dsnopek pisze:Mówiąc szczerze bardzo chciałbym słyszeć o tym, jaką technologię nauczyciele chcą!!
Jeśli dobrze pamiętam pytanie zabrzmiało jak SF...więc wpisałem w ankiecie, że to ... telepatia i teleportacja
dsnopek pisze:o nie zgadzam się. Ale tu myślę, że wśród nauczycieli są różne opinie o tłumaczeniu w nauce języków obcych. Osobiście jako uczeń, używam tłumaczenia bardzo, bardzo dużo. Chyba to już jest jasne, że język polski nie jest moim pierwszym językiem. Nie sądzę, że tłumaczenie szkodziło mi proces zapamiętywania.
Tłumaczenie nie szkodzi procesowi zapamiętywania. Jest stałym elementem nauki. Pytanie w jaki sposób wykorzystane.
Gdy jest to
tylko i wyłącznie dostęp do tłumaczenia słowo-za-słowo pod jednym kliknięciem, to uważam to za wadę.
Uczeń powinien również myśleć i domyślać się znaczeń z kontekstu.
Poza wzmocnieniem procesu zapamiętywania ( mocniejszy bodziec = większa szansa na "zapisanie informacji" w pamięci) równocześnie pracuje nad składnią (bo analizuje zdanie) i słowotwórstwem (bo zwraca uwagę na część mowy).
Nie zawsze mamy czas i ochotę na taką pracę, nie zawsz e jest taka potrzeba, więc i szybkie tłumaczenie miewam w użyciu. Przy czym w takiej kwestii radziłbym połączyć ten program z jakimś monolingwalnym słownikiem (w wersji dla osób z wyższego poziomu zaawansowania).
Dość dobrze sprawdza się coś w rodzaju mixa - definicja wyrazu po angielsku, polski odpowiednik dorzucony na końcu jedynie dla potwierdzenia.
dsnopek pisze:Myślę, że ten produkt jest rodzajem adaptowanych tekstów (jak Penguin Readers). Ale zamiast zmian w tekście, to tłumaczenia słownictwa i ewentualnie gramatyki. I z technologią.
Jeśli nie ma zmian w tekście, to nie jest tekstem adaptowanym do danego poziomu zaawansowania.
Wyobraź sobie Davidzie, że masz ucznia na poziomie elementary i serwujesz mu tekst na poziomie CPE - jego praca sprowadzi sie do nieustannego klikania
Myślę, że chciałeś powiedzieć, że oprogramowanie zapewni teksty ciekawsze niż podręcznik.
Tu ogólnie rzecz biorąc mogę się zgodzić, pewna cześć tekstów nieco nudzi, te chętnie uzupełniam materiałem autentycznym lub adaptowanym do poziomu danego ucznia ale ciekawszym.
Łatwiej jest uwzględniać w materiale edukacyjnym modę, czy nowinki gdy materiał ten jest na stronie internetowej, czy nawet w oprogramowaniu - łatwiej tu o update niż w przypadku masowych publikacji książkowych, stąd z papieru czasem wieje nudą;)
dsnopek pisze:Chyba tak. Ale zawsze słyszę o szkołach, gdzie kupili tablicę interaktywną a potem nikt tej nie używa. Bardzo chciałbym dowiedzieć się dlaczego.
No cóż, jestem przekonany, że w takiej szkole równie dobrze mógłbyś usłyszeć, że "kupili tablety, ale nikt ich nie używa".
Z moim obserwacji wynika, że tam gdzie tablica jest zainstalowana jest w użyciu. Częściej lub rzadziej, ale jest. Nie znam przypadku, gdy wisi sobie ona na ścianie i kurzem obrasta.
Dlaczego taka sytuacja jest możliwa? No cóż, może pracujący tam nauczyciele mają wstręt do technologii? Nie potrafią się posługiwać?
Ja osobiście mam w użyciu tablice codziennie. I wiem, że nie jestem wyjątkowy - jeśli tylko szkoła posiada sprzęt sporo ludzi chętnie z niego korzysta.
Myślę, że nie ma zbyt wielu nauczycieli, których filozofia pracy sprowadza się do książka-tablica-kreda.
dsnopek pisze:To dlatego, że pytam o pożyczenie tabletów w ankiecie, bo zakup tabletów jest kosztowny, zwłaszcza dla nowego pomysłu. Ale z pożyczeniem, to może kosztować bardzo mało na jeden semestr na przykład, o wiele mniej niż tablica interaktywna. Myślę, że w ogóle, największym problemem z marketingiem produktu na tablecie będzie cena.
No jeśli już w marketing się zagłębiać, to chyba masz rację, że cena będzie największym problemem.
Dla szkoły wypożyczanie takiego sprzętu w ogóle nie będzie się opłacało, bo gdy wyobrazimy sobie, że klasa 1A może się przez kilka miesięcy pobawić, to czemu nie 2G, prawda?
A wtedy płacenie za wypożyczenie nie am sensu - zakup zwróci się pewnie po roku lub dwóch.
Jeśli wyobrazimy sobie zakup kilkunastu sztuk, to chyba nie jest to strasznie wielka kwota - ileż taki tablet kosztuje, zapewne zależy to od parametrów technicznych, ilości sztuk zakupionych...zgaduję...hurtowo może ok 500PLN? (najzwyklejsze można kupić chyba taniej, ale zakładam, że nie będą one służyć jedynie do e-booków)
Gdy pomnożyć to przez liczbę uczniów (załóżmy dwie grupy = ok 25 tabletów) dyrektor ma dylemat. Bo za te same pieniądze może kupić przyzwoitą tablicę...oczywiście pełny zestaw, z laptopem i rzutnikiem)
Myślę, że wybierze tablicę jako produkt bardziej uniwersalny, ja osobiście, gdyby trzeba było wybierać między jednym a drugim, wybrałby zdecydowanie tablicę.
No ale są i szkoły, które na brak środków nie narzekają...a dla dobrego biznesu wystarczy nieraz mała nisza na rynku...
Powodzenia życzę.