Pierwsza rzecz: praca w grupach, jak najczęściej: to oni się mają narobić, nie tylko Ty. I narabiając się z kolegami i koleżankami, nie solo, prędzej poczują się z tym dobrze. Zwłaszcza w zdalnej edukacji teraz to działa.
Sam uczę stosunkowo krótko, nieraz miewałem problem z dyscypliną na lekcji itd.
Oczarowało mnie stwierdzenie pewnego pana szkoleniowca: jeśli uczeń zobaczy,że ty się pocisz i wysilasz przed tablicą całą lekcję, to najwyżej się uśmieje i pomyśli, że schudniesz.
Są bystre i zaangażowane dzieciaki, ale są też mniej chętne i dla nich też jest szkoła i Twój przedmiot. Nie dziwię się, że pytają czasem o godzinę, nie traktowałbym tego zbyt źle, choć może zirytować. Najlepiej mieć na ścianie, na widoku uczniów sprawny zegar. Albo podać im godzinę po angielsku

Mam jedną klasę, z którą robię trochę gier, zabaw, ale też każę im sumiennie pracować na każdej lekcji - tzw. luźnych właściwie nie ma, za to są w miarę możliwości urozmaicone, np.warsztaty, projekty, coś na wyobraźnię, coś z filmem... po serii ćwiczeń warto rozładować napięcie uczniów czymś, co lubią - jedni kochają testy Kahoot, inni klip albo piosenkę. Jedną grupę nagradzałem przez miesiące za sprawną pracę krótkim filmikiem ze śmiesznymi zachowaniami zwierząt (oczywiscie z angielskim w tle). Zostawali po lekcjach, nadal są nastawieni superpozytywnie. Zawsze może jednak być gorzej, bo dojrzewają, bo są różne zmiany u Ciebie i u nich,nie ma się co za bardzo przejmować i robić swoje... z wyczuciem, co ich interesuje, co odbierają jako swój 'interes i zainteresowanie' - możesz nawet o to ich pytać lub zadawać zadania, w którym mogą podać Ci na tacy, co ich ciekawi. Present Continuous sam w sobie albo byle jaki dialog z podręcznika nie zadziała
