Szkolna wigilia

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
TylkoPolski^^
Posty: 29
Rejestracja: 2010-09-25, 20:45
Kto: uczeń
Lokalizacja: lubuskie

Re: Szkolna wigilia

Postautor: TylkoPolski^^ » 2010-12-18, 21:46

Cytryn, mogę zapytać się jakiego jesteś wyznania? ;)

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Szkolna wigilia

Postautor: Cytryn » 2010-12-18, 22:08

Oczywiście, żadna tajemnica. Jestem chrześcijanka ewangeliczną, obecnie "niezrzeszona", tj. z domowego kościoła. Nawróciłam się w zborze protestanckim, ewangelicznym typu zielonoświątkowego :)

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Szkolna wigilia

Postautor: vuem » 2010-12-18, 22:20

haLayla pisze:Albo ty tego znaczenia nie doceniasz.


Jeżeli docenianie miałoby oznaczać odrzucanie bezmyślne i bezkrytyczne zwyczaju "bratania" się z ludźmi, to wolę nie doceniać.

haLayla pisze:Ekumenizmu? Ekumenizm to próba rozwodnienia swojego światopoglądu w imię partykularnych interesów. Problemem nie jest brak ekumenizmu, a brak tolerancji i szacunku.


Ależ Ty lubisz pitolić głupoty, nawet a propos wypowiedzi pół żartem pół serio.

Co za problem, by obok siebie modlili się ludzie różnych wyznań? W imię właśnie tej tolerancji i szacunku dla siebie, bez ani zmuszania się nawzajem do jednorodnego obrządku, czy zwyczaju ani patrzenia krzywym okiem na drugiego, tylko dlatego, że jego kanon religii się jakoś różni.

A jeśli nie czuja potrzeby, to się nie modlą. W czym problem?...poza tym, bys mógł "błysnąć" oczywiście?

Rozumiesz ideę takich spotkań?...o ile jeszcze pamiętasz o czym ten temat jest :wink:

haLayla pisze:Być może niektórzy mają ciekawsze rzeczy do roboty, niż uczestnictwo w rytuale, który dla nich jest pozbawiony znaczenia? Ludzie mają swój dom, swoje sprawy, a tak muszą odbębnić godzinę w kościele w imię dobrych relacji z otoczeniem.


Faktycznie zginął Ci wątek...o czym on jest? O spędach kościelnych, zmuszaniu do brania udziału w mszach takiego, czy innego kościoła, czy dobrowolnym udziale w szkolnych wigiliach?

Nie ma dla Ciebie znaczenia wspólne złożenie sobie życzeń, spędzenie czasu w miłej atmosferze z ludźmi, z którymi pracujesz? Wspólne spotkanie w miłej atmosferze jest rytuałem bez znaczenia? Co z rodzina robisz podczas świąt? zamykacie się w swoich pokojach, by nie ranić swych uczuć, nie burzyć swojego światopoglądu?

haLayla pisze:To ty musisz otwórzyć swój umysł nieco szerzej, by to zrozumieć :)


Halayla, Ty chyba zacząłeś eksperymentować z lekarstwami :mrgreen:

haLayla pisze:Jest różnica pomiędzy rozdziałem państwa od kościoła a wojującym ateizmem państwowym.


W jaki sposób ten rozdział państwa i kościoła burzy w takim razie wola nauczycieli, czy uczniów, by wziąć udział w takim spotkaniu?

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Szkolna wigilia

Postautor: haLayla » 2010-12-18, 22:43

vuem pisze:Co za problem, by obok siebie modlili się ludzie różnych wyznań? W imię właśnie tej tolerancji i szacunku dla siebie, bez ani zmuszania się nawzajem do jednorodnego obrządku, czy zwyczaju ani patrzenia krzywym okiem na drugiego, tylko dlatego, że jego kanon religii się jakoś różni.


Ja nie wyobrażam sobie, aby chrześcijanin, wzywając imienia Jezusa modlił się razem z np. hinduistą, wzywającymi imienia Wisznu.

vuem pisze:A jeśli nie czuja potrzeby, to się nie modlą. W czym problem?...poza tym, bys mógł "błysnąć" oczywiście?


Już dawno błysnąłem. Kupiłem Cifa i błysnąłem czystymi kafelkami w łazience ;]

vuem pisze:Rozumiesz ideę takich spotkań?...o ile jeszcze pamiętasz o czym ten temat jest :wink:


Właśnie nie rozumiem.

vuem pisze:
haLayla pisze:Być może niektórzy mają ciekawsze rzeczy do roboty, niż uczestnictwo w rytuale, który dla nich jest pozbawiony znaczenia? Ludzie mają swój dom, swoje sprawy, a tak muszą odbębnić godzinę w kościele w imię dobrych relacji z otoczeniem.


Faktycznie zginął Ci wątek...o czym on jest? O spędach kościelnych, zmuszaniu do brania udziału w mszach takiego, czy innego kościoła, czy dobrowolnym udziale w szkolnych wigiliach?


