ble , ble. I było, jak jest.
A uczeń upośledzony w "zwykłej" szkole to nieporozumienie po prostu. Nauczyciel NIE jest w stanie zająć się nim tak jak powinien. Zatem uczeń jak kończy III g ( i przepychany jest z klasy do klasy ze względu na "papiery") to już wtórny analfabeta jest. A "dzieci"? Okrutne jak cholera. Śmieją się, dokuczają, robią z niego ofiarę- więc do tego jeszcze "siada" mu poczucie wartości. Same korzyści!

Odzywki typu "ty downie jeden"to jedne z łagodniejszych, jakie słyszałam. I można sobie "wychowywać". Akurat.
Ja to bym nie tylko oddzieliła takichuczniów, ale w ogóle podzieliłabym dzeci na te zdolniejsze, mniej zdolne, potworzyla klasy "matematyczne" czy "humanistyczne"- gdzie nauczyciel wreszcie mógłby wszystkich w tym samym tempie nauczać. Bo jak ja mam te 45 minut, a w klasie ucznia, któy zadanie zrobi po 3 minutach, drugiego , który zrobi po 6 minutach i trzeciego, któremu to zajmuje 15 minut( mniej więcej), to JAK JA MAM SOBIE RADZIĆ? Każdemu oddzielną kartę pracy drukować? I kazdego zdążyć sprawdzić? 20 kart na każdą lekcję? Na ogół tracą na tym ci najzdolniejsi. A szkoda.
Zresztą- cały ten ansz system jest do ...
