Czy warto zostać nauczycielem? Zależy. Pod względem finansowym wiadomo, że nie kokosy, zwłaszcza na samym początku kariery zawodowej. Pod względem pewności i stałości zatrudnienia - ja sobie to bardzo cenię po okresie bycia zatrudnioną na umowę-zlecenie oraz w czasach pandemii. Jak poznać, że to naprawdę to? Moja droga do nauczycielstwa zaczęła się właśnie od udzielania korków z angielskiego. Zauważyłam, że mam dobre relacje z uczniami, potrafię im dobrze tłumaczyć gramatykę i... po prostu sprawia mi to wszystko niesamowitą satysfakcję. Tylko ja zmieniłam ścieżkę zawodową w połowie życia, już po przepracowaniu wielu lat w korpo, co nigdy mnie nie pociągało i co wydawało mi się jałowym, nic niedającym mi emocjonalnie zajęciem.
Uwielbiam uczyć, choć wiadomo, że czasem lekcja pójdzie świetnie, czasem gorzej, czasem... cóż, beznadziejnie. Warto się na to przygotować, bo pracujemy z "żywym materiałem", są górki i dołki, wnioski należy wyciągać, ale warto się powstrzymać od samobiczowania (ja mam, niestety, do tego tendencję
). Tak czy inaczej sam proces dydaktyczny jest ogromnie satysfakcjonujący, a radości potrafią dostarczać dodatkowo relacje z dzieciakami (ja akurat uczę w tym roku klasy I-III SP). Wszelkie uzupełnianie dokumentacji (w tej chwili głównie cyfrowo - w librusie) też mi nie wadzi - jestem osobą systematyczną i skrupulatną. Natomiast nie znoszę rad pedagogicznych, wszelkich obowiązkowych szkoleń czy innych przymusowych spotkań. No ale cóż, coś za coś. Tłumaczę sobie, że w każdej pracy zdarza się coś, czego nie lubimy i po prostu musimy znosić.
Natomiast zdecydowanie uważam, że aby wykonywać ten zawód, trzeba to po prostu lubić (albo wręcz uwielbiać). Trzeba umieć doceniać blaski i jakoś tam ignorować cienie nauczycielstwa. Trzeba mieć świadomość, że to zawód szalenie drenujący emocjonalnie, społecznie niedoceniany (delikatnie mówiąc!) i często niewdzięczny, bo bywa, że stajesz na głowie, żeby przygotować ciekawą lekcję, wydaje ci się, że jest super, że dzieciaki będą zachwycone, a tymczasem widzisz znudzone twarze, a ktoś pyta: "Proszę pani, kiedy koniec lekcji?".
Ale bywa też tak, że usłyszysz po zajęciach: "Ale super lekcja była" i wtedy... fruwa się trzy metry nad ziemią.