Pierwszy semestr tego roku akademickiego spędziłam na uczelni pedagogicznej i tam nazwa "nauczania zintegrowane" funkcjonowała w najlepsze. Kierunek na tej uczelni nazywa się "edukacja wczesnoszkolna", ale wszędzie było słychać co innego. Widocznie kadra wolno się przestawia

. A mnie weszło w krew.
Kwalifikacje to niestety jedna sprawa, a możliwość znalezienia zatrudnienia kolejna. Nie będzie mnie dziwić, jeśli dyrektorzy będą woleli nauczyciela po pięcioletnich kierunkowych studiach, chociaż mnie, jako osobie posiadającej już uprawnienia nauczyciela języka i będącej na końcu studiów magisterskich, ciężko jest przestawić się na konieczność zaczynania studiów od początku.