Dobrowolnym. Jeżeli coś ma charakter dobrowolny, to niech sobie będzie. A teraz zastanów się nad takimi rekolekcjami, wyjściem na msze z okazji spotkania opłatkowego czy jakieś inne formy ewangelizowania kościelnego organizowane w ramach szkoły, która przecież jest świecka. Żeby to lepiej przedstawić, przeniosę to na grunt medyczny. Wyobraź sobie, że szpital oprócz anestezjologów, kardiologów, ortopedów, neurologów, chirurgów czy pulmunologów zatrudnia także osobę, która proponuje ludziom modlitwy zamiast lekarstw, czy różańce zamiast zabiegów. Żeby nie leczyć się u tego, nazwijmy go umownie znachorem, trzeba napisać specjalne podanie i złożyć u ordynatora. Oficjalnie ma to charakter dobrowolny i fakultatywny, ale płaci za to państwo. Na litość Boską. Nie widzisz różnicy pomiędzy zorganizowanym przez klasę spotkaniem opłatkowym, a przymusowym spędem uczniów i nauczycieli?

vuem pisze:Nie ma dla Ciebie znaczenia wspólne złożenie sobie życzeń, spędzenie czasu w miłej atmosferze z ludźmi, z którymi pracujesz? Wspólne spotkanie w miłej atmosferze jest rytuałem bez znaczenia? Co z rodzina robisz podczas świąt? zamykacie się w swoich pokojach, by nie ranić swych uczuć, nie burzyć swojego światopoglądu?


Nie wkładaj mi w usta sformułowań, których nie napisałem.

vuem pisze:
haLayla pisze:To ty musisz otwórzyć swój umysł nieco szerzej, by to zrozumieć :)


Halayla, Ty chyba zacząłeś eksperymentować z lekarstwami :mrgreen:


Tak, sprawdzam połączenie kwasu askrobinowego z acetylosalicylowym. Nieźle kopie.

vuem pisze:
haLayla pisze:Jest różnica pomiędzy rozdziałem państwa od kościoła a wojującym ateizmem państwowym.


W jaki sposób ten rozdział państwa i kościoła burzy w takim razie wola nauczycieli, czy uczniów, by wziąć udział w takim spotkaniu?


A czy o tym pisała Cytryn? Bo mam wrażenie, że nakreśliła sytuację nieco odmienną od tej, którą ty przedstawiasz.
<3

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Szkolna wigilia

Postautor: vuem » 2010-12-19, 09:49

haLayla pisze:Ja nie wyobrażam sobie, aby chrześcijanin, wzywając imienia Jezusa modlił się razem z np. hinduistą, wzywającymi imienia Wisznu.


Masz kiepska wyobraźnię.

Bo co niby miałoby im stanąć na przeszkodzie?...poza ksenofobiczną niechęcią?

haLayla pisze:Właśnie nie rozumiem.


Nie rozumiesz czemu warto, by ludzie pracujący razem, na co dzień nie mający czasu na to, by popatrzeć na siebie inaczej niż jak na "kolegę od fizyki" spotkali się przy stole, porozmawiali, złożyli sobie życzenia i z okazali sobie trochę ciepłych uczuć?

Alboś głupi albo na siłę oryginalnym chcesz być w swych opiniach...taka moda? No bo przecież odludkiem, uciekającym przed ludźmi, niezdolnym do uczuć typu przyjaźń, czy miłość nie jesteś, co?

haLayla pisze:Dobrowolnym. Jeżeli coś ma charakter dobrowolny, to niech sobie będzie. A teraz zastanów się nad takimi rekolekcjami, wyjściem na msze z okazji spotkania opłatkowego czy jakieś inne formy ewangelizowania kościelnego organizowane w ramach szkoły, która przecież jest świecka.


No i to właśnie jest nie na temat. Gdy będziemy dyskutować (lub gdy dyskutowaliśmy) o "świeckości" szkoły, to tam o tym była mowa.
Ten wątek nazywa się "szkolna wigilia" i przeczytaj go sobie dokładnie, a może zrozumiesz, że nawet jeśli ktoś gdzieś przemycił problem chodzenia na mszę, to jako jeden z kilku co najmniej elementów.

Więc skoncentruj się na temacie, bo zaraz zaczniesz się tu rozwodzić o soborach, politycznych implikacjach publikacji przemyśleń B16 i innych pierdołach nie mających związku z tematem.

WIGILIA TAKA NIE JEST PRZYMUSOWYM SPĘDEM. NIKT NIKOGO NIE ZMUSZA I NIE JEST W STANIE ZMUSIĆ.

haLayla pisze:Nie wkładaj mi w usta sformułowań, których nie napisałem.


Napisałeś:

Być może niektórzy mają ciekawsze rzeczy do roboty, niż uczestnictwo w rytuale, który dla nich jest pozbawiony znaczenia? Ludzie mają swój dom, swoje sprawy, a tak muszą odbębnić godzinę w kościele w imię dobrych relacji z otoczeniem.


Więc jak powinienem był zrozumieć Twoje słowa? Czyż nie tak, że spotkania z ludźmi nie mają dla Ciebie sensu?
Że poświęcanie czasu w "imię dobrych relacji" - przyjaźni - jest "odbębnieniem", czyli niechętnym wywiązaniem się z obowiązku, którego nie akceptujemy?

