Jeśli chodzi o zdobywanie różnych informacji, dzieciaki mogą korzystać z netu. Mają jednak podać źródło. Teraz takie czasy, że wielu ma internet, a niewielu posiada słowniki, encyklopedie i inne potrzebne książki.
Gdy dzieci mają do napisania jakąś pracę (np. charakterystykę, mit, recenzję itd) tępię ściąganie. Uczniowie wiedzą, że wyłapię każde zdanie, które skopiowali. Uprzedziłam ich też, że za takie pomysły i próby będę wstawiała jedynkę bez możliwości poprawy. Kilkoro kiedyś zaryzykowało i przepisało tekst z internetu. Zrobiłam to, co zapowiedziałam, podałam im perfidnie adres strony, z której był ściągnięty tekst i od tamtej pory mam spokój. Wiedzą, że wszystko znajdę i już nie próbują tych numerów.
Wiem, wiem, że "internet" powinno się pisać wielką literą (wg słownika ortograficznego), ale ja z premedytacją ignoruję tę zasadę, bo nazw innych mediów (telewizja, radio) tak nie piszemy.
