jezykowcy - praca poza szkolą

czyli miejsce dla filologów

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: vuem » 2010-02-12, 20:28

Zjawiska zjawiskami...zapewne każdy je dostrzega, tylko, gdy ktoś o moją pracę pyta, to jakoś takie "problemy" widzę na dalekich miejscach takowego rankingu i pierwsze co mi na myśl przychodzi, to masa o wiele przyjemniejszych rzeczy, to co mi satysfakcję z uprawiania tego zawodu daje...

I gdy na wagę położę, to nawet ich "ciężar" znaczenia jakiegoś specjalnego nie ma... :wink:

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: Jolly Roger » 2010-02-13, 11:48

może robić wszystko na co masz ochotę jeśli przekonasz pracodawcę o swojej przydatności. papierek językowca bardzo się przydaje w firmach współpracujących z zagranicą. U mojego brata w dużej korporacji chętnie przyjmowano do działu finansowego absolwentów anglistyki, bo uznawali, ze w zakresie finansów to i uczelnie nic nie nauczyły pożytecznego, więc i tak potrzebne wewnętrzne szkolenie, ale za to kandydat na prawdę umie angielski potrzebny do kontaktów z połową Europy.
We gonna ride the sea,
we pray to the wind and the glory
That's why we are raging wild and free

abilidian
Posty: 123
Rejestracja: 2010-01-19, 21:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: abilidian » 2010-06-03, 23:58

Znajoma pracuje jako recepcjonistka, oczywiście pieniądze o wiele wyższe. Do końca to nie jest wygodna sprawa, bo np. jak jest potrzeba to tłumaczy dokumenty i teraz szef ją próbuje zaciągnąć do nauczania kolegów i koleżanek z pracy :)
Osobiście bardzo mi pasują zajęcia prywatne, bo jeżdżę do uczniów i jestem w ruchu. Próbowałem tłumaczeń, ale trafia mnie jak mam siedzieć w miejscu, poza tym praca jest bardzo stresująca i często się pracuje po naście godzin (ale pieniążki fajne). W szkole państwowej jest wygodnie, bo nie ma bata w postaci szefa firmy ;) ale pensji nie ma:)
Tak jak poprzednicy powiedzieli, musisz sama znaleźć, spróbować co i jak. Na szczęście ja już znalazłem i jestem z tego zadowolony.

joanka_info
Posty: 1
Rejestracja: 2010-11-30, 12:24
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Pytanie do językowców: jak nie praca w szkole to gdzie?

Postautor: joanka_info » 2010-11-30, 12:38

selena85 pisze:Mam pytanie do językowców.
Jeżeli mielibyście wybrać sobie zawód nie wiążący się z nauczaniem w szkole, to jaki by to mógł być?
Zastanawiam się co dają studia językowe, czy otworzyły nam więcej dróg zawodowych i możliwości do wykonywanego, może nawet lepiej płatnego zawodu???
Może Ktoś sie lepiej orientuje co mozna robic innego po anglistyce czy germanistyce, poza nauką w szkole?


Wiem, że akurat teraz pilnie poszukiwane są osoby na staż w wydawnictwie z biegłym j. niemieckim i nie tylko niemieckim tutaj. Na tego typu stażach czy szkoleniach można poszerzyć wiedzę o dodatkowe dziedziny. Wszystko zależy od tego, co się chce robić, kogo co pasjonuje - to dość istotne. Ale dla osób z biegłą znajomością języka zawsze kilka opcji się znajdzie.

smv
Posty: 143
Rejestracja: 2007-09-17, 18:53

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: smv » 2010-12-01, 19:30

coffeebreak pisze:zostaje jeszcze turystyka - nie koniecznie musi się to wiązać z częstymi wyjazdami za granicę np. jeśli mieszkasz w ciekawym regionie to można oprowadzać zagranicznych turystów po miejscowych zabytkach


tu racja tylko ze np w SANDOMIERZU zrobieni takowego kursu to koszt 1200 zł konczacy sie egzaminem na oprowadzacza miasta i ponoc np w tamtym roku jedni z najlepszych odpadli ze stresu bo pozapominali daty bo odpytują historycy- językowcy ( ponoc native speakers). Ja z racji tego ze historii nie znosilam i nigdy pewnie nie polubie nie poszlam na taki kurs no i z przyczyn finansowych...

