1. No powiedzmy, że tak. Poziom rozszerzony dajmy na to B2-C1. Inni wolą określać jako pomiędzy FCE a CAE. Patrz na to z przymrużeniem oka
2. Maturzysta ma obowiązek zdawać obowiązkowo poziom podstawowy jednego wybranego języka.
Może jako przedmiot wybrany zdawać inny jeszcze język, na dowolnie wybranym przez siebie poziomie, zarówno w części ustnej, jak i pisemnej.
Jeśli wybranym przedmiotem jest język zdawany wcześniej jako obowiązkowy, to wtedy obie części - ustna i pisemna - musza byc zdawane na poziomie rozszerzonym.
Jaś zdaje:
Obowiązkowo j. angielski - ustny i pisemny na poziomie podstawowym.
Jeśli nie ma dość językowych zmagań, to wybiera jako przedmiot dodatkowy:
a) j. angielski ponownie - ustny i pisemny na poziomie rozszerzonym,
b) inny język - ustny i pisemny na dowolnych poziomach, łącznie z kombinacja ustny podstawowy, a pisemny rozszerzony lub odwrotnie.
3. Plotka. Nikt nie ma prawa uczniowi narzucać egzaminu maturalnego (podejście do niego to prawo, nie obowiązek), nie ma tez prawa narzucania poziomu zdawania danego przedmiotu, bez względu na profil klasy, czy szkoły do jakiej uczeń uczęszczał. MOże on dowolnie wybierać z puli przewidzianej w rozporządzeniu, tzn. że może nawet zdawać egzamin z przedmiotu, którego w danej szkole nie nauczają.
Co do różnic w ilości godzin? No cóż realizacja materiału właściwego "poziomowi rozszerzonemu", czy raczej czas potrzebny na jej realizację zależy w dużym stopniu od poziomu "startowego" w klasie pierwszej LO.
Zresztą przeczytaj choćby wstępy do programów nauczania j. angielskiego w wersji A, B i C.
Tak więc spokojnie można sobie wyobrazić klasę Jasia (zdają wszyscy poziom rozszerzony), która średnio pracowała 3-4 godzin tygodniowo, jak i klasę Basi, która ledwie sięgnęła tego samego, a zasuwała 6 godzin.