nie wiem co sądzi ale zdecydowanie jestem przeciwna jego teorii, że czymś mocniejszym (antybiotykiem) od razu
nauczyciele to taka zawodowa grupa której gardła we wrześniu są atakowane chrypą ze względu na nagłe przeforsowanie strun głosowych, które w wakacje odpoczęły
to jak zakwasy u sportowca który po kontuzji od razu ciężki trening odbył
i dawanie antybiotyku na to to bardzo złe posunięcie i nadużywanie leku, który winien być stosowany tylko jak naprawdę potrzeba zwalczyć bakterie
a nauczycielska chrypka rzadko jest spowodowana bakterią
tantum verde jak najbardziej pomaga, płukanie szałwią też, homeovox warto rozważyć albo islę (isla mało smaczna, ale świetnie nawilża), doraźnie bardzo pomaga rozgryzienie kapsułki witaminy A+E
ha, dwa lata temu prowadziłam przy utracie głosu kompletnie (mogłam jedynie wyszeptać coś) wf a po nim lekcję pokazową z - uwaga - elementami muzyki
i wiecie co? swietnie wyszło!