Witam wszystkich!
Jestem świeżo upieczoną absolwentką matematyki na UMK. Właściwie, to za miesiąc się bronię

Mam zamiar uczyć matematyki, od zawsze o tym marzyłam. Chociaż coraz częściej słyszę narzekania ze strony obecnych nauczycieli, że zarobki za małe, że uczniowie wredni, itp. Ale co tam...
Ja też mam zagadke, co prawda logiczną, ale zawsze to matematyka
ZAGADKA 1:
Znajdujesz się w pokoju z dwojgiem braci. Jeden z nich zawsze mówi prawdę, drugi zawsze kłamie, ale nie wiesz, który jest który. Z pokoju są dwa wyjścia, oczywiście tylko jedno dobre. Musisz wydostać się z pokoju. Możesz zadać tylko jedno pytanie, aby dowiedzieć się, które drzwi właściwe. Odpowiedź uzyskasz od obu braci. Jakie to pytanie?
ZAGADKA 2:
Są dwa miasta, A i B. W mieście A mieszkają sami kłamcy, w mieście B osoby, które zawsze mówią prawde. Mieszkańcy obu miast mogą sie nawzajem odwiedzać. Znajdujesz się w jednym z tych miast. Jakie pytanie zadasz przypadkowo spotkanej osobie, aby doweidzieć się, w którym z miast się znajdujesz (oczywiście nie weisz, czy napotkana osoba kłamie, czy mówi prawde)?
MAŁY ŻARCIK NA ODPRĘŻENIE:
Leci sobie ludek balonem. Nagle wleciał w dużą chmurę. Gdy w końcu chmura zniknęła, ludek stracił orientacje. Postanowił więc zniżyć lot i zapytać się kogoś, co to za miejsce. Jak postanowił tak uczynił. Zobaczył człowieczka idącego drogą, więc zagadnął:
-Gdzie ja jestem?
Człowieczek po chwili zastanowienia odpowiedział:
- W balonie.
A ludek stwierdził, że napotkany człowieczek był matematykiem. A dlaczego? Bo udzielił odpowiedzi prawidłowej, precyzyjnej, ale całkowicie bezużytecznej
