W naszej szkole będzie to trzecia osoba z uprawnieniami do uczenia j.ang. - polonistka ma ukończone studia fil.
No cóż, jeśli dyrekcja zostawi na kilka godzin jeszcze jednego n-la, to będę musiała się z tym pogodzić. Co do nieobecności z których są niezadowoleni rodzice, to oczywiście
Koma masz rację. Robię mianowanie i przez ostatnie dwa lata brałam udział w projekcie szkoleniowym, w którym zjazdy odbywały się raz w miesiącu i wymagały mojej nieobecności w szkole jeden lub dwa dni. Do projektu wytypowała mnie dyrekcja. Wiadomo było, że część lekcji przepadnie po prostu.
Natomiast nie zgodzę się z tezą, że jest to uzasadniony sposób zabezpieczenia się na wypadek moich nieobecności. Wszystkie dzieci chorują, małe, czy duże, my sami chorujemy. Idąc tym tropem, to powinniśmy mieć w szkole ekstra polonistę/stkę, czy matematyka/tyczkę na dłuższe zastępstwa.
Myślałam sobie o tej sytuacji przez ostatnie dni i ponieważ mam 2 dzieci, w tym jedno półroczne, to ta ilość godzin oferowana mi obecnie jest ok - będę miała więcej czasu dla spraw domowych. Pieniądze i etat to nie wszystko ...
Dzięki za wymianę myśli i wszystkie uwagi.
Pozdrawiam wszystkie mamy wracające po macierzyńskim do pracy
