Ostatnio kazałam swoim uczniom oddać na osobnych kartkach zadanie domowe - opis przyjaciela. Pomyślałam: sprawdzę każdą pracę, wskażę błędy, to, nad czym jeszcze trzeba popracować i poprawić; bo kiedy piszą zadania w zeszycie nie ma czasu, żeby każdy je przeczytał. Przy okazji nie będzie problemu, że ktoś od kogoś odpisał. I jeśli chodzi o tę ostatnią rzecz bardzo się pomyliłam. Ostrzegałam, żeby nie odpisywać, bo każdą pracę przejrzę i zorientuję się, że zadanie nie jest wykonane samodzielnie.
Tymczasem okazało się, że otrzymałam 4 takie same zadania, jedno bardzo podobne (kilka rzeczy pozmienianych, ale to i tak da się zauważyć - te same błędy w tych samych miejscach). Domyślam się kto od kogo odpisywał, ale udowodnić nic nie mogę, nikogo za rękę nie złapałam.
Nie chcę puścić im tego płazem, ale mam jedną wątpliwość: nie zamierzałam wystawiać ocen za to zadanie - chodziło mi o dokładniejsze sprawdzenie poprawności wykonania - ale ta sytuacja to jest przesada, ze strony tych uczniów totalna olewka.
Rozważam dwa kroki:
a) potraktować to jak zwyczajną sytuację z zadaniem domowym: jak ktoś ma to OK, to jego obowiązek, może się zgłosić do przeczytania, bo tak czy owak zawsze sprawdzamy zadanie: jeśli natomiast nie ma to dostaje 1 - tutaj to 1 byłoby za odpisane zadanie
b) dać tym uczniom szansę na uniknięcie jedynki za uczciwe przyznanie się, kto od kogo odpisywał: jeśli tego nie zrobią wpisuję ndst wszystkim bez dociekania kto zrobił a kto odpisał (choć dla mnie to oczywiste). Planowałam powiedzieć, że tylko te jeden raz daję taką szansę. Niechby wyciągnęli wnioski na przyszłość
Co zrobilibyście na moim miejscu?