Postautor: żabka82 » 2009-02-05, 21:16
Bardzo zaciekawiła mnie dyskusja na temat uprawnień do nauczania języka angielskiego, dlatego, ze w dużej mierze mnie dotyczy. Całym sercem zgadzam się z osobami broniącymi studiów anglistycznych, jednak nie wszystko jest proste... Studia podyplomowe, itp. istnieją dlatego, ze niektórzy po prostu muszą z nich skorzystać... Ja skończyłam filologie, ale polską. Nigdy nie zdawałam dydaktyki czy psychologii w języku angielskim. Mam jednak sporą wiedze psychologiczna i pedagogiczną oraz bardzo duże pojecie o języku jako systemie. Na wykładach z językoznawstwa, językoznawstwa stosowanego, gramatyki opisowej, itp. przyswoiłam wiele pojec gramatycznych i językoznawczych co bardzo ułatwia mi teraz pracę. skończyłam studia i... dwa lata nie mogłam znaleźć pracy w swoim zawodzie... W międzyczasie prze 10 lat systematycznie uczyłam się języka angielskiego i zdałam CAE. W końcu pewien dyrektor zaufał mi, zatrudnił mnie jako anglistę. Skończyłam kurs pedagogiczny i drugi już rok uczę angielskiego w gimnazjum. Mam okazję prowadzić między narodowy projekt i nie czuje sie gorsza od nikogo, ani od moich polskich, czy tez zagranicznych kolegów. Wiedza nabyta na studiach, skądinąd pedagogicznych i jednak językowych, bardzo mi ułatwia życie.
Jeśli zaś chodzi o moją przyszłośc... Bardzo dobrze rozumiem, ze nauczyciel wciąż musi się doskonalić. Dlatego popieram w tym względzie obrończynie studiów. One bardzo wiele dają, poszerzają horyzonty i nigdy na nie nie jest za późno, chociaż bywa ciężko studiować, pracować i dbać o rodzinę. Dlatego tez, ponieważ pokochałam nauczanie angielskiego, postanowiłam, ze i tak skończę studia, aby lepiej jeszcze rozumieć język, którego nauczam i w sferze teoretycznej, i praktycznej, ale na pewno nie dlatego, ze czuję się gorsza.
"Nie można uciec od pracy, która jest powołaniem"
Julien Green