Hej
Jestem nowy na tym forum. Chciałbym opowiedzieć o tym jak w podstawówce i gimnazjum zachęcano nas do udziału w świętach narodowych czy aktywnościach dodatkowych.
Otóż nauczyciele miło nie zachęcali nas do udziału, tylko STRASZYLI. Pamiętam w podstawówce jak przed świętem niepodległości powiedziano nam że będzie monitoring uczniów. Będzie sprawdzane kto wywiesił flagę, kto ma kotylion, kto był na mszy w kościele, kto wziął udział w uroczystościach państwowych. Jako dzieciak byłem przerażony, że będą kamery, że będą nas obserwować ( dziś się z tego śmieję, ale miałem takiego stracha że rodzice musieli mi uspokajać).
W gimnazjum też było mówienie że będą nas rozliczać, ale nie tak jak w podstawówce. W ostatniej klasie gimnazjum, z racji tego żeby mieć względy nauczycieli i lepszą ocenę z zachowania (wiecie, rekrutacja do liceum) poszedłem z flagą na pochód w mojej miejscowości. Nie chciało mi się iść, wolałem sobie pospać i poleniuchować. Jakie było moje zdziwienie gdy na miejscu widziałem tylko 2-3 uczniów z mojej klasy. A mogłem to olać.
Pod koniec gimnazjum był wolontariat. Stałem z puszką w sklepie i pakowałem zakupy. Także nie chciałem brać udziału, ale zrobiłem to bo brali udział wszyscy uczniowie z mojej klasy, mieć punkty do szkoły średniej oraz żeby rodzice i nauczyciele się nie czepiali.
W liceum totalnie olewałem takie obchody, spędy i akcje. Chodziłem tylko na zajęcia, aby mieć obecność i przystąpić do matury oraz mieć papier wykształcenia średniego.
Aktualnie jestem studentem i studiuję dziennie. Ze studiów jestem zadowolony.