Otóż nazywam się Sokół (Nie jest to moje prawdziwe imię tylko pseudonim mojego ulubionego rapera, wolę więc dla bezpieczeństwa pozostać anonimowy), mam 18 lat i jestem bez opamiętania zakochany w pewnej kobiecie.
Myślę, że nie byłoby nic w tym takiego dziwnego gdyby nie to, że ta kobieta jest ode mnie o prawie 9 lat starsza (rocznik 85, ja 94 ale początek roku, więc różnicę wieku oceniam na 8,5 roku), jest moją nauczycielką i do tego jeszcze niestety młodą wdową

Wszystko zaczęło się od tego, że poszedłem do liceum i odrazu natrafiłem na nową panią nauczycielkę - Marysię (Imię celowo zmyślone, ponieważ jak już wyżej napisałem chce pozostać anonimowy, jakby to się wydało byłbym skończony u niej jak i pewnie miałbym poważne problemy z ukończeniem szkoły),
Marysia wtedy jeszcze szczęśliwa żona wpadła mi odrazu w oko, byłem wtedy w I klasie, nie mogłem przestać o niej myśleć. Z początku myślałem, że to zauroczenie i mi przejdzie ale szybko doszło do mnie to, że jest to moja pierwsza miłość, która zdarza się tylko raz w życiu i jest zdecydowanie najmocniejsza.
Bodajże 2 czy 3 miesiące od początku roku szkolnego zdarzyło się coś strasznego. Zginął jej mąż, którego na pewno bardzo kochała i prawdopodobnie cały czas ma go w sercu, ponieważ ciągle nosi obrączkę na prawej ręcę, a także prawdopodobnie jego zdjęcie w portfelu (Wiem, że nosi 4 zdjecia, z czego 2 zdjecia to rodziców, 1 swoje i 1 jakiegoś chłopaka)
Marysia to osobiście mój ideał kobiety. Jest prześliczna, wysoka ale minimalnie niższa ode mnie (sam mam 184), ma długie piękne nogi, duży biust, jest zawsze uśmiechnięta i ma najpiękniejsze oczy na świecie, do tego jest wykształcona i inteligenta, a nawet zna się na sporcie co sprawia, że jest po prostu ideałem dla każdego mężczyzny.
Pomijając już kolejne miesiące dodam tylko to, że teraz jestem w II klasie i jeszcze mocniej ją kocham. Czy mam u niej jakieś chociażby iluzjoniczne szanse ? Wydaję mi się, że mnie lubi, ponieważ często się do mnie uśmiecha i patrzy mi głęboko w oczy. Ostatnio nawet zaczęła mnie chwalić, że się zacząłem uczyć itp.
Nie chcę się absolutnie jakoś wywyższać ale posiadam kilka bardzo fajnych cech które kobiecie na pewno przypadną do gustu. Do tego jeszcze nieźle gotuję ale ona o tym nie wie.
Reasumując czy mam u niej jakieś szanse ? Czy Sokół może być kiedykolwiek z Marysią ? Mi się wydaję, że nie mam u niej żadnych szans. Jest ode mnie starsza, jest moją nauczycielką do tego młodą wdową, dodam, że jesteśmy z małego miasta (nie całe 20 tys mieszkańców, a ona jeszcze jest ze wsi). Wydaję mi się, że ona jeśli będzie szukać partnera ( o ile jeszcze go nie znalazła) to będzie szukała jakiegoś ustatkowanego 30 latka, który ma dobrą pracę, może jej zapewnić byt, a przede wszystkim dać jej to co kobieta naprawdę pragnie czyli dzieci. Dodam, że ona mieszka cały czas ze swoimi teściami (mieszkają we trójkę) i na pewno cały czas rozmawiają i wspominają tragicznie i przedwcześnie zmarłego mężczyznę.
Ja w sumie bardzo chciałbym mieć z nią dzieci, chciałbym też wziąć z nią ślub, tyle że ona na pewno narazie nie poleci na 18 letniego szczeniaka, który nie jest w stanie jej zapewnić niczego. Zwracam się do Państwa z prośbą co mam z tym dalej robić. Pozdrawiam serdecznie.