Postautor: but_w_butonierce » 2015-10-03, 19:35
Ja sobie obiecywałam, że tylko do końca września, uporam się z papierami, będzie po ślubowaniu i odetchnę. Ale widzę, że nie odetchnę, bo materiał przyspiesza, dzieci zaczynają się gubić, bo ciągle coś wypada, a mnie nowe papierzyska dochodzą. Najgorsze to ciągłe zaprowadzanie i odprowadzanie do szatni - codziennie tracę prawie 20 minut na to rano, mam nadzieję, że góra uzna, że dzieciaki dadzą same radę. Ja wiem, że dadzą, bo średnio radzą sobie w tłoku, a, kiedy będą przychodzić same, o różnej porze to będzie to wyglądało lepiej... I zacznę może lekcję, jak Bozia przykazała, o 8.00, a nie o 8.20...