Zagadnienie religii w szkołach państwowych jest zagadnieniem kontrowersyjnym. Bardzo spodobała mi się opowieść Malgali o tym, jak ksiądz zamiast regularnej katechezy zrobił ze swoich zajęć coś bardziej na kształt religioznawstwa. To jest coś, czego bym od takich lekcji chciała oczekiwać. Nawet jeśli są prowadzone w duchu dominującego w Polsce wyznania, warto, żeby pokazywały też inny punkt widzenia i pokazywały go w sposób przepełniony tolerancją, nie zaś starając się udowodnić, że inni nie mają racji.
Wracając jednak na moment do tematu reakcji nauczycieli na różne religie swoich uczniów, przypomniał mi się przypadek pewnej dziewczyny z czasów, kiedy jeszcze siedziałam z drugiej strony biurka nauczycielskiego

Dziewczyna była muzułmanką. W większości przypadków nie jesteśmy w stanie określić na pierwszy rzut oka, jakiego ktoś jest wyznania, jednak w przypadku kobiety, która wyznaje islam, często widać to od razu ze względu na sposób ubierania się. Dlatego też dziewczyna długo biła się sama ze sobą, z jednej strony chciała nosić chustę zakrywającą włosy, z drugiej jednak bała się, jak zareagują na to nauczyciele. Jak myślicie, jak zaregowali?