mi rowniez kazdy wmawia zebym zrezygnowala z pracy w skzole, ale ja powiem szcze ze ze ucze juz 3 rok i lubie uczyc dzieci, spiewac z nimi, pokazywac podczas recytowania wierszykow..do dzis w kl. 3 siadam na podlodze na dywanie i udajemy rozne postaci...wiaodmo sa dni stresujące, o kadrze pedagog. nie wspomne kiedy trafi sie jakas "miła" kolezanka ale trzeba sie uodpornic..

ja moglabym dorwyczo jeszcze ewentualnie w firmie pracowac tylko ze to trzeba czuc a ja nie czuje sie na tyle przebojowa zeby gdzies do firm probowac..a ppoza tym do skzoly ubieram sie na luzaka, jeansy, plaskie buty, kolorowe tshirty- jakos za zakietami nie przepadam, mam jeden na akademie i obgryzam pazutry;/ wiec co to za pani w firmie by byla;)

mimo wszytsko szukam ciagle kyursow np dla dzieci czasamiw miescie sa organizowane i chetnie poszlabym na taki uczyc, ale nie za 20 zł brutto jak mi proponowano..kolega w ramach Uni Eu. dawał kursy za 50 zł na reke /godz. wiec to juz jakas porzadna suma...a nie 15 zł za 45 min...

Awatar użytkownika
Belfrzyca
Posty: 139
Rejestracja: 2011-05-06, 15:21
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język rosyjski
Lokalizacja: mazowieckie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: Belfrzyca » 2011-06-27, 14:34

A ja mam takie pytanie do nauczycieli dorabiających w szkołach językowych: jak udaje Wam się pogodzić prowadzenie kursów z pracą w szkole? Co jeśli akurat wypadnie rada, wycieczka czy też jakieś szkolne święto?

tecumseh
Posty: 171
Rejestracja: 2011-03-13, 21:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: podkarpackie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: tecumseh » 2011-06-27, 18:31

Belfrzyca, najlepiej mieć fajną dyrekcję:)

da się wtedy pogodzić, acz ja pracowałem w językowej, gdy w szkole zwykłej miałem 1/3 etatu, więc większych problemów nie miałem, a w razie wywiadówki/konferencji zawsze byłem zwalniany.

Przy okazji, jesli masz możliwość, to polecam pracę czy w szkole językowej czy w wyższej, bardzo sympatyczne doświadczenie, mniej pracy, lżejsza atmosfera, nie ma papierkologii, wiec człowiek się skupia na nauczaniu.

Awatar użytkownika
Belfrzyca
Posty: 139
Rejestracja: 2011-05-06, 15:21
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język rosyjski
Lokalizacja: mazowieckie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: Belfrzyca » 2011-06-27, 18:36

tecumseh, już pracuję i faktycznie sobie chwalę. Żal byłoby rezygnować, tym bardziej, ze przy pensji stażysty każdy dodatkowy zarobek jest mile widziany. Zastanawiam się jednak, czy warto podejmować się kolejnych kursów, bo jeśli nie będę mogła przyjść to narobię sobie sporych kłopotów. W szkole językowej, w której obecnie pracuję, jest dopuszczalne odwołanie tylko jednych zajęć na cały kurs. :roll:

tecumseh
Posty: 171
Rejestracja: 2011-03-13, 21:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: podkarpackie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: tecumseh » 2011-06-27, 18:59

A nie ma możliwości, by cię ktoś zastąpił, w szkole językowej, gdzie ja pracowałem była taka możliwość.

Awatar użytkownika
Belfrzyca
Posty: 139
Rejestracja: 2011-05-06, 15:21
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język rosyjski
Lokalizacja: mazowieckie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: Belfrzyca » 2011-06-27, 19:07

tecumseh pisze:A nie ma możliwości, by cię ktoś zastąpił, w szkole językowej, gdzie ja pracowałem była taka możliwość.


Jest taka możliwość tylko ten jeden raz. Ale może teraz, kiedy mam już jakiś staż w tej szkole, i im bardziej na mnie zależy, pójdą mi na rękę.

tecumseh
Posty: 171
Rejestracja: 2011-03-13, 21:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: podkarpackie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: tecumseh » 2011-06-27, 19:11

Tak jeszcze wracając do wątku, to zgodzę się z niektórymi przedmówcami, każda praca ma swoje zalety i wady.
I kazdy ma inne preferencje.
Ja właściwie przez 5 lat kariery po studiach uczyłem i dorosłych (w NKJO, w szkole językowej, na uczelni), pracuję i pracowałem z młodzieżą (w technikum i w ramach projektu unijnego), zajmowałem się też tłumaczeniami i korepetycjami.