Piszesz coś, a potem rżniesz głupa, że tego nie pisałeś? HalaYla, stać Cię chyba na coś bardziej wyszukanego. :wink:

haLayla pisze:A czy o tym pisała Cytryn? Bo mam wrażenie, że nakreśliła sytuację nieco odmienną od tej, którą ty przedstawiasz.


Brynika - od postu nr 1 - pisze praktycznie tylko o spotykaniu się z ludźmi, których w sumie nie akceptuje. "Poza tym" zauważa problem rozdziału państwa i kościoła.

Cytryn - post nr 11 - pisze o niechęci do dzielenia sie opłatkiem z ludźmi, a którymi "nie jest jedno", bo o niej plotkują, a tam się uśmiechają.
Przeszkadzają jej "maryjne" kolędy i alkohol.

To streszczenie, przeczytaj sobie sam, skoro percepcja siadła przy pierwszym podejściu. :wink:


:D

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Szkolna wigilia

Postautor: Cytryn » 2010-12-19, 10:07

Bo co niby miałoby im stanąć na przeszkodzie?...poza ksenofobiczną niechęcią?

Może to, że modlą się do różnych bogów? Znasz pojęcie bałwochwalstwo? To nie ma nic wspólnego z ksenofobią. Poza tym wspólna modlitwa ma być dowodem na brak ksenofobii? Mogę spotykać się z człowiekiem innego wyznania, lubić się z nim, wspólnie pracować, pomagać itp.- ale modlić się? A kogo on wychwala w swoich modlitwach? Obojętne ci to jest? Wiesz, dla kogoś, kto nie jest wierzący, to betka. Wszystko mu jedno, i z Apaczami wypali fajkę pokoju :faja: Ale dla chrześcijanina nie powinno być to obojętne, chyba że jest chrześcijaninem tylko...z nazwy.
Nie rozumiesz czemu warto, by ludzie pracujący razem, na co dzień nie mający czasu na to, by popatrzeć na siebie inaczej niż jak na "kolegę od fizyki" spotkali się przy stole, porozmawiali, złożyli sobie życzenia i z okazali sobie trochę ciepłych uczuć?

Chodzi o to, że to jest RYTUAŁ RELIGIJNY z chrześcijaństwem w tle. Można się spotkać, można sobie pożyczyć i razem usiąść przy stole, czemu nie. Ale łamanie opłatka symbolizuje jedność w Duchu, społeczność jednego Ciała. Jezus łamał się chlebem z uczniami, a nie z każdym. Wiem, że dla doskonałej większości ludzi nie ma to znaczenia. Ale dla kogoś, kto świadomie wyznaje swoje chrześcijaństwo? Ale właśnie ze względu na to, żeby innych nie gorszyć, składam życzenia i łamię się opłatkiem. Bo zdaję sobie sprawę z tego, ze ludzie tego nie pojmują i dla większości jest to zwykły zwyczaj bez głębszej treści. Moją odmowę potraktują ja Ty- co, gardzisz ludźmi? Ksenofob jesteś? Ale nie czuję się z tym dobrze.
Alboś głupi albo na siłę oryginalnym chcesz być w swych opiniach...taka moda? No bo przecież odludkiem, uciekającym przed ludźmi, niezdolnym do uczuć typu przyjaźń, czy miłość nie jesteś, co?

A co to ma wspólnego ze zdolnością do uczucia przyjaźni? Przyjaciół każdy wybiera sobie sam.Trudno przyjaźnić się z kimś, kto ma inny system wartości, wierzy w co innego, inaczej chce żyć. Z takim kimś można się znać, być mu życzliwym, razem z tym kimś pracować, udzielić pomocy w razie potrzeby. Ale p r z y j a ź ń ? Przyjaźń to coś więcej.

Że poświęcanie czasu w "imię dobrych relacji" - przyjaźni - jest "odbębnieniem", czyli niechętnym wywiązaniem się z obowiązku, którego nie akceptujemy?


Zlituj się, Vuem. Jaka PRZYJAŹŃ? Dobre relacje? Raczej określiłabym to jako "poprawne relacje". Ot tak, żeby mieć święty spokój z ludźmi, którzy na co dzień obgadują cię za plecami albo po prostu jesteś im doskonale obojętni. Pracownicy mogą się zaprzyjaźniać, ale to są jakieś grupki, pary, a nie cała grupa pracownicza. A takie "opłatkowe spędy" wcale nie znaczą, że mamy dobre relacje czy jesteśmy w przyjaźni, tylko właśnie jest to jakiś niepisany obyczaj, coś w rodzaju społecznego przymusu i bardzo dużo osób tak to pojmuje.
Jeśli już zresztą się spotykać, żeby sobie pożyczyć i miło spędzić czas, to wolałabym bez tego opłatka( po co?) i bez alkoholu- ale akurat w tym drugim jestem mocno odosobniona. No i o ile mogę jeszcze w imię "poprawnych relacji" podzielić się opłatkiem, to na pewno w imię tych "dobrych relacji" nie będę piła z innymi alkoholu. I to wystarczy, żeby...nie mieć "przyjaciół" wśród pracowników :P

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Szkolna wigilia

Postautor: vuem » 2010-12-19, 11:00

Cytryn pisze:Może to, że modlą się do różnych bogów? Znasz pojęcie bałwochwalstwo?


czyli na innowierców patrzysz przez pryzmat bałwochwalstwa? Patrzysz na muzułmanina, czy prawosławnego i widzisz człowieka popełniającego straszny grzech i w związku z tym nie potrafisz go tolerować, zaakceptować?

