Dzieci z domów dziecka

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Jedliński
Posty: 547
Rejestracja: 2008-09-20, 18:40
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Fizyka
Lokalizacja: śląskie

Dzieci z domów dziecka

Postautor: Jedliński » 2011-01-29, 20:49

Czy ktoś może pracował z dziećmi z domu dziecka ( lub np. z dziećmi w rodzinach zastępczych)? W powszechnym mniemaniu to są takie "bidulki".

Jak zwykle czekam na podzielenie się własnym doświadczeniem i może jakimiś refleksjami ogólniejszymi związanym z tym tematem.

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Dzieci z domów dziecka

Postautor: malgala » 2011-01-29, 20:54

Mamy w szkole dzieci z domu dziecka, mieliśmy z rodziny zastępczej, sama też stworzyłam rodzinę zastępczą dla dwóch chłopców z domu dziecka.
Co chciałbyś konkretnie wiedzieć, bo zagadnienie jest bardzo szerokie?

Jedliński
Posty: 547
Rejestracja: 2008-09-20, 18:40
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Fizyka
Lokalizacja: śląskie

Re: Dzieci z domów dziecka

Postautor: Jedliński » 2011-01-29, 21:36

Dz za szybką odpowiedź...Temat jest oczywiści szeroki, ale ja chciałem poruszyć ten temat. Głównie chodzi mi o porównanie tych dzieci na tle pozostałych dzieci.
Pierwsza rzecz o którą chce zapytać to zaufanie takich dzieci do innych osób....

Ja mam kontakt z jednym takim dzieckiem i pierwsza rzecz, która mi się rzuciła w oczy i zaskoczyła mnie, to to, że te dziecko jest bardzo ufne. Mi się wydawało, że takie dzieci będą raczej nieufne, a tu mi dziecko ufa bardziej niż jest to zwykle. Wiadomo, każde dziecko ma swoją własną historię. Jak jest z zaufaniem takich dzieci do innych osób?

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Dzieci z domów dziecka

Postautor: malgala » 2011-01-29, 22:14

Jedliński pisze:Ja mam kontakt z jednym takim dzieckiem i pierwsza rzecz, która mi się rzuciła w oczy i zaskoczyła mnie, to to, że te dziecko jest bardzo ufne. Mi się wydawało, że takie dzieci będą raczej nieufne, a tu mi dziecko ufa bardziej niż jest to zwykle.

Może to nie tyle kwestia zaufania co raczej potrzeba bliskiego kontaktu z kimś dorosłym.
W zdecydowanej większości te dzieci starają się właśnie w ten sposób zwracać na siebie uwagę. Po dłuższym pobycie w domu dziecka. Początkowo, gdy tam trafią, bywają zamknięte, nieufne. Ta nieufność pozostaje i utrzymuje się dość długo. Potem nabierają przekonania, że tylko dzięki pewnej "otwartości" zwrócą na siebie uwagą i uda im się nawiązać bliskie relacje z jakąś osobą dorosłą. Tego potrzebują i mają nadzieję, że dzięki temu staną się dla kogoś ważne. Często jest to tylko gra.
Na prawdziwe zaufanie swojego syna czekałam kilka lat.
A w szkole te dzieci też początkowo łatwiej nawiązują kontakt z dorosłymi niż z rówieśnikami. Mówią o swoich sprawach, ale nie zdradzają tych najskrytszych marzeń. A marzenie mają jedno - chcą mieć kochającą rodzinę, chcą być kochane. O tym nie mówią, bo wtedy mogłyby się rozkleić, okazać słabość, a w tym środowisku trzeba być silnym.

Zaufanie do rówieśników przychodzi im jeszcze trudniej. Bardzo dużo zależy od odpowiednio prowadzonej pracy wychowawczej. Jeżeli jest właściwa, to takie dzieci dość szybko się asymilują. Ważne, żeby były traktowane dokładnie tak samo, jak pozostali. Znajdują kolegów, ale przyjaźnie nawiązują się raczej wolno.

Jedliński
Posty: 547
Rejestracja: 2008-09-20, 18:40
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Fizyka
Lokalizacja: śląskie

Re: Dzieci z domów dziecka

Postautor: Jedliński » 2011-01-30, 09:39

Malgala mądre rzeczy piszesz. W 100% Twoje intuicje psychologiczne poparte doświadczeniem są słuszne.

Mam jeszcze pytanie (pewno będę miał je więcej), bo nie znam tej tematyki.
1. Jeżeli jest np. trójka czy czwórka dzieci w rodzinie zastępczej zwracają się do siebie per brat, siostra to czy oni są biologicznie spokrewnieni czy po prostu tak mówią do siebie?
Ja jestem w stanie sobie wyobrazić, że są z innych rodzin, ale na czas rodziny zastępczej tak do siebie mówią.

