Nauczyciele to generalnie demonstrują swoje "urażenie" zawsze i wszędzie - nie zwracałbym na to zanadto uwagi.

Twoja interwencja sama w sobie była słuszna - chyba, że zostało to wyrażone jakimiś niekulturalnymi słowami, albo w sposób nie pasujący do formalnej relacji obywatel <-> pracownik publicznego zakładu, ale nie mam powodu Cię o to podejrzewać. Zresztą... jakie to by mogły być słowa!
Cóż - jeżeli nauczycielom tak bardzo się nie podoba, że uczniowie zwracają im uwagę na miejsce i to tej uwagi można im zwyczajnie w świecie nie zwracać - tylko rozmawiać od razu z ich zwierzchnikami - że klasa stoi i nie wie, co robić, bo nie ma nauczyciela.
Ja w większości przypadków, gdy nie ma nauczyciela w klasie, jako przewodniczący idę po prostu zapytać kogoś z dyrekcji, co ma klasa robić, bo stoimy na korytarzu, nauczyciela nie możemy znaleźć, i nie ma kto nas wpuścić do sali. Nie ze złośliwości. Po prostu czasem jest tak, że ktoś zapomina wywiesić informacji o zastępstwie, albo jakiś komunikat do nas przez przypadek nie dociera - robimy to więc dla własnego dobra, żeby nie oberwało się klasie, która "miała być pod tą, a nie tamtą salą i doskonale o tym wiedziała!", ta...
O matko! Ile to ja w związku z tym miałem mniej lub bardziej oficjalnych pogadanek (ze strony nauczycieli!), że tak się nie robi, że to nie na miejscu (!), że to niestosownie (!!), że człowiek jest najważniejszy (!!!) a ja (!) się zachowuje jak bezduszny (!) cham (!!!). Brakowało mi tylko, żeby mnie do esbecji porównali.

Niesamowite.

Ale to mimo swojej częstości były przypadki marginalne. Najczęściej okazywało się, że po prostu ktoś nie dojechał a dyrekcja zapomniała zastępstwa wysłać, albo zastępstwo miało być, ale ogłoszenie się zagubiło.
A Twoje rozumowanie na temat n-k jest słuszne.

Ja tam zapraszam tylko tych, z którymi mam, bądź miałem, jakąś tam głębszą więź. Do tego ten portal służy.

Szanuj ucznia swego, możesz nie mieć żadnego...