Inni tez powinni na Ciebie w taki sam sposób patrzeć?

Cytryn pisze:Poza tym wspólna modlitwa ma być dowodem na brak ksenofobii? Mogę spotykać się z człowiekiem innego wyznania, lubić się z nim, wspólnie pracować, pomagać itp.- ale modlić się?


A dlaczego nie? Nawet Papież nie widział w tym problemu,a Ty widzisz?

Cytryn pisze:A kogo on wychwala w swoich modlitwach? Obojętne ci to jest? Wiesz, dla kogoś, kto nie jest wierzący, to betka.


Wychwala Boga. Wszystko jedno jakim imieniem Go nazywa.

Cytryn pisze:Wszystko mu jedno, i z Apaczami wypali fajkę pokoju :faja:


Jeśli miałoby to oznaczać miłość między bliźnimi, to nawet i jointa.

Cytryn pisze:Ale dla chrześcijanina nie powinno być to obojętne, chyba że jest chrześcijaninem tylko...z nazwy.


"Prawdziwy" chrześcijanin nie akceptuje innych wyznań?

Cytryn pisze:Chodzi o to, że to jest RYTUAŁ RELIGIJNY z chrześcijaństwem w tle. Można się spotkać, można sobie pożyczyć i razem usiąść przy stole, czemu nie. Ale łamanie opłatka symbolizuje jedność w Duchu, społeczność jednego Ciała.


Więcej wagi przykuwa rytuał w tle niż sedno sprawy.

Wiele zwyczajów, nawet tych "neutralnych" ma religie w tle...lub tzw. pogańskie zwyczaje. Należy je odrzucać, bo są niezgodne z obecnymi "wytycznymi" danego kościoła?

Cytryn pisze:Ale dla kogoś, kto świadomie wyznaje swoje chrześcijaństwo?


Co to znaczy świadomie? Nie tolerowanie innych zwyczajów i obrządków, czy stawianie na pierwszym miejscuu zgodę i miłość między ludźmi?

Cytryn pisze:Bo zdaję sobie sprawę z tego, ze ludzie tego nie pojmują i dla większości jest to zwykły zwyczaj bez głębszej treści.


Ależ on ma głęboka treść - pojednajmy się, uśmiechnijmy się do siebie, nie bądźmy wrogami.
Czy nie jest to ważniejsze od kwestii przyjętego obrządku w danym kościele?

Czy jest sprzeczne z dogmatami wiary jakiejkolwiek religii?

Czy Twoja religia nakazuje Ci odrzucić rekę bliźniego, bo chodzi do innego kościoła lub traktuje religię po swojemu?

Cytryn pisze:Trudno przyjaźnić się z kimś, kto ma inny system wartości, wierzy w co innego, inaczej chce żyć.



No to chyba nie masz przyjaciół poza członkami swojego kościoła.

Nie potrafisz przyjaźnić sie z ludźmi, którzy sa ateistami, czy innowiercami?

Cytryn pisze:Z takim kimś można się znać, być mu życzliwym, razem z tym kimś pracować, udzielić pomocy w razie potrzeby


Więc czemu tę życzliwość porzucasz z powodu jednego symbolu? Trąci inkwizycją :wink:

Cytryn pisze:Zlituj się, Vuem. Jaka PRZYJAŹŃ? Dobre relacje? Raczej określiłabym to jako "poprawne relacje". Ot tak, żeby mieć święty spokój z ludźmi, którzy na co dzień obgadują cię za plecami albo po prostu jesteś im doskonale obojętni.


Ty masz naprawdę problemy z ludźmi.

Wszyscy Cie nienawidzą, wszyscy obgadują...

Cytryn pisze:A takie "opłatkowe spędy" wcale nie znaczą, że mamy dobre relacje czy jesteśmy w przyjaźni


No to nie musi umieć dać się za siebie pokroić, ale możemy okazać sobie życzliwość, a taki symbol może być takim kroczkiem w kierunku lepszych więzi. Nie warto?

Cytryn pisze:tylko właśnie jest to jakiś niepisany obyczaj, coś w rodzaju społecznego przymusu i bardzo dużo osób tak to pojmuje.


Znowu przedstawiasz wyniki "precyzyjnych badań opinii społecznej". bardzo dużo ludzi pojmuje to , czy srak.

Ja bym powiedział, że dla znakomitej większości ludzi nie stanowi to problemu.

