Projekt zmian w podstawie programowej klas 0-3

[linczerka]

Cała klasa nie zmieści się do pracowni, bo ciasno, więc każą nam dzielić klasę na grupy i z tą jedną grupą prowadzić zajęcia społecznie.

A w karcianki Peonio?

[edzia]

Mnie martwią komputery, bo od 5 lat prowadzę 1 godzinę społecznie zaj. komputerowych ze względu na to, że pracownie mamy z 15 stanowiskami komputerowymi, a klasy liczebnie są duże, ok. 30 osób.

Niech siedzą po dwie osoby przy jednym stanowisku komputerowym. To nie twoja wina i nie twój problem, że jest za mało komputerów albo że nie ma pieniędzy na podział na grupy.

Cała klasa nie zmieści się do pracowni, bo ciasno, więc każą nam dzielić klasę na grupy i z tą jedną grupą prowadzić zajęcia społecznie.

Jeśli już każą dzielić na grupy, to muszą zapłacić! Nie ma innej możliwości! Nie można tez takich lekcji prowadzić jako karcianki.

[linczerka]

Nie można tez takich lekcji prowadzić jako karcianki.

No tak. Nie można.

Jeśli już każą dzielić na grupy, to muszą zapłacić!

A tak nie można, a robią.

[edzia]

A tak nie można, a robią.

Do czego zmierzasz?

[linczerka]

Edziu, tylko do tego, że słyszy się coraz częściej o paranormalnych sytuacjach w szkołach. Jak u Peonii.

[edzia]

Ano, słyszy się. Ja napisałam, jak być powinno. Z punktu widzenia prawa. Często jest tak, że dyrektorzy udają, że nie znają przepisów prawnych, bo tak im jest wygodniej, bo w ten sposób podlizują się wójtowi czy burmistrzowi oszczędną polityką finansową.

Dopiero zdecydowany sprzeciw nauczyciela (tu: żądanie wypłaty pieniędzy za przepracowane godziny) "uświadamia" im prawo. Wtedy łaskawie zasięgną porady prawnej i stwierdzą, że jednak należy zapłacić, ewentualnie znaleźć inne prawne rozwiązanie.

Dlatego radzę, by zażądać za owe pięć lat wstecz zapłaty (oczywiście pisemnie). Zakładam, że tematy w dzienniku wpisywane były oddzielnie w obu grupach, co jest dowodem na przeprowadzone lekcje. Jednak skutecznie można się domagać zapłaty tylko do trzech lat wstecz.

Albo można też nadal wspierać finanse gminne.

[Peonia]

Problem jest taki, ze salki komputerowe są małe, gdzieś na oko 5m x 3m, nie ma więc możliwości dostawienia krzeseł. Z grupą 12-15 osób pracuje się dobrze, ale z 30 to byłaby masakra. Liczyłam więc, jak otwierałam plik projektu, że pomyślą o tym iż dzieci małe też powinny mieć spełnione dobre warunki nauki, jak dzieci na drugim etapie i wyżej. Stale denerwuje mnie to, że te dzieci traktują jak maluszków do zabawy, gdy tymczasem umysł dziecka jest bardzo chłonny, że na starcie w edukacji trzeba inwestować, a nie tylko potem.

Po ostatniej radzie pedagogicznej i danych hmm...statystycznych podsumowujących radę jeszcze bardziej się zmartwiłam, bo w szkole mamy prawie 1/3 dzieci z opiniami PPP, a najwięcej w klasach młodszych. Co się teraz dzieje?

[linczerka]

Co się teraz dzieje?

Na razie się ciesz.

w szkole mamy prawie 1/3 dzieci z opiniami PPP

Będzie więcej od września.

[Peonia]

Tak myślisz? Strach się bać. Jak ma być gorzej to ja dziękuję. Ja obecnie mam 20 osób w klasie 1, a 10 z opiniami, a 16 osób uczęszcza na zajęcia w ramach pomocy PPP. A klasa nie jest integracyjna, tylko zwykła.