Najtrudniejsze i najbardziej stresujące i meczące to sa moim zdaniem tłumaczenia ustne, tu już trzeba byc naprawdę bardzo dobrym i nie jest to praca dla każdego.
Tłumaczenia pisemne -rozwijające bardzo,często trudne, dla niektórych może być trochę nudne , bo siedzieć w domu trzeba, obłożyć się stertą słowników i właściwie kilkanaście zakładek w necie mieć otwartych.
Wbrew pozorom, jeżeli ktoś nie ma własnej działalności/nie jest przysięgłym, a tłumaczy dla biur, to wcale (w stosunku do nakładu pracy i trudu) nie zarabia się kokosów.

Szkoła językowa- dla mnie ideał pracy, niestety o nawet kilka godzin trudno na Podkarpaciu/w Świętokrzyskim
Szkoła wyższa- to samo co w przypadku językowej
Szkoła publiczna średnia (na podstawie doświadczeń z technikum)-trudno, acz czasem ma się tę satysfakcję, jednak nie mam az takiej, gdy tłumaczę lub gdy pracuję ze studentami

NKJO- dla mnie ideał nad ideałami, może od października uda sie mi wrócić:)

Ideał finansowy- niektóre projekty unijne, szkoda tylko, że zajęcia mam 4 razy do roku, ale za kilka godzin można zarobić tyle w technikum przez 2 tygodnie

Awatar użytkownika
arsandra
Posty: 226
Rejestracja: 2010-08-19, 09:46
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: mazowieckie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: arsandra » 2011-07-01, 23:20

monizonik pisze:Witaj!
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma... I każdy zazdrości nauczycielom dwóch miesięcy wakacji...
Pracowałam w szkole publicznej, pracowałam w firmie, pracowałam w szkołach językowych, pracowałam jako tłumacz - i powiem tylko jedno, że językowiec ma doskonałą szansę znaleźć sobie taką pracę, jaka mu najbardziej odpowiada. Jednak coś za coś. Osiem godzin siedzenia przy biurku i zgiełku telefonów w zamian za sześć godzin przekrzykiwania trzydziestoosobowej grupy nastolatków. Siedzenie po nocach przy tłumaczeniu tekstu "na wczoraj" w zamian za niedziele bez sprawdzania klasówek. Bieg z jednego końca miasta na drugi, aby zdążyć na następny kurs, w zamian za kilkugodzinne konferencje czy wywiadówki... Regularne* szukanie pracy w zamian za regularną* pracę...
Sama musisz zadecydować, w czym czujesz się najlepiej. Czy pracujesz chętnie z dziećmi, czy z dorosłymi, a może wolisz samodzielną pracę tłumacza? Na pewno odkryjesz miejsce, gdzie praca będzie sprawiała Ci przyjemność!

* słówko można opcjonalnie zastąpić słówkiem "monotonne" ;)



Ja co prawda mam dopiero pierwszy rok pracy w szkole za sobą, ale chciałabym zabrać głos w dyskusji....
Od zawsze chciałabym zrobić coś, co będzie związane z jęz. obcymi - przede wszystkim byłam nauczycielką, chodząc w za dużych szpilkach mojej mamy i pisząc kredą ukradzioną w szkole po szafie...;) miałam też "fazę" bycia tłumaczką (oczywiście symultaniczną, w telewizji;))
Miałam takie szczęście, że udało mi się....skończyłam studia, znalazłam pracę w szkole. Nie było łatwo. Na początku naprawdę zarabia się niewiele ( i tak chyba sporo w porównaniu z tym, co było jeszcze nie tak dawno), dojazdy 20km w jedną stronę, poza tym moja szkoła nie należy do najlepszych, młodzież też łatwa nie jest, ciężko ich zmotywować do pracy, nie są ambitni...(poza kilkoma wyjątkami). Pod koniec września dostałam wychowawstwo w zastępstwie, poza tym z 3/4 etatu zrobiło się 1,5...do tego studia zaoczne...... i jeszcze dorabianie po godzinach w szkołach językowych, korepetycje (a dość owocny był to rok)...zdarzało się, że cały dzień nic nie jadłam, wracałam taka zmęczona wieczorami i płakałam...w kocu trochę sobie odpuściłam, bo już nie dawałam rady. Z czasem w szkole nauczyłam się, że nie zawsze muszę pierwsza mieć gotowy dziennik czy jakieś sprawozdanie, wiedziałam, co gdzie kiedy i jak.
I było coraz lepiej....w każdym razie dążę do tego, że jak siedziałam sobie na zakończeniu roku, które tak na marginesie było przepięknie przygotowane, jak młodzież tańczyła poloneza w części artystycznej, potem podchodzili do nas z pięknymi czerwonymi różami, dziękując, naprawdę byłam wzruszona...pomyślałam, że nie wyobrażam sobie, abym mogła coś innego robić w życiu...że dla takich momentów warto jest żyć, mimo że nie jest to lekka praca, biorąc pod uwagę, że ciągle ma się kontakt z ludźmi, bardzo różnymi, że pracy nie kończy się o danej godzinie, bo przecież (przynajmniej ja tak mam) mnóstwo pracy biorę do domu i ślęczę po nocach...wiem, że może z czasem już wszystko będę robić na wyczucie czy będę mieć już gotowe jakieś tam materiały...ale hmmmm....to nie chodzi chyba o to, żeby iść "odbębnić" i już. Tzn. ja sobie tego nie wyobrażam.