A jesli stanowi, to nie ze względu na "nie akceptowanie" obcych obrządków, ale właśnie z powodu niechęci do innych. A to jest zło.

Cytryn pisze:Jeśli już zresztą się spotykać, żeby sobie pożyczyć i miło spędzić czas, to wolałabym bez tego opłatka( po co?)


Musi stawać Ci w gardle, co? Czy choinka tez stanowi problem? Czy samo nazwanie to wigilią też? A już nie wyobrażasz sobie, by ktoś chlapnął "Niech Ci Bóg bogosławi", bo przecież może mieć na myśli nie tego Boga, co trzeba?

Współczuję Ci. Musi być Ci cholernie trudno odnaleźć się w jakiejkolwiek społeczności.

Cytryn pisze:nie będę piła z innymi alkoholu.


To nie pij, nie musisz. Nogdy nie było dla mnie problemem spędzić czas na imprezie "z alkoholem" z ludźmi, gdy sam z jakiś powodów byłem abstynentem.

Cytryn pisze:I to wystarczy, żeby...nie mieć "przyjaciół" wśród pracowników :P


Znów opierasz swe wywody na podstawie "wyselekcjonowanej" grupy. Wyselekcjonowanej wg specyficznego klucza - ktoś nietolerancyjny, nienawidzący.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Szkolna wigilia

Postautor: Cytryn » 2010-12-19, 11:58

czyli na innowierców patrzysz przez pryzmat bałwochwalstwa? Patrzysz na muzułmanina, czy prawosławnego i widzisz człowieka popełniającego straszny grzech i w związku z tym nie potrafisz go tolerować, zaakceptować?

Jeśli nie uznaję jego boga za Tego prawdziwego i nie chcę się z nim modlić, to znaczy, że go nie akceptuję i nie toleruję?
dlaczego nie? Nawet Papież nie widział w tym problemu,a Ty widzisz?

Papież narobił wiele w tym względzie zamieszania i po prostu się MYLIŁ. Nie jest on zresztą dla mnie autorytetem w sprawach wiary. A za to, że pozwolił i tylu ludziom uwierzyć w kłamstwo, że "wiele dróg prowadzi do Boga" i Jezus wcale nie jest konieczny dla uzyskania zbawienia, odpowie przed Ojcem w niebie. I tyle.
Jeśli miałoby to oznaczać miłość między bliźnimi, to nawet i jointa.

Kwestia priorytetów. Dla Ciebie ważniejsze są relacje z ludźmi. Dla mnie- Bóg. Wiesz, gdyby apostołowie tak myśleli, nie musieliby być kamienowani i krzyżowani...Poszliby sobie z Żydami do synagogi, pomodlili się razem, przyznali im rację...Nie szarpaliby się tak z tą ewangelią, nie próbowali przekonywać pogan, że wiara w Atenę nie prowadzi do zbawienia...No problem!
Wiele zwyczajów, nawet tych "neutralnych" ma religie w tle...lub tzw. pogańskie zwyczaje. Należy je odrzucać, bo są niezgodne z obecnymi "wytycznymi" danego kościoła?

Jeśli te zwyczaje są grzechem( jak np. zabobony, czary , przesądy) to oczywiście należy je odrzucić.
Nie tolerowanie innych zwyczajów i obrządków, czy stawianie na pierwszym miejscuu zgodę i miłość między ludźmi?

Nie rozumiem Twojej definicji tolerancji. Ależ ja toleruję innych ludzi i ich przekonania, ale się z nimi NIE ZGADZAM i uważam, że każda inna droga- nie przez Jezusa Chrystusa- nikogo do zbawienia i do Boga nie doprowadzi.
Czy Twoja religia nakazuje Ci odrzucić rekę bliźniego, bo chodzi do innego kościoła lub traktuje religię po swojemu?

A co to znaczy "odrzucić rękę bliźniego"? Nie uczestniczyć w jego rytuałach religijnych? Nikomu bym nie odmówiła pomocy( jeśli byłabym w stanie jej udzielić), bo jest np. innego wyznania. Ale wspólna modlitwa, wspólne praktykowanie wiary- to chyba wykracza nieco poza definicję tolerancji? Nie uważasz?

No to chyba nie masz przyjaciół poza członkami swojego kościoła.

Generalnie tak. Poza kościołem mam dobrych znajomych, z którymi się lubimy. Ale inny system wartości stoi na przeszkodzie głębszej relacji, co jest chyba zrozumiałe.

Nie potrafisz przyjaźnić sie z ludźmi, którzy sa ateistami, czy innowiercami?


Tak samo, jak oni nie potrafią ze mną. Co nie znaczy, że jesteśmy wrogo usposobieni. Ale przyjaźń polega na zaufaniu, doradzaniu sobie, wysłuchiwaniu problemów m.in. Ateista czy innowierca nie jest ich w stanie zrozumieć. Jesteśmy jakby z różnych światów.

Ty masz naprawdę problemy z ludźmi.


Nie mam. Jestem ludziom życzliwa. Ale sporo rzeczy widzę takimi, jakimi są. To trochę utrudnia życie, ale tylko trochę. Uczę się miłować bliźnich bez względu na to, jacy jesteśmy( bo ja też jestem wredna. Każdy ma nad czym pracować).
Wszyscy Cie nienawidzą, wszyscy obgadują...

