Ostatnio miałam pierwszą lekcję z dziewczynką z 2 klasy. Dziewczynka po przedszkolu z j. angielskim, w klasie z rozszerzonym angielskim (5 lekcji), ale od podstaw, więc rodzice boją się, że się cofa. Prosili o konwersacje i dodatkowe rzeczy, ewentualnie uporządkowanie wiedzy przed kartkówką. Akurat miała mieć z zapisywania liczb do 30, więc każdą liczbę, która padła w naszej konwersacji (miała opowiedzieć o sobie, rodzinie, klasie, itp.) prosiłam, żeby zapisała. Dziewczynka po lekcji pobiegła do rodziców twierdząc, że to był najfajniejszy angielski jaki kiedykolwiek miała

Nie rozumiem dzieci

Ale zdaje się, że czasem można z niczego zrobić coś fajnego, nawet przez przypadek.