[linczerka]

Prawa rozwojowe sześciolatka są nie do przeskoczenia (mowa, słuch fonematyczny, grafomotoryka - tu głównie problemy z pisaniem w ograniczonym polu, wystąpią problemy społeczne i emocjonalne). 2-3 miesiące na wstępie I klasy to niewiele czasu do przygotowania dzieci do podjęcia nauki czytania i pisania. W zerówce miały na to rok.
Pożyjemy, zobaczymy.

[dushka]

I tak naprawdę w 3 lata będzie trzeba zrobić 4 lata, bo etapu rozwojowego się nie przeskoczy i ten rok, zabrany dzieciakom, musi być gdzieś upchnięty. A zrobienie tych 4 lat w 3 jest nierealne.

Ja nie dość, że współczuję maluchom, to jeszcze potem nauczycielom którzy dostaną 4 klasy.

[Peonia]

Myślę, że źle rozumujesz, ponieważ masz na względzie starą a nie nową podstawę programową, czyli porównujesz związane z nimi wymagania. Przyzwyczailiśmy się do dużych wymagań w stosunku do siebie i do ucznia, i trudno przestawić nasze myślenie na wymagania w nowej podstawie programowej. A one są zubożone już od 2008 roku, gdy nowa podstawa weszła w życie. Bo ona właśnie była dostosowywana wówczas do dziecka 6-letniego. Dlatego litery wprowadzane są cały rok szkolny w klasie 1, dlatego nie ma w klasie 1 gramatyki i ortografii, dlatego nie ma liczenia sposobem pisemnym (pod kreską), mnożenia do 100, liczby niewiadomej i nawiasów w klasie 3 itp... można by tu jeszcze sporo wymienić. To wszystko przeniesiono na drugi etap kształcenia. I z takim rozumowaniem powinny zacząć się liczyć nauczyciele kolejnych etapów kształcenia.

Co otrzymamy w wyniku takich działań? Wiadomo!

Sytuacja się pogorszy, jak do szkół wejdzie na "amen" e-podręcznik. Już mamy mnóstwo dzieci tzw. komputeroholików żyjących w wyimaginowanym, wirtualnym świecie, posługujących się skrótami myślowymi i pojęciowymi. Dzieci, które ciężko zachęcić do czytania książek i sklecenia kilku poprawnie zbudowanych zdań, dzieci, których jedyną książką w domu jest właśnie podręcznik. Już teraz gdziekolwiek pójdziesz, do sklepu, do biura, to panienka z "okienka" nie potrafi obliczyć prostych sum na kartce, czy też w głowie, bo robi to za nią komputer. Będzie jeszcze gorzej...

[dushka]

Dlaczego źle? Zabiera się dziecku CAŁY rok. Niezbędny w jego rozwoju. Na dzień dzisiejszy wyjdzie dziecko w 3 klasie słabo przygotowane do wymagań 4 klasy. Bo tego roku brak jednak.

[Peonia]

Myślę, że nie brak w klasach młodszych, bo klasa 1 była jakby powtórzeniem klasy "0". Mniejsze wymagania w klasach 1-3, potem również w klasach 4-6, dalej gimnazjum. Trudności pojawią się w szkole ponadgimnazjalnej, bo pojęcia trudne, a rozum nie taki jak trzeba. Szkoda tylko dzieciństwa jako całości, bo dzieci wcześniej będą musiały iść do pracy, zmagać się z trudami życia, światem dorosłych, którego tak naprawdę nie znają i nie rozumieją.

[dushka]

A wiesz, jaki idiotyczny argument niedawno przeczytałam? że dzięki temu że młodsze dzieci idą do szkoły to będą miały szansę przy zagranicznych stypendiach, gdzie startują młodsi studenci jakby ten rok studentowi robił AŻ taką różnicę