A mnie to już mdli ot tego "zacznij od samego siebie". Ciągle słyszę, że moja wina, bo słabo zdały sprawdzian( uczę też polskiego- a kiedy dobrze zdadzą, wiadomo, dobra klasa, żadna tam moja zasługa

), moja wina, bo soprany fałszują, moja wina, bo dzieciak w piątej klasie uciekł tatusiowi z domu się upił...moja wina, kiedy uczniowie po chamsku się do mnie odnieśli...( są tacy)...
Przedmioty artsytyczne w gimnazjum prowadzi się f a t a l n i e ! Dzieciaki na więcej sobie pozwalają i pokazują na co ich stać.
I można się czuć wypalonym po kilku latach, a masaż w niczym nie pomoże.
Ja bym poradziła: zmienić zawód. Bo z autopsji wiem, że nic nie pomaga, a "zyczliwych" lepiej nie pytać, zaraz ci powiedzą, jakim złym nauczycielem jesteś.
Szkoła to straszne miejsce, wszystko jest albo na niby, albo pod przymusem. "Chce się chcieć" małej garstce uczniów...i ...nauczycieli, reszta udaje, że coś robi.