Wszyscy? Nie wiem. Nie siedzę w głowach wszystkich. Ale nie trzeba być prorokiem, żeby wiedzieć, że generalnie ludzie są zajęci bardziej sobą. I obojętni wobec innych. Nie to, żebym miała jakieś pretensje, nie mam oczekiwań od ludzi z pracy np.( od przyjaciół- tak). Kiedy trafisz do szpitala, kiedy masz problem- kto ci pomoże? Kto cię odwiedzi? Znajomi z pracy? Nie. Przyjaciele. No, chyba że ktoś z pracy jest twoim przyjacielem. Ale z pewnością nie wszyscy. Bo przyjaźń Vuem to coś więcej, niż poprawne relacje. To gotowość do poświęcenia się dla innych. I..prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Byłam w biedzie nie raz i powiem ci, że wtedy pięknie wychodzi, kto jest twoim przyjacielem.
No to nie musi umieć dać się za siebie pokroić, ale możemy okazać sobie życzliwość, a taki symbol może być takim kroczkiem w kierunku lepszych więzi. Nie warto?


Łoj, nie rozśmieszaj mnie :lol: Podzielenie się opłatkiem na wigilii pracowniczej krokiem w kierunku głębszych więzi...Oj, oj...daj spokój. Zresztą- napisałam, że się dzielę, bo wiem, że dla ludzi ten rytuał jest pozbawiony pierwotnej symboliki. Niewiele dla nich to znaczy, a mogą się obrazić, jeśli bym odmówiła. Jestem politycznie poprawna :mrgreen:

Ja bym powiedział, że dla znakomitej większości ludzi nie stanowi to problemu.

Masz rację. U nas w Polsce mamy "chrześcijański" neopoganizm :faja: Zaraz po podzieleniu się opłatkiem koleżanki dyskutują nad horoskopem i wróżą sobie przyszły rok...
A jesli stanowi, to nie ze względu na "nie akceptowanie" obcych obrządków, ale właśnie z powodu niechęci do innych. A to jest zło.

Aaaa....widzę, że lepiej ode mnie wiesz, czemu mam niechęć do "obcych obrządków". Oj, Vuem. Więc raz jeszcze: nie mam niechęci do innych. Ale modlimy się do różnych bogów.
Musi stawać Ci w gardle, co? Czy choinka tez stanowi problem? Czy samo nazwanie to wigilią też? A już nie wyobrażasz sobie, by ktoś chlapnął "Niech Ci Bóg bogosławi", bo przecież może mieć na myśli nie tego Boga, co trzeba?

Nie stoi mi w gardle. Po prostu- nie jestem jedno z tym kimś , z kim się dzielę, a to jest właśnie symbol jedności. Nie mogę być jedno z kimś, kto jest w innym duchu,na litość. Szkoda, że tego nie rozumiesz. Choinka- żaden problem. Ładna ozdoba. Nazwanie czegoś wigilią...a dlaczego miałby to być problem? Jeśli ktoś by mi powiedział "niech ci Bóg błogosławi", to nawet jeśli wierzyłby w innego boga, ale mówił szczerze i z serca- grzecznie podziękuję.

Współczuję Ci. Musi być Ci cholernie trudno odnaleźć się w jakiejkolwiek społeczności

Akurat tu masz rację. Jestem "dziwna". Nie piję, nie palę, uważam, że współżycie przed ślubem i seks pozamałżeński to grzech, że wróżby i wycieczki do wróżki to grzech, modlę się z rodziną- co za dziwadło....I ludzie raczej tego nie tolerują. Bo tolerancja to jest wtedy, kiedy nie masz zdecydowanych przekonań, a nawet jeśli masz, to nie możesz ich ujawniać. Ludzie "tolerują" tylko takich "elastycznych", śliskich ktosiów, dla których prawda też jest taka właśnie "elastyczna". Tacy się wszędzie dopasują...
Mowią mi tak "ależ możesz wierzyć, w co chcesz, to twoja prywatna sprawa, ale żeby się nawet kieliszka wódki z nami nie napić? Nie t o l e r u j e s z nas?" No, a oni mnie- tolerują?
To nie pij, nie musisz. Nogdy nie było dla mnie problemem spędzić czas na imprezie "z alkoholem" z ludźmi, gdy sam z jakiś powodów byłem abstynentem.

Nie piję. Innym się to nie podoba. Na ogół uważają, ze się nad kimś "wywyższam". Trudno, ich problem.

Wyselekcjonowanej wg specyficznego klucza - ktoś nietolerancyjny, nienawidzący.

Przeginasz. Ja nie toleruję pewnych zachowań po pijaku, ale skoro dorośli ludzie chcą się tak bawić, to ich sprawa. Oni źle się czują w moim towarzystwie, bo pojmują mnie jak chodzący wyrzut sumienia. Więc żeby nie psuć relacji, najlepiej omijać takie imprezy z daleka. I tyle. Trudno jednak mówić o jedności między nami- choćby i z tego względu.

