Postautor: malinowam » 2011-11-14, 18:57
Widziałam już niejedną lekcję rytmiki w wykonaniu niejednej osoby. Po rytmice na UM, po liceum II st., po licencjatach i kolegiach. Powiem Wam tyle. Dzieci nie patrzą na dyplom, tylko biorą udział w zajęciach. Można mieć wiedzę teoretyczną w jednym palcu, papierek i nawet praktyki w poleconym przez Uniwersytet przedszkolu. Tyle, że jak się nie ma w ogóle podejścia do dzieci, pomysłu na lekcję nie z gotowego scenariusza, który się sprawdza chyba u dzieci cyborgów, a nie zróżnicowanych osobowościowo, często nadaktywnych dzieciaków bywa, że z ADHD - nic nie pomoże. Rozumiem rozgoryczenie osób kształcących się latami, że startują w konkurencji z tymi, którzy mniej poświęcili czasu na zdobywanie wiedzy, a więcej na nabywanie doświadczenia. Ile tak z ręką na sercu zapamiętaliście z całego toku studiów, hhmm? I tak aby coś sobie przypomnieć musicie zajrzeć do materiałów, tak samo, jak mniej edukowani. W większości studia to ściema. Znam tłumaczy, którzy wymiatają, a nigdy na oczy indeksu nie widzieli. Muzyków, którzy grają, tworzą swoje rzeczy, bo chcą i sami się nauczyli, a nie chałturników ze szkół, co tylko grają za kasę i nie umieją improwizować. Oczywiście uogólniam, więc przepraszam jeśli kogoś uraziłam, ale pozwólcie dzieciom, rodzicom i dyrektorom ocenić jaki z Was pedagog, a nie oglądajcie się na zakompleksionych profesorów, którzy parę lat nosili teczkę za kimś innym i teraz sobie odbijają.