Chyba nie tylko u kumpla, nas też ewaluowano niedawno.
Potwierdzam, ankiety nieludzkie, masło maślane w nich, skonstruowane tak, że na podobne pytania (np. o metody pracy stosowane na lekcjach) mieli odpowiedzieć i nauczyciele, i uczniowie, i nawet rodzice.

Albo ideologicznie sprzeczne, np. jedno pytanie każe wykazać się indywidualizowaniem pracy z uczniami, a drugie równym ich traktowaniem.

Gdy zaczęliśmy się buntować, to panie ewaluatorki z dumą informowały, że nie one są autorkami tych ankiet.
Na nasze pytanie, to jak w końcu mamy robić, żeby było dobrze, odpowiadały, że one nie powiedzą nam tego, bo nie taka ich rola. One przyszły tu tylko po to, by
obserwować.