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Szkolna wigilia

Postautor: malgala » 2010-12-19, 12:02

Cytryn pisze: to na pewno w imię tych "dobrych relacji" nie będę piła z innymi alkoholu. I to wystarczy, żeby...nie mieć "przyjaciół" wśród pracowników

Już od dawna nie piję alkoholu, czasami tylko jakieś piwo lub jednego drinka. Nigdy jednak nie miałam z tego powodu żadnych problemów podczas imprez alkoholowych. Bawię się równie dobrze jak pozostali.
Cytryn pisze:Trudno przyjaźnić się z kimś, kto ma inny system wartości, wierzy w co innego, inaczej chce żyć.

Nie potrafię zgodzić się z tym stwierdzeniem. Na studiach miałam grono bardzo zróżnicowanych przyjaciół. Murzyn reprezentujący zupełnie obcy dla nas system wartości i obcą kulturę. Muzułmanin, który bardzo skrupulatnie przestrzegał nakazów swojej wiary. Żydówka, której rodzice w 68 do Izraela wyjechali a ona została w Polsce u przyjaciół swoich rodziców, aby dokończyć naukę w liceum i w Polsce studiować.
Nikomu z nas ta różnorodność nie przeszkadzała. Stanowiliśmy bardzo zgraną paczkę, w każdej sytuacji mogliśmy na siebie liczyć. Szanowaliśmy tę odmienność. W niczym nam ona nie przeszkadzała. Przeciwnie, pozwoliło nam to lepiej rozumieć innych, ich tradycje i kulturę.

Cytryn, mam wrażenie, że na własne życzenie się wyalienowałaś. Nie potrafisz zaakceptować w takim stopniu odmienności, żeby z ludźmi o odmiennym światopoglądzie móc wspólnie cieszyć się życiem. Nie dziw się więc, że innym wydajesz się dziwnym odludkiem. Stąd też rozgoryczenie i czarnowidztwo. Chyba nie potrafisz się niczym cieszyć, bo zawsze dostrzegasz wokół siebie jakieś zło. A życie mimo wszystko jest piękne i czy przejdziemy przez nie radośnie, z uśmiechem na twarzy i życzliwością dla świata, czy zamkniemy się we własnej skorupie i wokół siebie dostrzegać będziemy tylko to, co złe i to wyolbrzymiać i pojedyncze przypadki tego zła uogólniać, zależy już tylko od nas samych.
Dziewczyno, uśmiechnij się, masz wokół siebie też wspaniałych ludzi a nie tylko samą patologię. Zauważ ich, daj im szansę polubić siebie.
Takie nastawienie do życia, jak nam tu na forum prezentujesz, dzieli chyba już tylko krok od jakiejś poważnej choroby. Jeśli czegoś z tym nie zrobisz, to w żadnej pracy nie znajdziesz zadowolenia, każda Cię zmęczy, zmęczysz jednocześnie sobą wszystkich współpracowników i nawet w nowej pracy też szybko zaczną Cię obgadywać i unikać. No i najbliżsi też nie będą mogli z Tobą wytrzymać.
Jeszcze możesz coś z tym zrobić, ale czym dłużej będziesz w takim stanie, tym będzie trudniej. Weź może urlop zdrowotny, wyjedź na jakieś wczasy, zmień otoczenie, otwórz się na ludzi.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Szkolna wigilia

Postautor: Cytryn » 2010-12-19, 12:47

O.K Wiem, że trudno to zrozumieć. Niepotrzebnie zaczęłam gadać.
Po prostu- nie lubię spotkań opłatkowych. Jak sporo innych ludzi :P

Awatar użytkownika
TylkoPolski^^
Posty: 29
Rejestracja: 2010-09-25, 20:45
Kto: uczeń
Lokalizacja: lubuskie

Re: Szkolna wigilia

Postautor: TylkoPolski^^ » 2010-12-19, 12:55

Alez Malgalo to ujęłaś... Z braku czasu, podpisuję się tylko pod Malgalą! :mrgreen:

Awatar użytkownika
TylkoPolski^^
Posty: 29
Rejestracja: 2010-09-25, 20:45
Kto: uczeń
Lokalizacja: lubuskie

Re: Szkolna wigilia

Postautor: TylkoPolski^^ » 2010-12-19, 12:55

Cytryn nie generalizuj!

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Szkolna wigilia

Postautor: Cytryn » 2010-12-19, 12:59

Nie generalizuj..zobacz, jak to wygląda na forum. Wyznałam, jakie mam prawdziwe przekonania i dlaczego, a jaka jest reakcja? :P Pełne zrozumienie, tolerancja i w ogóle? I tak jest wszędzie. Nigdzie nie mogę być sobą. W imię poprawnych relacji trzeba...udawać. Trudno wtedy o ...przyjaźnie. Ale przyzwyczaiłam się.
Bo prawda jest taka, że dopóki nie stanę się taka , jak cała reszta- w przekonaniach, światopoglądzie- nie będzie się mnie akceptować. Ludzie nie lubią radykałów, teraz jest moda na relatywizm :wink:

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Szkolna wigilia

Postautor: malgala » 2010-12-19, 14:05

Cytryn pisze:Wyznałam, jakie mam prawdziwe przekonania i dlaczego, a jaka jest reakcja? :P Pełne zrozumienie, tolerancja i w ogóle? I tak jest wszędzie. Nigdzie nie mogę być sobą. W imię poprawnych relacji trzeba...udawać. Trudno wtedy o ...przyjaźnie. Ale przyzwyczaiłam się.

