aneczka2910 pisze:Jednak moim zdaniem to co piszesz nie zawsze jest realne...
To jest realne.
aneczka2910 pisze:ja mam grupy dzielone wedlug poziomów
Ja również
aneczka2910 pisze:i w tej tzw. najgorszej grupie znajdują sie same osoby z orzeczeniami i powtarzające rok z wszystkiego co tylko możliwe..i nie jest realne żebym całą lekcje prowadziła z nimi po angielsku... wiadomo, że proste komendy typu "open your books.." mówie po angielsku i przy okazji demonstruje
I w tej najgorszej grupie spędzaj 70% czasu na powtarzaniu zwrotów i zdań, wspomagaj się zapisem na tablicy (jeśli potrafią troszkę czytać

), zdjęciami, grafikami - działanie na 2 zmysły wzmacnia przekaz i percepcję.
Potem zmieniaj pojedyncze elementy w takich zdaniach i klep od nowa - np. Ala ma kota, Ala ma psa itd.
Bez zrozumienia składni, bez tłumaczenia co to podmiot, czy orzeczenie.
20% czasu poświęcisz na prezentowanie materiału video/audio itp,
5% poleci na classroom language - właśnie te open your books itp.
...no w końcu 5% czasu - całe 2 minuty - gadasz do nich po polsku, z czego znakomita większość polskich słów wykorzystujesz np. podczas rozgrzewki do ćwiczenia polegającego na tłumaczeniu prostych zdań, czy zwrotów.
Rezultat? Prowadzisz lekcję po angielsku...w 95%
Chodzi o to, by
uczeń miał możliwość mówić jak najczęściej.By to zrobić musi najpierw usłyszeć/zobaczyć przykłady, a potem powtarzać...kilkakrotnie przynajmniej zanim zrozumie sposób tworzenia danego typu zdania. Oczywiście można go wspomóc "1-2 zdaniami wyjaśnienia" (we wszystkich grupach robię to po angielsku, w grupie elementary podwójnie, i po angielsku i po polsku równolegle).
Wbrew pozorom zamiast wygłaszania definicji wystarczą HASŁA: routine/now/yesterday/tomorrow albo past/present/future.
Im nie trzeba czytać nowelek o angielskiej gramatyce.
I to właśnie postuluję Aneczko.
aneczka2910 pisze:nie karzę im wkuwać regułek!!!
I bardzo dobrze, szkoda czasu, wykorzystaj ten czas na ćwiczenia zdań w danym czasie z wykorzystaniem np. charakterystycznych dla konstrukcji określeń czasu.
Jeśli chcesz się upewnić, czy rozumieją, to poza słowem "routine" użyj tego polskiego "rutyna", czy
"czynności codzienne - everyday activities - rozumiecie głąby???!!!!"
"Chyba nie sorko!!!"
" A kij z tym, szkoda czasu głąby, wracamy do mówienia po angielsku, OK?"
"OK, sorko!!!!"
I wio. Zdjęcia na tablicę i klepiemy
"She plays football every day"...
...po pewnym czasie zmusisz Głąba nr 4 do wtrącenia "No!!! She plays football every week!"
A Ty go zapytasz: "What about you Głąb?"
A Głąb podrapie się w głowę i powie "I play football every week" - może bezmyślnie powie plays, ale Ty go poprawisz i KAŻESZ POWTÓRZYĆ kilkakrotnie.
Zapytasz, czy w soboty? Głąb jeszcze nie pamięta dni tygodnia, więc mu podsuniesz słowa POKAZUJĄC na kalendarzu ściennym paluchem.
A Głąb z uśmiechem powie "Saturday!!!"
Oczywiście każesz mu powtórzyć "I play football on Saturday"...wciągając w to pozostałych Głąbów.
On dziś jeszcze nie zapamięta, że trzeba użyć "on", on tego nie rozumie...ale daj mu spokój, nie opowiadaj mu po polsku kiedy "on", kiedy "in", czy "at" - SZKODA CZASU!
aneczka2910 pisze:przykro mi to mówić ale czasami po sposobie, w który piszesz swoje posty mam wrażenie, że próbujesz kogoś obrazić i
Wrażenie i/lub ... specyficzny czasem język i/lub poczucie humoru
Zamiaru nigdy takowego nie mam.
aneczka2910 pisze:i pokazać, że lepszym nauczycielem jesteś niż faktycznie komuś pomóc..
Po pierwsze jestem lepszym nauczycielem niż wielu innych. To nie przechwałki, chęć popatrzenia na kogoś z góry, to realizm i obiektywna ocena.
Po drugie nie piszę na tym forum, by to wykazać. tym bardziej, że wiem, iż mogą być równie dobrzy nauczyciele, którzy korzystają z nieco innych metod, a w dyskusjach wcale nie muszą się ze mną zgadzać.
Po trzecie nie jestem alfą i omegą, ale mając określoną wiedzę, doświadczenie i pare sprawdzonych metod, sposobów i tricków mogę spróbować komuś pomóc.