2. Do opiekuna prawnego dzieci zwracają się per ciocia, wujek. Czy to jest tak do końca opieki czy to po prostu to zależy od dziecka. W pewnym momencie dziecko może przejść per mama tata do opiekuna prawnego. Świat dziecka, w którym nie może wypowiedzieć słów mama , tata jest mało przyjaznym światem (delikatnie mówiąc). To są jednak magiczne słowa: mama, tata.....

3. Jak inni rówieśnicy traktują takie dzieci z rodzin zastępczych? Dzieci potrafią być niezwykle brutalne, czasem bez totalnego wyczucia taktu....

Awatar użytkownika
JHN
Posty: 177
Rejestracja: 2010-06-05, 19:09
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Dzieci z domów dziecka

Postautor: JHN » 2011-01-30, 11:03

Jedyna rzecz, która kojarzy mi się po latach:
największym, niewybaczalnym błędem jest obiecać i nie spełnić!
I może to być drobiazg - w moim przypadku (na kolonii) było to "... po południu, jak wyjdziemy na miasto, to kupię Ci szczoteczkę do zębów..." i wypadło mi to z głowy..., Nocne "fochy" przypomniały mi o obietnicy i ją spełniłem, ale nie odzyskałem pełnego kontaktu z dzieckiem do końca turnusu...
Poza tym - dzieci jak inne
Pozdrawiam
Szacunek? Dam Ci go tyle, ile dostałem od Ciebie!
Broń inteligentnego człowieka walczącego z otaczającą go głupotą: sarkazm.

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Dzieci z domów dziecka

Postautor: malgala » 2011-01-30, 11:05

1. Miałam dwóch chłopców. Żadnego pokrewieństwa między nimi nie było. Starszy w wieku 11 lat trafił do mojej rodziny, a młodszy dziewięcioletni rok później. Początkowo traktowali się jak koledzy (obaj byli z tego samego domu dziecka i wcześniej się znali). Potem, tak jakoś zupełnie naturalnie to nastąpiło, w kontaktach z rówieśnikami zaczęli o sobie mówić "mój brat".

2. My faktycznie byliśmy początkowo ciocią i wujkiem. Potem spytali czy mogą zwracać się do nas "mamo" i "tato".
I tak pozostało. Ze starszym tylko do ukończenia przez niego 18 lat, bo potem poszedł swoją drogą, popełnił trochę błędów i podobno teraz zupełnie inaczej już patrzy na pewne sprawy. Piszę podobno, bo nie mamy z nim bliższego kontaktu.
Młodszy ma w tej chwili prawie 23 lata. Funkcje rodziny zastępczej i opieka prawna wygasły, gdy zdał maturę. Nadal mieszka z nami, pracuje i studiuje i traktuje nas jak własnych rodziców.
Znam rodziny zastępcze, gdzie dzieci cały czas zwracają się per ciociu, wujku, ale znam i takie, w których mamo i tato nastąpiło bardzo szybko (czym młodsze dziecko, tym szybciej).
W przypadku rodzin zastępczych spokrewnionych z dzieckiem forma, w jakiej zwracali się kiedyś do obecnych opiekunów pozostaje.

3. Stosunek rówieśników do tych dzieci w dużym stopniu zależy od postawy dorosłych.
Moim chłopcom wejście do nowego środowiska starałam się w jakiś sposób ułatwić. Nie robiłam tajemnicy ze swoich planów, dzieci sąsiadów zapoznałam z nimi już podczas pierwszej wizyty dziecka w naszym domu. Obaj chłopcy przyszli do naszej szkoły w trakcie roku szkolnego. Wychowawcy odpowiednio uprzedzili klasy i zostali w szkole zupełnie normalnie przyjęci bez jakiejś nadmiernej ciekawości. Potem to już czasami dochodziło do pewnych nieporozumień, ale takich naturalnych, jakie zdarzają się wśród rówieśników. Gorzej czasami zachowują się wobec takich dzieci niektórzy dorośli. Zadają przeróżne pytania, chcą wiedzieć dlaczego dziecko znalazło się w domu dziecka i wiele innych. Natomiast komentarze na temat ilości pieniędzy jaką podobno rodzina zastępcza dostaje i zdziwienie dlaczego dziecko nie nosi markowych ubrań albo nie dostaje kasy na wszystkie swoje zachcianki potrafią sporo nerwy zszarpać i utrudnić działania wychowawcze.


Wróć do „Szkolna codzienność”