jarko pisze:ja nie potrafię namawiać
Niekiedy wystarczy wspomnieć o potrzebie, nie pisze przecież o "urabianiu" sponsora godzinami.
jarko pisze:nie lubię jak ktoś wymaga ode mnie postawy naciągacza
Nie pisałem o "wymaganiu", Ty sam wspomniałeś jedynie o "promowaniu" tych, co pozyskują środki na rzecz szkoły.
Po drugie, "naciągacz"?
Naciąganie ma znaczenie negatywne. Oznacza m.in. oszukiwać, wyłudzać.
Ze sponsoringiem nie ma nic wspólnego. Właściciele firm niejednokrotnie sami szukają możliwości "wrzucenia sobie czegoś w koszty".
A nawet jeśli nie, to przecież sprawa jest klarowna - kupujesz to i to, a masz wdzięczność i nic więcej.
Gdzie tu oszustwo?
jarko pisze:Już wolę swoje przeznaczyć na nagrody niż prosić.
Jeśli masz na myśli łażenie od firmy do firmy z wyciągnięta ręką, to zgadzam się, że to nie nasza rola, ani żadna przyjemność.
Ale wspominanie o takiej czy innej potrzebie podczas jakiegoś spotkania, czy namówienie na taką pomoc "przy piwku" wysiłku żadnego nie wymaga.
Porównywanie tego sprzedawania własnego ciała jest co najmniej dziwne. Nawet jeśli źle się czujesz prosząc o wsparcie swojej szkoły, to nie rozumiem analogii do sprzedawania swojego ciała na ulicy...żebractwo jeszcze bym zrozumiał...