Ale ten potrzebujący musi uwierzyć, że WARTO SPRÓBOWAĆ oraz że MOŻE SIĘ UDAĆ.
Jeśli zamiast tego, z miejsca neguje podpowiedź i jeszcze kwituje to stwierdzeniem "teoria swoje, a praktyka", "tak się nie da", to .... może liczyć na kopa w d**ę.
Młody świerzak może mieć głowę naładowana wiedzą, talent i parę jeszcze cech - stąd może być dobry w te klocki.
Ale dopóki nie spróbuje "chleba z niejednego pieca" powinien zachować odrobinę pokory i nie wygłaszać autorytatywnie sądów na tematy, o których tak naprawdę niewiele wie.
A tacy się zdarzali...również w tym wątku.
Ja te pokorę miałem i serdecznie ją doradzam swoim młodszym kolegom.
Ma jej część do tej pory, okazuje ja w rozmowie ze starszymi kolegami/koleżankami.
aneczka2910 pisze:ja znam bardzo doświadczonych nauczycieli, którzy z takimi grupami też nie prowadzą całych lekcji po angielsku...
To, że ktoś pracuje 10, czy 20 lat w szkole, nie jest jednoznaczne z tym, że dobrze postępuje, czy że jest dobry w swoim fachu.
Znałem "doświadczonego, wykształconego na najlepszej uczelni w kraju" pedagoga, który zajęcia z języka obcego prowadził "w formie wykładu". Nie czas opisywać nudy, czy braku efektów tego działania.
aneczka2910 pisze:zwłaszcza, że w moim przypadku np. prowadząc lekcje po angielsku narazłam się rodzicom, którzy stwierdzili,że zbyt dużo wymagam od ich dzieci...
Może przesadziłaś z ilością?
Powinnaś wyjaśnić rodzicom, że to jest dla dobra dzieci, muszą się "osłuchać". Po drugie przyzwyczają się do tego.
Mnie też zdarza się, że po pierwszych zajęciach ktoś jest nieco oszołomiony tym, że polskiego praktycznie nie słyszy prawie wcale, ale wyjaśnienia wystarczają, a po kilku spotkaniach praktycznie o problemie nikt nie pamięta.
Może też niezbyt wyraźnie widzieli co jest "funkcjonalnym językiem w klasie", co "Twoim pitoleniem-potrzebne dla relaksu

", a co trzonem, kręgosłupem zajęć, co muszą poznać, nauczyć się i czego podczas testów też wymagać będziesz?
aneczka2910 pisze:widać nie wszyscy życzą sobie żeby lekcje byly po angielsku...
Nie rozumiem ludzi, którzy chcąc nauczyć się języka angielskiego ŻYCZĄ SOBIE, by lekcje "prowadzić po polsku".
W grupach mało zaawansowanych oczywiście na początku oni nie rozumieliby wielu poleceń, wyjaśnień itd.
Można stosować podwójne wypowiedzi (ang+pl), a z czasem z nich zrezygnować.
Oczywiście, że wielokrotnie ludzie poznając nowe słowa chcą polskiego odpowiednika - w miarę możliwości zastępuj to lub dodaj do tego synonim/wyjaśnienie, np.
- Co to znaczy "dog" pse pani? - Powiedział Głab nr7
- Dog is an animal you have @ home, Głabie. (powtarzasz kilkakrotnie, jeśli potrzeba)
- A!!!! - miaow, miaow !!! - Miauczy Głąb.
- No!!!! Głąbie!!!! it's NOT A CAT, NOT A CAT!!! - IT'S A DOG - Woof, woof!!!
Repeat/powtórz: It's a dog, not a cat.
(Głab kilkakrotnie z radością powtarza, bo dzięki Tobie będzie mógł całą przerwę szczekać i miauczeć naprzemiennie... i to po angielsku:mrgreen: )
aneczka2910 pisze:I na pewno miłe to dla Ciebie nie bylo jeżeli ktoś na kazdym kroku podkreślał, że jesteś gorszy..
Zacytuj mnie proszę, pokaż mi te słowa, które tak podkreślają, że ktokolwiek jest gorszy....jeśli masz na myśli polemizowanie z czyimś zdaniem, wskazywanie na błędne przeświadczenie (przynajmniej wg mojej opinii), to się nie trudź. jest tego mnóstwo.
Wszędzie tam, gdzie piszę cokolwiek innego poza "masz rację"
aneczka2910 pisze:i nie odbieraj tu moich słów jako obraźliwych bo nie mam wcale zamiaru wszczynać tu jakiejś kłótni ani Ci przykrości sprawiać:)
Nie bój, mam grubą skórę
Pozdrawiam:)
PS Matko Boska, znowu napisałem coś dłuższego od "Naszej szkapy"...ale nie mam czasu streszczać.
Sorry za długość i chaos, ale właśnie się budzę ...kawa dopiero zaczyna działać.
