Cytryn pisze:Vuem- proszę Cię, czytaj może wolniej czy co...Przecież właśnie napisałam, że twierdzenie "Bóg kocha i nie wymaga niczego" jest kłamstwem, w któe wierzy mnóstwo ludzi i podałam stosowny artykuł na ten temat.
Cytrynku, ja nie pisałem, że wierzysz w prawdziwość tego stwierdzenia, tylko że tak kategoryzujesz ludzi. Na tych co przestrzegają "Jedynie Słusznego Kanonu Reguł Nowonarodzonych Prawdziwie", a po drugiej - równie skrajnej stronie - stawiasz tych, co oczekiwania Boga wobec ludzi maja w d****, licząc na wybawienie ze względu na "bezwarunkową miłość".
Cytryn pisze:Nigdzie nie napisałam, że wspólne śpiewanie kolęd jest grzechem "śmiertelnym". Ani że wspólna zabawa z innowiercami jest grzechem.
Grzechem jest czynne uczestnictwo w praktykach religijnych,których celem jest oddanie chwały innemu Bogu, niż Ojciec, Syn i Duch Święty.
Wyraziłaś swoją negatywna opinię o "szkolnych wigiliach" wskazując na niechęć do niektórych osób oraz właśnie wspólne śpiewanie kolęd, argumentując to swoja wiarą. Więc nie rozumiem czemu teraz sie z tego wycofujesz?
Cytryn pisze:Nie wiem, o jaki Ci środek chodzi, skoro wkładasz w moje usta twierdzenia, których nie wypowiedziałam ani nie miałam na myśli. Czasem mam wrażenie, że piszesz dla samego pisania i sprawia Ci frajdę sprzeczanie się dla samego sprzeczania.
Świra mam, ale nie aż tak wielkiego

Jeśli nawet nie cytuję, a tworzę domysły, to na podstawie Twoich słów.
Tym środkiem jest przekonanie, że istnieje 100 tys. sposobów na udowodnienie swej wartości, okazanie miłości Bogu i bliźnim, życie w taki sposób, by nikt przez nas nie płakał.
Nie uważam za logiczne, by dla Boga - w obliczu tych wszystkich uczynków - istotne było, że ktoś zwiedzając jakąś świątynię, czy ze względu na savoir-vivre pochylił głowę, zdjął buty, czy dla zabawy zaśpiewał cos wspólnie - Bóg miałby pomyśleć, że oddaje cześć jakiemuś bóstwu Jego odpychając.
Przecież On zna moje myśli, prawda? Wie doskonale co mi po łbie chodzi.
Tak więc za głupotę uznaje przekonanie, że "miłe Bogu" są obrządki, jakieś nieznaczące pierdoły.
Wg Twojego "ekstremalnego" podejścia do Jedynej Prawdy to przykazanie:
"Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną."
możesz złamać np. niechcący klękając w kierunku wschodnim

Cytryn pisze:I znów. Oj, nie będę Ci udowadniać, że nie jestem wielbłądem.
Udowadniając, że - w przeciwieństwie do Ciebie - nie zasługuję na zbawienie wskazywałaś na pewne rzeczy, które nakazują mi tak sądzić (oczywiście nie chodzi mi o to, że jestes wielbłądem

Cytryn pisze:Mnie już nie próbuj do swojego światopoglądu przekonywać, a ja przestanę Cię przekonywać do swojego. Myślę, że akurat dyskusja z Tobą nie ma więcej sensu, do niczego nie prowadzi, a sprzeczać się nie mam ochoty.
Jedynym pozytywnym efektem takiej rozmowy byłoby dla Ciebie moje przyznanie: Masz Cytryn rację, żyłem w nieświadomości, jak się można zapisać do Twojego kościoła?
Rozmowy nie prowadzi sie tylko i wyłącznie dla przekonania rozmówcy do swoich racji. Ale Twój wybór.
Z Bogiem...kimkolwiek On jest
