Czy rozszerzony zakres nauczania jest rzeczywiście tożsamy jedynie z realizacją wymienionych w Podstawie Programowej zagadnień? Czy zakres rozszerzony nie powinien być po to, by zrealizować na przykład warsztaty translatorskie, tzw. kulturówkę w szerokim ujęciu, mini-kurs business English lub mini-kurs języka zawodowego dla wybranej branży, np. turystyki?
Takie miałem plany względem swoich uczniów, tymczasem coraz większa liczba osób zdaje się skłaniać ku opinii, że skoro młodzież przychodzi do naszej placówki tak dobrze przygotowana z języka angielskiego już po gimnazjum (na poziomie B1 lub B2) to angliści powinni odstąpić germanistom i romanistom swoje godziny, by ci bez trudności doprowadzili swoich uczniów do B1 lub B2 z drugiego języka.
Jaki jest sens zmniejszania podstawowego wymiaru godzin dla angielskiego i dorzucanie 180 godzin "rozszerzenia" w cyklu?
Niestety, nasza szkoła nie organizuje grup językowych międzyoddziałowych - wybory młodzieży zapewne położyły ostateczny kres narastającym wśród nas nieporozumieniom.
Czy ktoś z Was potrafi mi wskazać dokument jednoznacznie wskazujący, że realizacja zakresu rozszerzonego nie może i nie powinna ograniczać się jedynie do realizacji PP w zakresie rozszerzonym? A może to ja nie mam racji i nie mam prawa wykraczać poza podstawę? (zdziwiłoby mnie to, choć przywykłem, że w oświacie nie należy już dziwić się żadnym absurdom).
Pozdrawiam licząc na Waszą pomoc! Życzę wszystkim słonecznej majówki
