Jeśli Pianista72 miał rzeczywiście zagwarantowaną pracę w szkole, a w międzyczasie się okazało, że dyrektor z jakichś względów zmienił zdanie i przyjął kogoś innego, wtedy faktycznie, można się poczuć rozgoryczonym. Niestety rzeczywistość jest brutalna i różnie to bywa. Sama pamiętam, jak niejednokrotnie wychodząc z rozmowy kwalifikacyjnej, dyrekcja mówiła, że są bardzo mną zainteresowani, że na 90% jestem przyjęta, po czym się okazywało, że zatrudniono kogoś innego i to z niższym wykształceniem na dodatek.Też wówczas myślałam, że na pewno osoba ta dostała pracę po znajomości.
Natomiast niezaprzeczalnym faktem jest, że od września ponad 7 tysięcy nauczycieli straciło pracę, a od groma jest tych, którym obcięto godziny. Jest niż demograficzny i nic na to nie poradzimy. Wraz ze zmniejszającą się liczbą uczniów nie idzie ograniczenie liczby studentów kształcących się na nauczycieli..Skutkuje to coraz większą liczbą bezrobotnych młodych nauczycieli. Odnoszę wrażenie, że wielu ma postawę roszczeniową: " Skoro skończyłem pedagogikę, anglistykę czy germanistykę to powinni dać mi pracę". W samym Wrocławiu filologie i kierunki pedagogiczne można studiować na Uniwersytecie, w systemie dziennym i zaocznym jak również na kilku innych prywatnych uczelniach. A gdzie pozostałe uczelnie w pozostałych miastach województwa dolnośląskiego? Co roku jest kilka tysięcy absolwentów i niby jakim cudem wszyscy mają znaleźć zatrudnienie w szkole? Zapewne byłoby więcej etatów gdyby klasy liczyły 15 osób oraz gdyby istniało stanowisko asystenta nauczyciela, tak jak to ma miejsce w innych krajach.
Kiedy ja zdawałam maturę i szłam na studia, dostać się na kierunek dzienny na Uniwersytecie to była nie lada sztuka..Uczelnie prywatne dopiero kiełkowały, absolwentom łatwiej było znaleźć pracę. Obecnie niemal w każdym mniejszym mieście można studiować..Ludzie, którzy zdają byle jak maturę, idą na studia, a potem każdy chce mieć pracę w zawodzie! Za głowę się złapałam, kiedy usłyszałam od mojej siostry, która w tym roku kończyła NKJO, że przyjmowali na studia osoby, które nie dość, że nie zdawały matury rozszerzonej z języka, to i podstawową reprezentowały marny poziom..Co prawda nastąpiła potem selekcja i najsłabsi odpadli.., ale i tak mierzi mnie kiedy słyszę o takich pomysłach jak filologia angielska/germańska od podstaw..!!! Owszem, niby rynek pracy i tak potem wszystko weryfikuje, ale gdyby na studia było się trudniej dostać, nie mielibyśmy teraz tylu bezrobotnych absolwentów.
Yoka ma rację. Nie wiem jak jest w innych regionach Polski, ale w województwie dolnośląskim jak i w samym Wrocławiu o pracę nauczyciela bardzo ciężko. Jeśli coś się pojawia, to zazwyczaj się okazuje, że jest to pół etatu i w dodatku na zastępstwo. Moja siostra od kilku miesięcy szuka pracy w szkole i raptem pod koniec sierpnia trafiła się jedna oferta dla anglisty. Na rozmowę przyszło 12 osób, siostra niestety nie miała szczęścia.

Dyrekcja powiedziała, że z chęcią przyjęłaby wszystkich i że sama ma 2 nauczycielki w rodzinie, które nie mają pracy w naszym zawodzie.
Ja dziś mam pracę, ale równie dobrze za rok mogą mi zredukować etat..Ciągle się obawiam, jak to będzie za rok, dwa..