I znów przesadzasz. Może po prostu nie potrafisz być sobą. Czemu wolisz się wycofać zamiast powiedzieć prost z mostu "nie piję, bo jest to sprzeczne z moimi zasadami, nie czytam horoskopów, bo wiara, którą wyznaję wróżby i horoskopy uważa za grzech".
Ale nie, tego nie powiesz. Wolisz z potępieniem patrzeć na tych, którzy to robią.
Być może sama niejednokrotnie na jakąś propozycję odpowiedziałaś, że nie, bo to grzech, zamiast według zasad mojej wiary jest to grzechem. Ty możesz coś mianem grzechu określać, bo takie pojmowanie narzuca Ci wyznawana religia, dla innych jest to tylko normalna zabawa.
Cytryn pisze:Bo prawda jest taka, że dopóki nie stanę się taka , jak cała reszta- w przekonaniach, światopoglądzie- nie będzie się mnie akceptować.

Bzdury.
Ludzie nie lubią radykałów, teraz jest moda na relatywizm :wink:

Ludzie nie lubią wywyższających się innych ludzi, mających patent na jedynie słuszne pojmowanie świata. Wytykających innym "grzechy", straszących potępieniem, brakiem zbawienia.
A sama nie tak dawno na tym forum pisałaś, że znasz drogę do zbawienia prowadzącą, że nią podążasz, że inni idą w zatracenie. Mniej więcej taki sens to miało.
Cały urok otaczającej nas rzeczywistości nie na jedności jej polega lecz właśnie na jej różnorodności. Jedność zakłada nam klapki na oczy, zmusza do podążania wciąż tą samą drogą, bez możliwości i chęci sprawdzenia co kryje się za najbliższym wzgórzem, hamuje zdolności poznawcze. Różnorodność zmusza do myślenia, uczy dokonywania wyborów, poszerza horyzonty.
Cytryn, pasowałabyś bardziej do życia w jakimś klasztorze niż do przebywania wśród ludzi, którzy, jak sama twierdzisz, nie są Ci życzliwi. A już praca w szkole, z takim nastawieniem do otaczającego świata, zupełnie nie jest odpowiednia.

Awatar użytkownika
TylkoPolski^^
Posty: 29
Rejestracja: 2010-09-25, 20:45
Kto: uczeń
Lokalizacja: lubuskie

Re: Szkolna wigilia

Postautor: TylkoPolski^^ » 2010-12-19, 14:41

Cytryn pisze:żeby nikogo nie gorszyć, biorę w tym udział


Kurczę, Cytryn, odniosłam wrażenie, że po prsotu robisz to po to, żeby ludzie Cie nie wzieli za dziwaka. A tak właściwie to czemu zalezy Ci na tym, żeby nie gorszyć innych ludzi? Przecież ty po prostu NIE chcesz mieć z nimi dobrych relacji. Zamknęłaś się w jakimś malutkim gronie, a w innym człowieku nie widzisz "brata", czy "siostry". Czy Twoja religia nie kieruje sie miłością do bliźniego?

Cytryn pisze:Wiem, że niektórzy mnie nie lubią, źle mi życzą, plotkują. A składają takie piękne życzenia i tak ładnie się uśmiechają...Straszna jest ta nasza obłuda.


Wiesz, takie łamanie się opłatkiem naprawdę zbliża ludzi. Święta to czas, w którym można komus przebaczyć, kogoś przeprosić.. I naprawdę taki nastrój przebaczania, wzajemnej miłości i JEDNOŚCI wielu się udziela! Skąd wiesz, ze nie robią tego szczerze? I wiesz co... Jeżeli łamiesz się z kimś opłatkiem, choc tak naprawdę tego nie chcesz i robisz to, by inni się nie obrazili - czyli tez nieszczerze, to myślisz, ze tego nie widać? A jeżeli tak dobrze grasz, to może zmień zawód na aktorkę?

Cytryn pisze:Najgorzej jest, jak wszyscy idą na mszę z jakiejś tam okazji. Nie idę, bo to już chyba dla mnie byłoby za dużo, ale czuję się wyobcowana.


Hej, hej! A czy to wina tych ludzi, ze Ty nie chcesz pójść na Mszę? Przeciez to ty decydujesz o tym, czy pójdziesz, a jeżeli jestes tak przywiązana do swojej religii, to w czym problem?

I tylko nasuwa mi się to pytanie : Czy Tobie naprawdę zależy na dobrych relacjach z ludźmi? Bo bronisz sie od tego jak tylko możesz, a potem narzekasz!


Wróć do „Szkolna codzienność”

cron