Wspomniałam o studiach - jestem na lingwistyce stosowanej, spec. nauczycielsko-tłumaczeniowa i muszę przyznać, że tłumaczenia mi się bardzo spodobały. Wcześniej się tym nie zajmowałam, a odkąd zaczęłam studia - zdarzyło mi się nawet coś tam zarobić na tłumaczeniach;) Mimo że sprawia mi to przyjemność, jest to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia i wiem po sobie, że nie wyobrażałabym sobie z tego żyć, bo myślę, że nawet na cały chleb bym nie zarobiła;) Mimo że jestem osobą uporządkowaną, a chyba nawet za bardzo, to ślęczenie po nocach, mega duży stres, aby zdążyć z tłumaczeniem i nieustanne siedzenie na miejscu, z kartką, słownikiem, komputerem, to nie dla mnie na dłuższą metę. Zresztą bycie tłumaczem - zależy jeszcze jakim... Choć generalnie to chyba niemożliwe, aby być naprawdę dobrym, trzeba się obracać w danym środowisku - czy to prawników, czy ekonomistów.... pamiętam, tłumaczyliśmy na zajęcia pewien tekst ekonomiczny, nasiedziałam się nad nim, nawet byłam zadowolona...na to mój wykładowca powiedział: "pani olu, wszystko ładnie, pięknie, ale jest to nadwiślańska polszczyzna, bo nikt by tak nie powiedział";) zatem ekonomią to ja się w życiu zajmować nie będę;) tłumaczenia prawnicze - tu mi szło bardzo dobrze, więc jeśli miałabym tłumaczyć, to właśnie z prawa oraz oczywiście wszelkie teksty użytkowe, etc.

Szkoła językowa - jeśli ma się sporo godzin, to chyba najlepsza z możliwych opcji pod względem finansowym oraz zaangażowania i chęci uczniów. (zapewne na korepetycjach ma się więcej, ale...dziś korki są, jutro może ich nie być, niestety sporo godzin przepada)


Dlatego wszystko zależy od osobowości, od tego, co się chce robić, co sprawia przyjemność...przecież nie tylko pieniądze są ważne. Najlepiej, gdy robi się to, co się lubi i jeszcze za to płacą. :)

Jola28
Posty: 1
Rejestracja: 2011-07-10, 20:00
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: mazowieckie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: Jola28 » 2011-07-10, 20:44

Witam,
fajnie, że znalazłam taki wątek. Czy ktoś z was uczył języka niemieckiego lub innego w ramach projektów z EFS? Pytam, bo dostałam propozycję, żeby uczyć dzieci z klas 1-3 i 4-6. Czy to się opłaca i jakie są wasze opinie na ten temat.

Awatar użytkownika
arsandra
Posty: 226
Rejestracja: 2010-08-19, 09:46
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: mazowieckie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: arsandra » 2011-07-11, 08:47

Ja pracowałam przy Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie - udzielałam takich korepetycji w ramach projektu unijnego. Jestem b. zadowolona, miałam jedną dziewczynkę ze szkoły średniej, więc pracowało się bdb.
No i wynagrodzenie - rewelacyjne.

Awatar użytkownika
Andulencja
Posty: 913
Rejestracja: 2008-08-13, 20:21
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: lubelskie

Re: jezykowcy - praca poza szkolą

Postautor: Andulencja » 2011-07-11, 19:54

Opłacać się - opłaca. Ale ja trafiłam na taką grupę, że nie mogłam się doczekać końca.


Wróć do „Języki obce”