OK. dushka, mam takie skojarzenia z oligofreno... , bo większość niedosłuchów jest często upośledzona w stopniu lekkim, a przynajmniej tak się to nazywa, a wygląda dużo gorzej i dlatego sporo nauczycieli kończy oligofreno... Co do wystawiania ocen w takim przypadku, to raczej skupiłbym się na rokowaniach co do dalszych postępów w edukacji, a z tym tu raczej kiepsko więc mówiąc kolokwialnie "uwalić" go i trudno... , albo jeżeli jest to odosobniony przypadek - mam na myśli przedmiot - zmienić metodę nauczania na "manualną" - bawię się, dotykam coś, robię coś ciekawego, nazywam => jeżeli nie nazywam, nie opisuję =>nie bawię się! No i co ok 15-20 min. czyli 2x w ciągu lekcji jakaś atrakcja zupełnie z "innej bajki". Ja stosowałem sztuczki magiczne - znikanie monety, lewitujące długopisy, szklanki przechodzące przez blat stołu, itp. za obietnicę pokazania kolejnej sztuczki lub jej powtórzenie dzieci były w stanie wykrzesać z siebie niesamowite pokłady chęci i energii do nauki i to z reguły ci najbardziej "trudni"/ niestety tylko przez następne 15 minut/. Kiedyś musiałem kombinować i szukać pomysłów sam, a teraz wystarczy wejść na
www.spryciarze.pl i trochę poćwiczyć. Tajemnica sukcesu tkwi w pokazywaniu tych tajemnic "od niechcenia", tak mimochodem, jakby to był "wypadek przy pracy", coś co się nam "wymsknęło". Ups...Chyba ostro "zjechałem" z tematu oceniania:?