W zeszłym roku robiłam test klasie drugiej gimnazjum, mądre dzieci - zwykle przygotowane - na prawdę fajne. Weszłam szybko do klasy żeby nie tracić czasu. Klasa szybciutko zajęła miejsca - same długopisy na ławkach. Wszystko jak się należy. W mojej teczce cała masa testów, rozdaję, chwilkę mieli na spojrzenie w test i ewentualne pytania. Po czym cisza.... dobrze myślę sobie. Chodzę po klasie. nikt nie ściąga... świetnie wprost. Gdzieś po dwudziestu minutach zaczęli się kręcić... niemożliwe żeby wszystko zrobili myślę sobie. Zwróciłam uwagę że mogą mieć obniżone stopnie...Znów czisza... ok. Zostało 5 min do końca lekcji... Poprosiłam o odłożenie testów. O dziwo wszyscy odłożyli. Swietnie myślę. Chcę zbierać i patrzę!!!!!! i Oczom nie wierzę ... pisali test, ale przeznaczony dla klasy 3!!!!! Pomyliłam testy!
Najlepsze, że wszyscy COŚ pisali.... nikt nie podniósł alarmu: TEGO NIE MIELIŚMY... (nikt nie zajrzał do ćwiczeń i zeszytu i książki przed lekcją?!?!)
tylko stwierdzili że był bardzo bardzo trudny....